Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

moim zdaniem jest to naruszenie regulaminu o nieposzanowaniu cudzych przekonań religijnych;
to żadna odwaga, raczej brak kultury współżycia z innymi - wierzącymi, czyt. chamstwo;
rozumiem, że bez skandalu, hucpy i prowokacji nie można wylansować sobie ani nazwiska ani "dzieła" - myślę, że ałtor nie dojrzał do współtworzenia kultury, ale bardzo lubi się "pokazać";
od jakiej strony ten "pokaz" dopowiedzą sobie sami czytelnicy;
wiersz niesmaczny - a mógłby zatrzymać się na granicy taktu, gdyby jego ałtor znał to pojęcie;
J.S

  • Odpowiedzi 43
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



szanuję twoje zdanie. ale:
- publikacja moich wierszy nie wymaga ode mnie zbierania odwagi
- co dla jednych skandalem dla innych standardem.
- nie jest to mój pierwszy wiersz podważający "tajemnice wiary" i rozprawiający się z mitami na
których cynicy zbudowali kapitał i ciągną profity,
- nie zarzucaj mi hucpy, udowodnij raczej ze "niepokalane poczęcie" nią nie jest,
- lubię się pokazać, a co? ty nie? piszesz tylko bo "tak czujesz" czy również dla chwały i pięknych kobiet? to pisz i nie publikuj. każdy zwący się artystą chce się pokazać, inaczej by się nim nie zwał,
- czytelnicy dopowiadają. za i przeciw, nikt nie napisał grafomaństwo. i to mnie cieszy.
- kultura - haha sorry, ale jak słyszę to słowo i o współtworzeniu....antagonizmy i konflikty, to pcha świat do przodu. i indywidualności, poezja to nie futbol
- niby niezamierzone postponowanie mojej osoby poprzez nazywanie "ałtorem" ....prosta reakcja wyniesiona z kazania. jak nie możesz lub nie masz odwagi uderzyć wprost, uderz tak, aby w razie czego móc się wycofać i wyprzeć. to jest żałosne.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




a np pisanie epitafiów dla żyjących osób? to jest np niesmaczne wg mnie, a przypomnij sobie co wtedy odpowiadałeś.
smaczne, jak sądzę, jest dla każdego to, co lubi zjadać, czego zjadać nie lubi, różnie. moim zdaniem wiersz niczego nie narusza, jest wyrażeniem zdania, pewną spekulacją, poruszeniem kija w mrowisku, bo dlaczegóż by nie, postaci, czy to mitologiczne, czy historyczne (wstawić sobie wg uznania i wiary) są przedmiotem spekulacji i w wierszach i w opowieściach iw myśleniu o nich.
wiesz, równie dobrze można by rzec, że pisanie na różne sposoby o krowach, narusza hinduistyczne poczucia religijne (pardon za przykład, ale pierwszy z brzegu nasunął mi się, jako wyraźny obrazek)

aha, dodam jeszcze, że nie czuję niesmaku, ponieważ wiersz nie nosi znamion obrażania, nie nosi znamion złośliwego wydrwiwania, jest swoistą polemiką, jaskrawo zarysowaną, nieczułostkową, nie ugrzecznioną, odważną (w sensie jasnej i jawnej artykulacji), niemniej jednak nie czuję, ze nosi się z zamiarem dokuczania, czy wyśmiewania sie z czyichkolwiek poglądów lub wierzeń. dlatego nie burzy mi krwi, ani nie niesmaczy.
Opublikowano

prowokacja mało udana, nie licząc nadętego tonu sprzeciwu Jacka Sojana. no, ale on jak Homer Troję, Kraków ratuje od zapomnienia, a to święta misja, szczególnie, gdy dusza dymi, a wokół morze chamstwa wlewa się na pokład :) moim zdaniem lekko trącony temat, powiedziałabym nawet lekceważąco lekko.

