Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

żarliwość wygasa
wypala się usycha
rozsypuje w miał
odchodzi zmęczona dniem
tym samym od nowa
znika

idź za nią w głąb
nie zgub śladów
wycinaj w gąszczu ścieżki
które za tobą zarastają
zapomnij zapach ziół
które mamią o zmroku
nie żałuj mchu
jeśli plącze stopy
nie słuchaj śpiewu leśnych nimf
ucisz rozkrzyczane ptaki
nie czekaj na kwiat paproci
idź

dopóki wokół nie stanie się
cisza i śnieg
żarliwość wtedy jest

Opublikowano

Nie przekonuje mnie takie przedstawienie tematu.
Tzn. wiersz jest dla mnie przynudnawy, nic mnie nie pociąga, wlecze się i faktycznie żarliwości brak.
I jeśli w tym kontekscie rozpatrywać wiersz i hipotetyczny cel określić jako ukazanie braku jakiejkolwiek żarliwości, to nie powiem, autorowi się udało. ;)
dygam

Opublikowano

Dobry i godny zastanowienia przekaz,
na zrównoważenie owej żarliwości

ostatnie wersy bym zmieniła tak:

dopóty żarliwość
i stało się
cisza i śnieg

na pokój

oczywiście to tylko mała sugestia po mojemu
:)
pozdrawiam

Opublikowano

Konieczność podążania za żarliwością, słabo poetycko uargumentowana, to bardziej żarliwe potraktowanie żarliwości i żarliwego peela ;)
Oczywiście, nie zgadzam się z tym, że warunkiem niezbędnym dla jej podtrzymania, jest brak wszelakich "śniegów"...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak Lecterze, to trochę zbyt oczywiste, że nic nie jest dane na stałe, że trzeba za tym podążać, że jest to pewien proces. Kiedy jednak wokół staje się cisza i śnieg łatwiej może to dostrzec, docenić. Pozdrawiam. Leszek.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Eliko, w Twojej wersji wiersz skręca zbyt szybko w stronę, gdzie i tak wszystko znajduje swój kres. Pozdrawiam. Leszek.

Niekoniecznie kres, ale pożądane rozwiązanie na zawziętą żarliowość, jako cechę
żarliwie dyskutujących np. dialogu słownym, który charakteryzuje się nie dążeniem
do rozwiązania problemu i wyciągnięcia odpowiednich wniosków na przyszłość
lecz tylko skłonnością do żarliwego dyskutowania bezcelowego i często ciągniecią
z tego też żarliwej przyjemności. Nie każdemu to co powyżej opisałam odpowiada.
Dlatego cisza i śnieg na pokój jest tylko moim zdaniem dobrym przeciwstawnym
wyjściem.
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Eliko, w Twojej wersji wiersz skręca zbyt szybko w stronę, gdzie i tak wszystko znajduje swój kres. Pozdrawiam. Leszek.

