Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kładą się cieniem gałęzie na ziemię załamało się krzywe niebo wierzb
świeżo zaorany zagon obudził nadzieję na ziarno znowu umarł kłos
dojrzewa świergot w dziobach ptaków szare gęganie ponagla odlot
przydrożny światek jak dawniej pozdrawia przechodniów słoneczny
latawiec tonie w liściach ognia w którym umierają drzewa

biegnę jak stary świt za zającem błądzę w bruzdach śniegiem
po miedzy skiby zarzuconej na głowę ziemi jak grzywka tyluletnim milczeniem
szukam pilnie w dłoniach powrotu wiatru rwącego na drzazgi powietrze

Magdalena ma mokre od potu włosy i oczy jej zachodzą malwą

pachnące księgi dawno nie czytane drylują wiersze z koślawego nieba
i łasi się wieczór w kocim futrze do nóg fortepianu ślepca wypala się pieśń
jak znicz w cmentarnej ciszy bawią się ze mną w przypadki dni skrócone
i czas policzony do końca układam w myślach list do dziewczyny
nocą jednakowo samotni odnajdujemy się w sobie gubimy

Opublikowano

BARBARA JANAS:takie Pani widzi tu trójwymiarowe lato? Jak ja widziałem - "niebieskie migdały w oczach Magdaleny?"
Ja wolę - "pyzy z mięsem na obiad"...niż czytać takie bajeczne ustępy w tekście z akapitu?

Opublikowano

kładą się cieniem gałęzie na ziemię załamało się krzywe niebo wierzb
świeżo zaorany zagon obudził nadzieję na ziarno znowu umarł kłos
dojrzewa świergot w dziobach ptaków szare gęganie ponagla odlot
przydrożny światek jak dawniej pozdrawia przechodniów słoneczny
latawiec tonie w liściach ognia w którym umierają drzewa

biegnę jak stary świt za zającem błądzę w bruzdach śniegiem
po miedzy skiby zarzuconej na głowę ziemi jak grzywka tyluletnim milczeniem
szukam pilnie w dłoniach powrotu wiatru rwącego na drzazgi powietrze

Magdalena ma mokre od potu włosy i oczy jej zachodzą malwą

pachnące księgi dawno nie czytane drylują wiersze z koślawego nieba
i łasi się wieczór w kocim futrze do nóg fortepianu ślepca wypala się pieśń
jak znicz w cmentarnej ciszy bawią się ze mną w przypadki dni skrócone
i czas policzony do końca układam w myślach list do dziewczyny
nocą jednakowo samotni odnajdujemy się w sobie gubimy

Świat pięknieje po czytaniu takich wierszy.
Rosnę razem z nim od pierwszego do ostatniego slowa.

Opublikowano

Witam,

przyznam, że mam mieszane odczucia. nie chciałabym być znów odebrana jako czepialska, ale mam kilka uwag:

1. tekst prosi się o wyrównanie frazy, przynajmniej w moim czytaniu się rozpada.
2. stosujesz dużą ilość obrazów na raz, co utrudnia odbiór.
3. zmieniłabym szyk niektórych zdań.

ale, to mój osobisty odbiór i nie mam się za żadną wyrocznię.
jest kilka zasadniczych plusów:

1. ta negowana poprzednio obrazowość, coż za smak, jak szlachetnie podana :)
2. sens i klimat.
3. kilka fantastycznych wersów:


kładą się cieniem gałęzie na ziemię załamało się krzywe niebo wierzb

słoneczny latawiec tonie w ogniu lisci - w nim umierają drzewa

biegnę przez skiby ziemi zarzuconej jak grzywka zarośnięta milczeniem

pachnące księgi dawno nie czytane drylują wiersze z koślawego nieba


dwa z nich ośmieliłam się przetłumaczyć po swojemu, przepraszam.

