Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

może gdybyś mi usiadł na ramieniu łatwiej byłoby odetchnąć
zrzucić skórę, wyznać że z miłości się wyrasta jak z dziecięcych bucików;
można ją znosić, znielubić, sprać;

gdybym była sobą, miałabym tych naście lat i (myśli takie pociągające) - przy mnie
tylko dźwięki by się ostały jak tłuszcz w kuchence i zmyślałabym - wciąż
jestem smutkiem złamanym w połowie
____

napiszesz mi wiersz, o stołecznych cmentarzach i szarościach ulic
jak u mnie w (jedynym! słusznym!) życiu zapadasz się powoli
w zimną (naszą!) podłogę która już tylko mnie pamięta

____

marznę od niej jak od ciebie

Opublikowano

Paper, czy cierpisz na brak weny? to nie przytyk do tekstu ani w ogóle nie przytyk, pytam prywatnie.

podoba mi się pierwszy wers, ale potem coś psuje cały efekt. zimna podłoga gdzieś była, miłość raczej oziębłość to wytarty sweter (nie pisać jeśli nie ma się czegoś superoryginalnego. to z siedzeniem na ramieniu jest oryginalne. to z podłogą nie.). trochę brakuje mi tutaj napięcia, emocji (dlatego, że widziałam inne Twoje wiersze. chyba dlatego nasunęło mi się pytanie o wenę). kurcze, ten wiersz jest prosty jak woda. czytam już trzeci raz i brakuje mi w nim coraz więcej - jakiejś niespodzianki, czegoś "poza", innej perspektywy, konturów i w ogóle czegoś innego niż szara anonimowa przeciętna jednakowa poezja tych czasów.

aczkolwiek pozdrawiam :)

PS zinterpretowałam ten wiersz po najmniejszej linii oporu. jeśli błędnie - to przepraszam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kwiatuszek @Toyer Dziękuję za odwiedziny

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam! @Toyer Cieszę się, że przypadło do gustu:-)
    • @KwiatuszekSympatyczna bajka - ma w sobie dużo ciepła 
    • @Tectosmith Dokładnie tak jest! Bardzo trafne i fajnie opisane poetyckie przemyślenia. Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @Kwiatuszek @Leszczym Bardzo Ci dziękuję za serduszko:-) Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Pewna Sowa zwichnęła skrzydło. Dzięki temu nie mogła fruwać. Zyskała jednak dar biegania. No i biegała wesoło.    Jednakowoż pnącza okolicznych krzaków, wyszarpały połowę piór. Przez to zmarzła jak jasna cholera. Biegała więc raźniej i szybciej, dla rozgrzewki, tym bardziej, że była lżejsza.   Wtem walnęła głową w drzewo i odpadło jej połowę dzioba. To ją nie zniechęciło.   Nic a nic. Hu hu. Ani ociupinkę. uj z tym.   Zaczęła biec dalej, by radować świat swoim widokiem, lecz potknęła się o wspomnianą połówkę, by załamać drugie skrzydło.   Hu hu. Po co mi. Pomyślała logicznie.   Ponownie biegła dalej. Aż złamała nogę.   Świr świr. Zaćwierkała, bo się nauczyła, w międzyczasie.   Skakała na jednej.    Hej siup. Hu hu. Hej siup.   Z przyczyny wstrząsów, pogubiła resztę piór. Przy okazji złamała drugą nogę. To ją też nie załamało.    Wczołgała się na wzniesienie, by zjechać na dupie, zamiast biegania. Aż w końcu jednak się zdyszała.    * Wtedy przyszła mysz. Pogadali. Mysz dowiedziała się wiele ciekawostek, z życia swojego wroga, a sowa zaspokoiła nie głód...    (bo myszy i tak by nie dogoniła, gdyż nie miała jak)      ...lecz ciekawość, jak to życie, takich obiadów upływa.   Wcale też nie takie, siup siup.   Mysz sowę podnosiła na duchu, i odwrotnie. Tylko duch narzekał, bo musiał dźwigać naprzemiennie.   I tak, od pi pi, do hu hu, Zostali przyjaciółmi.   Do czasu.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...