Pozdrawiam
/b

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



widzi Pani, ja nie uważam tego wiersza za prowokację, akurat przylazłam żeby dopisać to do mojego postu i trafiłam na ten motyw. dla mnie ten wiersz nie jest prowokacją, a jak napisałam - spekulacją, głosem możliwości w jakimś tam oglądaniu rzeczy, które są ani sprawdzalne, ani udowodnione, a które kształtują i poruszają umysły. na różne sposoby kształtują i poruszają, myślę tu i o wierzących, ale i o historykach i o ateistach i wszelakim punkcie spojrzenia.
tak jakoś nie czuję by zadaniem wiersza było bulwersować, czy ranić, raczej pokazuje on pewną możliwość oparcia historii (w sensie historyjki) na również takich osobach, bo to poddają się one bujaniu, jak każde inne, łącznie z żyjącymi. jeśli piszę "ja cię kocham" w wierszu - czasem oznacza to prawdę, a czasem jest zwykłym wyrazem jakiejś tam prawdy ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



widzi Pani, ja nie uważam tego wiersza za prowokację, akurat przylazłam żeby dopisać to do mojego postu i trafiłam na ten motyw. dla mnie ten wiersz nie jest prowokacją, a jak napisałam - spekulacją, głosem możliwości w jakimś tam oglądaniu rzeczy, które są ani sprawdzalne, ani udowodnione, a które kształtują i poruszają umysły. na różne sposoby kształtują i poruszają, myślę tu i o wierzących, ale i o historykach i o ateistach i wszelakim punkcie spojrzenia.
tak jakoś nie czuję by zadaniem wiersza było bulwersować, czy ranić, raczej pokazuje on pewną możliwość oparcia historii (w sensie historyjki) na również takich osobach, bo to poddają się one bujaniu, jak każde inne, łącznie z żyjącymi. jeśli piszę "ja cię kocham" w wierszu - czasem oznacza to prawdę, a czasem jest zwykłym wyrazem jakiejś tam prawdy ;)

nie twierdzę, że prowokacja zasługuje na przyganę. jest raczej formą ekspresji autorskiej. ot, charakter :) nie wiem, czy w dzisiejszych czasach faktycznie żyją ludzie, którzy bezkrytycznie przyjmują wszelkie dogmaty. w historii wielokrotnie były weryfikowane, stąd tyle odłamów wiary odbiblijnej, ewoluuje sobie, tu się wycina, ogłasza, że te księgi się liczą, inne się przeklia i tak od tysiącleci, jeśli juz mogę uogólnić. generalnie dobrze czasem zweryfikować, w co się faktycznie wierzy i dlaczego.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



widzi Pani, ja nie uważam tego wiersza za prowokację, akurat przylazłam żeby dopisać to do mojego postu i trafiłam na ten motyw. dla mnie ten wiersz nie jest prowokacją, a jak napisałam - spekulacją, głosem możliwości w jakimś tam oglądaniu rzeczy, które są ani sprawdzalne, ani udowodnione, a które kształtują i poruszają umysły. na różne sposoby kształtują i poruszają, myślę tu i o wierzących, ale i o historykach i o ateistach i wszelakim punkcie spojrzenia.
tak jakoś nie czuję by zadaniem wiersza było bulwersować, czy ranić, raczej pokazuje on pewną możliwość oparcia historii (w sensie historyjki) na również takich osobach, bo to poddają się one bujaniu, jak każde inne, łącznie z żyjącymi. jeśli piszę "ja cię kocham" w wierszu - czasem oznacza to prawdę, a czasem jest zwykłym wyrazem jakiejś tam prawdy ;)

nie twierdzę, że prowokacja zasługuje na przyganę. jest raczej formą ekspresji autorskiej. ot, charakter :) nie wiem, czy w dzisiejszych czasach faktycznie żyją ludzie, którzy bezkrytycznie przyjmują wszelkie dogmaty. w historii wielokrotnie były weryfikowane, stąd tyle odłamów wiary odbiblijnej, ewoluuje sobie, tu się wycina, ogłasza, że te księgi się liczą, inne się przeklia i tak od tysiącleci, jeśli juz mogę uogólnić. generalnie dobrze czasem zweryfikować, w co się faktycznie wierzy i dlaczego.