trzeba tu doceniać autorów przedstawiających prawdziwe wiersze

z uznaniem
pozdrawiam
/b

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




kiedyś jak dawałem do recenzji swoje wiersze to wyglądały podobnie. fakt, czasem styl i całe to poetyckie badziewie każe nam tak pisać i to jest usprawiedliwione, ale musi to być ciekawe, a mi się po dwóch wersach odechciało. why?

bo świeżo zaorany zagon, to to nie jest;) pozdry
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




kiedyś jak dawałem do recenzji swoje wiersze to wyglądały podobnie. fakt, czasem styl i całe to poetyckie badziewie każe nam tak pisać i to jest usprawiedliwione, ale musi to być ciekawe, a mi się po dwóch wersach odechciało. why?

bo świeżo zaorany zagon, to to nie jest;) pozdry


taki jest mechanizm, że ludzie, którzy szukają inności, jednocześnie odruchowo unifikują rzecz. pisanie też vide portale i zmiany w wierszach. kiedy pisak młody a świeży /pardon Panie Januszu/ ;) przychodzi z fajnym materiałem i pomysłami i nagle pod wpływem doświadczenia i co jeszcze gorsze, okrutniejsze i straszniejsze, tzw "mixów", (za które nie tylko kazałabym wieszać, ale powieszonego obsmażyć w cieście naleśnikowym i położyć mu na czubku wisienkę), otóż ten pisak nagle zaczyna pisać "sprawnie". i to by było ok, gdyby nie ten mechanizm, którego się nie zauważa. ludzie przyzwyczajają się do rozkminiania i rozumienia świata, który już raz rozkminiali i rozumieli, to nie jest źle, to naturalna dążność umysłu do wygody. ciężko tę dążność i barierę przełamać.
ja np przestaję czytywać ciekawych pisaków na portalach, zaraz po tem, jak się poddają tej unifikacji, jak wiersze wyraźnie zaczynają wtapiać się w jednolitą masę, nie szarą, bo ona jest wielokolorowa, ale masę, która na szarą wygląda (albo raczej brązową, jeśli połączyć wszystkie farby ;) )
a masa porusza się wolniej niż element pojedynczy, choć ma większą siłę przebicia i nabiera większego pędu, acz wszystko bieży w jedną stronę ogólną. tak było np z szerokopasmową falą oniryczną, z narratorską falą egzystencjalną, teraz, masa znowu zaczyna stosować rym i rytmikę bardzo wyraźną i jako całość. Lubię patrzeć na to, co znajduje się poza masą. sukces wymaga sprytu, wiec jeśli chce sie drukować trza wejść w masę i być dzielnym (znaczy się przywiązać się jakąś liną do okolicznego drzewa. (aczkolwiek mam niezbity dowód na to, ze nie trzeba, że można zachować swoją odrębność i przeleźć, choć jest to powolniejsze, trudniejsze i wymaga więcej cierpliwości)
to tak w kwestiach recenzji do Jaśka :D

