Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 61
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Wy za dużo spirytusu pijecie w tym kółku. Opowiedz, jak to było, jak was zgarniali w piątek o 19:00. I kto wtedy darł szaty? A jaki krzyk i seplenienie było.

Dnia: Dzisiaj 14:34:28, napisał(a): M. Krzywak
Komentarzy: 14812

Krzywak, oczywiście, że pijemy, niewiele ale o konkretnym kopie, nie tak jak Wy, żeby coś poczuć, to kilka butelek chmielu trzeba wprowadzić a brzuchy takie wielkie, że kolan nie można sobie oglądnąć w pozycji stojącej... haha. Oczywiście, że nas zgarnęli, ale jak dowiedzieli się, że jesteśmy poetami z orga, to natychmiast puścili, twierdząc, że i tak mamy za swoje...hehe. Krzywak, u nas nikt nie sepleni
a kobiety dojrzałe, jak soczyste melony... najczęściej z miseczkami "D". Faceci wysocy o bujnych, kędzierzawych włosach, w których można zanurzyć całą pazerność lubieżnej dłoni. Tym bardziej, że błyszczą im nieziemsko oczy pod wysokimi, zmysłowymi czołami i mają w sobie coś takiego, Krzywak, czego u Was w Cieplarni nigdy nie zobaczysz a poza talią kart kredytowych w złocie i platynie, wożą nas luksusowymi kabrioletami w nie mniej luksusowe miejsca. Ech, Krzywak, gdzie Wam do nas. Oddychamy tym samym powietrzem, a różnica kilku lat świetlnych. hehe

Opublikowano

Jacku słowo morderca i jego odmiana jest na porządku dziennym we wszystkich mediach, myślałam, że wiesz.
mam wrażenie, iż autor pisze o sobie tym wierszem, więc nie zamierzam prowadzić dyskusji, udawadniać swoich racji. Trujesz tylko siebie ;)


"kto nie sięgnie po promieniste złoto jaskrów
z rodziny Ramunculus
każda chciwość gubi" Jacku!

bogactwo jest we mnie nie muszę po nie sięgać!
--------------------------------------------------------------------------------

Dnia: 2010-07-02 20:27:58, napisał(a): Jolanta S.

- nie pytałem co jest w mediach, nie mam telewizora i nie zamierzam mieć;
pytałem o współczesną literaturę, dokładnie o tytuły wierszy, zwłaszcza te "oklepane";
wygląda na to, że Ty o niebie, ja o chlebie;
- ad rem! ad rem!
J.S

ps.;
- taki sposób czytania wiersza dowodzi, że lepiej zająć się kiszeniem kapusty, lepszy będzie pożytek;
- mój wiersz nie zajmuje się "Twoim bogactwem", bo każda ludzka Osoba jakieś bogactwo posiada, mniej lub bardziej wyraźne; no ale jeśli musisz sama sobie kadzić - to współczuję;
i szczerze powątpiewam, czy chciałbym po "takie" bogactwo" sięgnąć...
J.S

Opublikowano

Pomys może i był oryginalny, ale pomysł zapomiał, że egzystuje w poezji i wyłożył sprawy, jak z zielnika babuni. Mało swojej inwencji, a dużo wikipedycznej wiedzy, dostępnej zresztą dla wszystkich.
Od szczawiu plamistego wolę sproszkowany róg nosorożca... noce są długie i domowy sierżant wyjątkowo "nikczemny"... haha. Przeczytałam, ale nic nie zapamiętałam, bo łacinę dosyć dawno skończyłam a ta z pewnością nie nadaje się do poezji. Pozdrawiam :)
--------------------------------------------------------------------------------

Dnia: Wczoraj 00:03:42, napisał(a): Jadwiga Graczyk

- "zielnik babuni" nie miał charakteru literackiego tylko praktyczny;
i osobiście wątpię, czy miał łacińskie określenia a także czy dotyczył trujaków łąkowych;
- z pewnością "zielniki zakonne", np. Benedyktynów czy Kamedułów mogły nosić łacińskie określenia i miały charakter czysto poznawczy - naukowy, z rysunkami i konkretnymi opisami działania na organizm ludzki i zwierzęcy, a przypominały atlasy;
tak więc cały Twój wpis okazuje się nie krytyką tylko insynuacją zupełnie mijającą się z rzeczywistością - ale fakt, łacina nie dostępna każdemu;
niektórym wystarcza łacina podwórkowa;
między wikipedią a moim wierszem jest taka różnica jak między mną a Tobą, a więc zasadnicza;