chodzi mi o to, że ja nie twierdzę, iże ów wiersz, to prowokacja :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie twierdzę, że prowokacja zasługuje na przyganę. jest raczej formą ekspresji autorskiej. ot, charakter :) nie wiem, czy w dzisiejszych czasach faktycznie żyją ludzie, którzy bezkrytycznie przyjmują wszelkie dogmaty. w historii wielokrotnie były weryfikowane, stąd tyle odłamów wiary odbiblijnej, ewoluuje sobie, tu się wycina, ogłasza, że te księgi się liczą, inne się przeklia i tak od tysiącleci, jeśli juz mogę uogólnić. generalnie dobrze czasem zweryfikować, w co się faktycznie wierzy i dlaczego.

chodzi mi o to, że ja nie twierdzę, iże ów wiersz, to prowokacja :)

rozumiem, ja jednak znając inne wiersze autora widzę tu prowokacyjny ekshibicjonizm.
pozwólmy sobie się różnić :)

mówiąc ekshibicjonizm mam na myśli ten mentalny, obnażający cześć intymną doznań i przemyśleń, które kiedyś zostawały w ukryciu.
Opublikowano

Magnetowit R.;

-tajemnice wiary dla wierzących pozostaną tajemnicą wiary niezależnie od takich ignorantów jak Magnetowit - możesz sobie kpić z "niepokalanego poczęcia" wzorem wszystkich esbeków i enkawudzistow, pozbawionych poczucia transcendencji, ale przyjmij za pewnik - rzeczywistość nas przerasta w swojej złożoności i ostatecznie nie Magnetowit decyduje co jest a co nie jest mitem; pozory realizmu bardzo często okazują się prymitywnem mitem który narzuca się jako przedmiot "wiary" (vide: demokracja, socjalizm, komunizm);
człowiek, który "wie" jest żałosny w swojej zarozumiałości, a właśnie taką zarozumiałość prezentujesz acan -
J.S

dzie wuszka.;
mam wrażenie że mylisz tematy i porządki;
w renesansie pisał podobne epitafia biskup Andrzej KRZYWICKI, traktując je jako swoistą satyrę na współczesnych; a właśnie perspektywa eschatologiczna uwypuklała postawę "bohaterów" tychże epitafiów między ich usytuowaniem społecznym a moralnym w kontekście czysto ewangelicznym;
dzięki Jego epitafiom poznaliśmy i Osoby i ich role społeczne tego Czasu;
ale te Osoby były nadal na urzędzie, żywe -i na tym polega niezwykłość spojrzenia artysty na miejsce człowieka w jego roli społecznej -
mam wrażenie, że coś insynuujesz pod moim adresem, ale nie rozumiem, w jakim celu...
mam świadomość swojej sztuki, ale ty mi ją odmawiasz...chcesz mi zarzucić coś?
-co?
J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No nareszcie coś ciekawego.
Magnetowidzie, uważam że za bardzo łopatologicznie pociągnąłeś piątą zwrotkę. Niepotrzebne te ględzenia o wstydzie, o Żydach, Europie. Te dopowiedzenia są zbyt nachalne. I zauważ że to jedyne miejsce, gdzie wiersz bezpośrednio godzi w wiarę i robi naiwniaka z wierzących Europejczyków, wprawdzie niezbyt mocno, ale jednak. Ja bym je wytarła bez mrugnięcia okiem, zostawiając tyle:

kobiety nie żyją w realności
tworzymy rzeczywistość dla wygody tworzenia
rzymianie pragnęli żydowskich dziewcząt
tak, jak ich ojcowie srebrników i wina

nawet ja wierzę w niepokalane
w tą rzeczywistość którą stworzyłam
dla syna

wstała zebrała insygnia świętości

No!
Pozostałe fragmenty wiersza wydają mi się OK.