W kwestiach reszty jaśkowego zdania, zgadzam się :)
JPanie Januszu, ja osobiście też uważam wiersz za nudnawy tym razem :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Polityk wdziera się do przychodni NFZ jak tornado w złotej marynarce, jak kapsułka witamin z huraganem w środku. Drzwi skrzypią jak stare respiratory na kredycie. Kolejka pacjentów cofa się w popłochu – czują, że zaraz zniknie im nie tylko limit refundacji, ale i resztki nadziei. Rejestracja mdleje, bo wszystkie miejsca są już „tylko prywatnie”. Krzesła jęczą i próbują schować się pod podłogą. Termometr robi fikołek i udaje martwego. Plakaty o zdrowiu rwą się same – wiedzą, że zdrowie to luksus. Lewatywa rzuca się pod nogi pielęgniarki, błagając o ratunek przed uzyciem politycznym. Polityk siada. Fotel pęka jak budżet po wyborach, jak złamana obietnicą wyborcza. Kroplówki skaczą jak kibice na stadionie – każda kropla to podatek, każdy worek – dotacja dla kolegi z partii. Pacjenci   chowają się pod stołami. Stoliki robią salta. Gabinet drży jak cały system ochrony zdrowia. Lekarz blady jak recepta bez refundacji. Stetoskop na jego szyi dygocze jak bankomat przy pensji minimalnej. Biurko ginie pod brzuchem polityka – Zeppelin absurdu unoszony na naszych składkach. Oczy – dwa rentgeny pychy. Oddech – inhalator z piekła, co dmucha na półki z lekami. Syropy bulgoczą jak marszałek sejmu w amoku. – Co panu dolega? – pyta lekarz drżącym głosem. Polityk śmieje się jak rezonans magnetyczny na dopalaczach, śmiech rozdziera gabinet na części pierwsze. – Wszystko mnie boli, doktorze! Plecy od noszenia władzy, ręce od brania kopert, żołądek od darmowych bankietów, nogi od omijania kolejek do specjalistów… A sumienie? – tu wybucha rechotem – Nie pamiętam, gdzie je zgubiłem! Lekarz nie cofał się, nie drżał. Patrzył na polityka w absolutnej, nienaturalnej ciszy. Na jego policzku, tuż pod okiem, pojawiła się linia – pojedyncza, lśniąca kropla, która sunęła wolno w dół. Nie była słona. Była lepka jak zaschnięty tusz, gorzka jak brak refundacji. Ciśnieniomierz na biurku zaczął dziwnie syczeć, jakby łapał ostatni oddech tuż przed krzykiem. Wtedy eksplodował. Skala kończyła się na słowie „EGO”. Rentgen pokazuje wnętrze: katastrofalnie rozdęte ego za publiczne miliardy. Widać przerzuty władzy na wszystkie organy, metastazy stanowisk w każdej tkance, a w sercu – pustą salę sejmową. W środku wakacje na Krecie, darmowe kotlety, kilometrówki, premie, premie, premie. Dookoła – zadłużone szpitale, pacjenci czekający latami na operacje. Długopis lekarza wybucha w dłoni. Tusz wsiąka w sufit i układa napis: „Naród zapłaci”. Szafka na leki płonie ze wstydu. Pielęgniarka mdleje, rejestratorka śpiewa hymn w omdleniu. Kroplówki robią falę. Pacjenci salutują jak w Sejmie. Polityk wspina się na wagę i czyni z niej tron. Ze stetoskopu – berło. Z kart pacjenta – nową ewangelię o sobie. Każdy kilogram jego ciała to nasze podatki. Każdy oddech – kredyt wzięty w naszym imieniu. Każde mrugnięcie – nowa ustawa na jego korzyść. Wstaje i woła: – Tu nie ma przychodni! To moje żarowisko! A wy wszyscy jesteście moimi sponsorami! Pacjenci uciekają przez okna. Stoliki robią fikołki. Strzykawki latają jak ptaki apokalipsy. Lekarz chowa się w szafce, która rozpada się z hańby. Na podłodze rozsypane tabletki i recepty układają się w napis: „Tu był Polityk. I już nikt… nigdy nie wyzdrowieje.” Ostatnia tabletka toczy się po podłodze, zatrzymuje w kałuży krwi i wykwita na niej napis: „REFUNDACJA = 0 zł”.      
    • @aniat. namiętność spadła wraz z żółtym liściem z pierwszym kasztanem uleciał sen wspomnienia z jeżem czmychnęły szybko wiem :))
    • nie chroń myśli od świtu jasnego choć sen złudą czas zatrzymuje przeszłość ciąży i tłamsi twe ego kroplą rosy deszcz namalujesz?
    • @iwonaroma piękna metafora    dojrzewamy jak te kasztany bez kolców gładkości do piękna choć wdepczą to ulatamy by dalej swe życie wypełniać  
    • @Waldemar_Talar_Talar ... a dzisiaj narzekamy bo wciąż za mało mamy uczucia i miłości   życie to nie gra w kości  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...