J.S

Opublikowano

- "zielnik babuni" nie miał charakteru literackiego tylko praktyczny;
i osobiście wątpię, czy miał łacińskie określenia a także czy dotyczył trujaków łąkowych;
- z pewnością "zielniki zakonne", np. Benedyktynów czy Kamedułów mogły nosić łacińskie określenia i miały charakter czysto poznawczy - naukowy, z rysunkami i konkretnymi opisami działania na organizm ludzki i zwierzęcy, a przypominały atlasy;
tak węc cały Twój wpis okazuje się nie krytyką tylko insynuacją zupełnie mijającą się z rzeczywistością - ale fakt, łacina nie jest dostępna każdemu;
niektórym wystarcza łacina podwórkowa;
między wikipedią a moim wierszem jest taka różnica jak między mną a Tobą, a więc zasadnicza;
mnie to osobiście cieszy;

J.S

Ostatnio edytowany przez JacekSojan (Dzisiaj 13:37:42)




Dnia: Dzisiaj 13:27:59, napisał(a): JacekSojan
Komentarzy: 3345

"Przez ciebie płynie strumień piękności,
ale ty nie jesteś pięknością - Biada ci"
Z.Krasiński

Poczytaj więc Sojan, co jest insynuacją, a co krytyką.
Oto dane z wiki:Zielnik dla każdego

"Niedawno trafiła w moje ręce książka zatytułowana "Zielnik dla każdego". I rzeczywiście tak jest, ponieważ każdy znajdzie tam coś ciekawego dla siebie, bez względu na to, czy jest magistrem farmacji, lekarzem, czy ot tak pasjonuje się zielarstwem i ziołolecznictwem.

Słowo wstępne w sposób krótki, treściwy, ale też z dużą werwą opisuje historię stosowania ziół przez różne cywilizacje, np. starożytnego Egiptu, Grecji czy Chin, po czasy współczesne. Znajdziemy tam też opis podstawowych surowców leczniczych.

Druga i zasadnicza część książki obejmuje opis 68 ziół. Przy opisie każdego zioła, oprócz fotografii, umieszczono fragmenty "Z zielnika Babuni", które zachowują oryginalną pisownię, ortografię i interpunkcję. A opis zioła zawiera - oprócz nazwy łacińskiej - nazwy regionalne, krótki opis rośliny, podstawowy skład substancji czynnych, działanie i co najważniejsze receptury, w jaki sposób przygotować dane zioło i w jakim przypadku można je wykorzystać."

Halina Dębczuk

Mało? Łacinę zielnikową może zerżnąć z internetu uczeń szkoły podstawowej, a nie tylko Jacek Sojan, bo uczyć się łaciny, a spisywać łaciskie słowa, to istotna różnica.
Masz w jednym rację, Sojan, różnica między Twoją wiedzą a wiedzą wikipedii, jest długości chińskiego muru, z przewagą oczywiście dla wikipedii, co zresztą sam napisałeś nieświadomie budując takie zdanko:
"między wikipedią a moim wierszem jest taka różnica jak między mną a Tobą, a więc zasadnicza;
mnie to osobiście cieszy;"Mnie też cieszy, bo czytając to w kolejności przez Ciebie napisanej wynika, że nie jesteś wart swojego wiersza, bo porównujesz go do mnie a siebie do wykipedii. Mniej się złość, a więcej myśl przy pisaniu do mnie, bo między Twoim wierszem a moim myśleniem o nim jest taka różnica, jakiej brakuje warzywniakowi do supermarketu... haha niezła jestem, umiem już Cię naśladować, Sojan. Od każdego
można się czegoś nauczyć... hehe :)

Opublikowano

Jadwiga Graczyk.;
Twój kolejny wpis uwypukla te różnicę pomiędzy nami - ja podkreślam artystyczny charakter wiersza, poezji jako takiej - a ty piszesz o praktycznych zielnikach...pomieszanie z poplątaniem;
jak widzę, triumfalizm jest Twoją główna cechą, a ja pytam - gdzie w tym jest myślenie, czyli uważne czytanie co interlokutor Twój przekazuje;
nie raz podkreślałem na tym portalu - monologi nawiedzonych mnie nie interesują; jeśli chcę rozmawiać to nie po to by wysłuchiwać tyrad jakiegoś "widzimisię"; rozmawiać też trzeba umieć - a rozmowa to nic innego, tylko najpierw uważna analiza wypowiedzi tego, co mówi druga strona a nie szkolniackie jego przedrzeźnianie -
J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




acha, tylko, że w gniotach odrażająco trudno znaleźć kod poetycki


- i jak? ulżyło się? leczysz kompleksy?
J.S

a niby, co miało ulżyć? I od kiedy jestem z panem na ty? Pan odbiera każdą krytykę (ba! każde pytanie o pańskie wierszyki) jako atak na swoją osobę, a to forum to nie rozmowa o autorze a o wierszu, a jak widać na załączonym obrazku, to pan Sojan płaszczy sie przed tymi, którzy wypowiedzą się pozytywnie nt. jego wierszy... nie podejmuje prawdziwej rozmowy, bo prawdopodobnie nie wie, czym ona jest, polecam poczytać Levinasa i innych.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