Niekoniecznie kres, ale pożądane rozwiązanie na zawziętą żarliowość, jako cechę
żarliwie dyskutujących np. dialogu słownym, który charakteryzuje się nie dążeniem
do rozwiązania problemu i wyciągnięcia odpowiednich wniosków na przyszłość
lecz tylko skłonnością do żarliwego dyskutowania bezcelowego i często ciągniecią
z tego też żarliwej przyjemności. Nie każdemu to co powyżej opisałam odpowiada.
Dlatego cisza i śnieg na pokój jest tylko moim zdaniem dobrym przeciwstawnym
wyjściem.
Pozdrawiam
Tu masz rację Eliko. Daje się zauważyć takie skłonności u części dyskutantów;). Pozdrawiam. Leszek.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97   Bereniko. Ton ciężki, niemal apokaliptyczny a jednak osobisty. W świecie, który miele wszystko w masę, ocala nas uparte trwanie w rytmie własnego kroku.   Twoja poezja. Już mi się do niej tęskniło :)
    • Polityk wchodzi do swojego mieszkania jak huragan w brylantowym smokingu, z kieszeni wysypują się złote monety jak deszcz meteorytów, z teczki wylewają się banknoty jak zielona powódź papieru, a złote sztabki uderzają o podłogę jak kły mamuta, rytmicznie, w takt jego serca – serca pompowanego łapówkami. Pudełka po butach trzeszczą jak trumny przepełnione banknotami, mikser wiruje w szaleństwie i pluje monetami, kaloryfer jęczy, dusząc w sobie koperty gorące jak węgiel z piekła, a szuflady wybuchają jak armaty absurdu, plując na podłogę kolejne łapówki, które wiją się jak robaki karmione podatkami narodu. Banknoty tańczą w powietrzu niczym skrzydła szarańczy, opadają na stoły, krzesła, rośliny, na kota mdlejącego w kącie, szeleścią chórem za oknem: – Idioci, głupcy, płaćcie, płaćcie dalej, bo każda wasza złotówka jest jego świętem. W szafie – sejf, w sejfie sejf, w sejfie kolejny sejf, a każdy mdleje od ciężaru złotych sztabek i banknotów, trzęsie się jak pacjent w gorączce, ale polityk otwiera je z czułością, jakby były matrioszkami chciwości, i śmieje się, że nigdy nie będzie ostatniego dna, bo chciwość nie zna spodu. Złote sztabki układają się w piramidy, monety stukają jak werble koronacji, a polityk klęka przy tym skarbcu jak kapłan pychy, całuje banknoty, tuli złoto, wdycha je jak kadzidło, i szepcze: – Jeszcze… jeszcze… naród niech kona, a ja będę królem złotego świata! Dywan próbuje go udusić ze wstydu, kanapa wyje jak pies skatowany podatkiem, lustro pęka i krzyczy: „Patrzcie na monstrum, co żywi się waszym chlebem!” Ale polityk śmieje się, śmieje tak, że ściany pękają, śmieje się banknotami, śmieje się sztabkami, śmieje się narodem za oknem, który stoi w kolejce do życia – z pustymi kieszeniami i pełnym rachunkiem sumienia. Aż wreszcie staje sąd, w progu, z uśmiechem jak bankomat, i mówi jak wyrocznia absurdu: – Te złote monety? Nie jego. Te banknoty w pudłach po butach? Nie jego. Te sztabki pod dywanem, te koperty w kaloryferze? Nie jego, nie jego, nie jego. I polityk wychodzi wolny, czysty jak kryształ w kieliszku szampana, śmiejąc się w złocie i papierze. A naród za oknem, głupi, naiwny, wyzuty – bije mu brawo i płaci dalej, bo wierzy, że ten skarbiec wypełniony łapówkami zbudowany jest dla niego, choć naprawdę zbudowany jest na nim.      
    • @Alicja_Wysocka  Podskakuję z radości i wiwatuję :) Dzięki :) Troszkę poważniej, najpierw AI wygenerowałem sam dźwięk, później potrzebowałem podpiąć pod klip, za poradą copilota tu uwaga nieby się nie komunikują ze sobą, a zainstalowany program wykonał proponowane zalecenia co do videodysku odnośnie do orginalnego pliku mp3, edytując wgrałem dwa pliki dźwiękowe i jeden przesunąłem na osi czasu, chcąc uzyskać odpowiednią głębię, najdłużej walczyłem z z obrazem, dałem sobie spokój z ruchomym, skorzystałem z propozycji pierwszego AI copilota (z którym początkowo nie szło się dogadać, bo wstawiał mi obrazki z tekstem) gdzie była ta grafika, kolejny schodek to export gotowego pliku, premium, pro i płać, to mnie wkurzyło cała praca na marne, więc go nagrałem bezpośrednio z ekranu, ach wspomnę dlatego premium bo te efekty gwiazdek, i przyciemniania to płatna opcja. Na koniec powiem, że opłaciło - dostałem super komentarz :) Oczywiście wywaliłem programy z kompa, mam wątpliwości czy przy moich zasobach sprzętowo-finansowych jest sens na kolejny klip. Zważając że Ai dokonało tu przełomu, oczywiście wiem o tym że tylko dlatego, bo wydałem odpowiednie polecenia. Tylko dlaczego czuję że to proteza?
    • @Sylwester_Lasota Sylwestrze, to musi być pasjonujące zajęcie. Już sobie wyobrażam te nasz wiersze napisane, które nam zilustruje i zaśpiewa AI - życzę powodzenia! 
    • @sam_i_swoi  Nie mam pojęcia jak się to robi, ale słucha mi się i ogląda, tak, że przestać nie mogę. Śpiew i wizualizacja jednocześnie,  przechodzą przez dwa zmysły - a więc podwójne działanie. Na mnie robi duże wrażenie - zostaje w pamięci i przed oczami. Ponadto, AI ma czysty dźwięk, trzyma tonację, można dobrać głos, obrazy, które opowiadają tak, że  bardziej rozumiesz i zapamiętujesz. Jeśli to Twoje pierwsze dzieło, duma może Ci towarzyszyć :)                  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...