- i jak? ulżyło się? leczysz kompleksy?
J.S

a niby, co miało ulżyć? I od kiedy jestem z panem na ty? Pan odbiera każdą krytykę (ba! każde pytanie o pańskie wierszyki) jako atak na swoją osobę, a to forum to nie rozmowa o autorze a o wierszu, a jak widać na załączonym obrazku, to pan Sojan płaszczy sie przed tymi, którzy wypowiedzą się pozytywnie nt. jego wierszy... nie podejmuje prawdziwej rozmowy, bo prawdopodobnie nie wie, czym ona jest, polecam poczytać Levinasa i innych.

Levinasa czytałem zanim się urodziłeś, ja proponuję poczytanie Teorii Literatury M. Głowińskiego, A. Okopień-Sławińskiej i J. Sławińskiego, oraz jak "Jak blefować z głową" Jima Hankinsona;
- puszczasz bańki mydlane nazwisk by zamydlić swoją ignorancję?
cierpisz wielką biedę, współczuję;

J.S

ps.; myślisz synku, że Levinas napisał jedną książkę? a gdzie tytuł, strona, ustęp? jeszcze nie nauczony porządku?
poczekam -
J.S
Opublikowano

JacekSojan:Ty się człowieku, nie tłumacz. Wszak; to u Ciebie -"zielono widać", którego lekarza powinieneś odwiedzić?
Chciałeś znać prawdę, co ja myślę?, Lub wokół inni, to ją masz! Dość! Tej błazenady, tu nie cyrk?
Tylko się zastanawiam, jak Admin tego portalu, może takich ludzi, jak Ty tolerować?
I trzymaj się ode mnie z daleka. Bo będę Ci, tak pod wierszami mącił;
że ode chce ci się, takie wierszydła "mordercze" tutaj pisać" Kapujesz!
Zrób sobie lepiej sałatkę warzywną w majonezie;
lub wianki z kwiatów naiwnym dziewczynom wyplataj.
A jak chcesz zobaczyć, gdzie One? Mają Ciebie;
to mogę Ci, taki link nadesłać.
Casanova, od -"siedmiu boleści"

"Aurea mediocritas"


J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



cymbalizm - paplanizm;
mącisz na portalu od samego początku, ka-pe-wu?
wytarzaj się w majonezie, może po tygodniu Ci przejdzie, a jak nie pomoże - powzdychaj: łoboże! łoboże!
- gdy Cię Pan usłyszy może Cię uciszy.
Amen

J.S
Opublikowano

Tango :)

Po co Jackowi jakieś dziwne netowe Muzy "wpychasz".

Wystarczy, że ma mnie :))) wystarczy za wszystkie kobiety świata :))

albo Jolę, albo Jadzię, albo Fizię, albo Mizię, albo inne dziewuszki ..........

Nie zazdrość :) takie babstwo zobowiązuje :)

:)))))))))))))))))))))
:)))))))))))))))))))))
:)))))))))))))))))))))


I PRZESTAŃCIE SIĘ WRESZCIE DROCZYĆ ZE SOBĄ.

STARE BERETY JESTEŚCIE A ZACHOWUJECIE SIĘ JAK DZIECIAKI.

Opublikowano

jak chcesz zobaczyć, gdzie One? Mają Ciebie;
to mogę Ci, taki link nadesłać.
Casanova, od -"siedmiu boleści"

"Aurea mediocritas"
J.S (Super-Tango)


w mordę, tego się już nawet nie da czytać.
weź zacznij się leczyć, człowieku. ulżysz otoczeniu.
--------------------------------------------------------------------------------

napisał(a): Bea.2u

- cóż Beato, podobnie jak w życiu politycznym tak i w dziedzinie sztuki spotyka się pieniaczy, którzy osobiście nie mają nic do zaproponowania poza patologicznym uprzykrzaniem się - demonstrując chorą ambicję stają się uciążliwym towarzystwem każdej dziedziny społecznej, w ramach której spotykają się ludzie aby popracować nad wspólną pasją, porozmawiać...
jakoś to zniesiemy, przecierpimy, bo tak było, jest i będzie;
- kto takim ludziom wytłumaczy ich braki, kto namówi takich do pracy nas samym sobą?
nic nie przyjmą, są zamknięci we własnych urojeniach - rzeczywiście chorzy...

serdeczności
J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...