PS. Klimacik jak w hipisowskich filmach z wczesnych lat sześćdziesiątych ;)
Opublikowano

czyżby Jodorowski Fanaberko? rzeczywiscie jestem pod wrażeniem


Jaceksojan - nie wchodzę w jałową dyskusję netową. intelekt masz ale inteligencji to ci twoja bozia poskąpiła. Nie zrozumiesz, a jeszcze sw mordercą Wojciechem sie podeprzesz.
Dzięki Bea za konstruktywne wypowiedzi. Dziewuszko, jeżeli chcesz się pozbyć trochę swojego przekleństwa to biorę;) ,

Opublikowano

mnie z kolei nie razi ten tu wiersz, tak samo, jak nie razi mnie np Monty Python ze swoim Żywotem Briana, pamiętniki pana boga, Papiniego, ustami Ewy- Farmer, opowieść Hellera z książki Bóg wie, Listy z ziemi, Twaina
sugeruję jedynie to, że każdy ma swoje poczucie smaku, a nie sadzę, by jeden smak - katolicki, miał koniecznie dyktować co wypada, a czego nie, zwłaszcza, ze jak napisałam, nie dostrzegam złośliwości w wierszu, ani jego potrzeby wyrządzania szkód, próbuje po prostu pokazać jakieś swoje stanowisko i wolno mu, w imię buddyzmu, kosmicznej floty i małych zielonych galaretek kambryjskich.

Opublikowano

w imię buddyzmu, kosmicznej floty i małych zielonych galaretek kambryjskich.




--------------------------------------------------------------------------------

Dnia: Dzisiaj 20:41:55, napisał(a): dzie wuszka
Komentarzy: 14920

- trzeba było tak od razu, choć brakuje tu jeszcze imienia rybika, tego spod wanny;
natomiast Budda miałby swoje ale, bo byddyzm nigdy nie naruszał etyki odmiennych wierzeń, i umiał być delikatny, czyli nie właził butami na cudzy ołtarz...
J.S

Opublikowano

Byłem pewny, że wreszcie zabrzmi dyskusja, i to jest ten moment, żeby dorzucić swoje trzy grosze.
Po pierwsze - wiersz, który zmusza do dyskusji, nie może być wierszem złym.
Po drugie - wątpię, czy akurat tutaj mamy do czynienia ze "szczeniackim" buntem szkalowania tego, "co święte i dobre". Bardziej odczytywałbym to jako pytanie o naturę (fizjologię) w zetknięciu z kulturą duchową. Czyli intuicja podpowiada - gdzieś tam tkwi ten pierwiastek "kobiecy".Ot, pierwszy lepszy przykład: Abelard - rozsławia Heloize, potem każe jej się nawrócić, wreszcie - odrzuca ją. Jego syn - Astrolabus.. Św. Augustyn zostawia kobietę z dzieckiem i rusza w kolejny związek (fakt faktem gdy Adeodat ma 15 lat zostaje otoczony opieką ojca)Czyli - nie wiem, czy jest tutaj miejsce na herezje. Chrześcijanie rządy państwowe uznawali jako zło konieczne - w wieku XX tego się nie pamięta. Dalej - tradycja poczęcia powstała w 1854, do tego czasu opierano się na embrionalnej koncepcji Arystotelesa. I przykłady można mnożyć - dlatego nie powinno się bać zadawać pytań.
Wracając do wiersza - tytuł jest słaby, jak neon, za to w środku znajduje się myślenie - nie wulgarne i nie obrazoburcze (znam o wiele gorsze teksty) - na ile to wszystko jest prawdą.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zwykle sie uśmiecham, kiedy wyrażasz sądy o buddyzmie :)

to nie jest sąd o buddyźmie, tylko konkretna, rzeczowa informacja zaczerpnięta w oparciu o dostępne tematycznie lektury...wyobraź sobie że posiadam takowe i dotyczące niemal wszystkich głównych religii światowych;
i to nie tylko omówienia i interpretacje ale same żródła, co prawda tłumaczone, i nie istotne, czy to będzie animistyczna religia ludów Dalekiego Wschodu, czy judaistyczna Tora...
ja wiem już, że Ty wiesz Wszystko lepiej i pełniej - ja co prawda wiem nieco mniej ale to co już wiem, wiem równie dokładnie...fakt, buddyzm nie był religią w znaczeniu europejskiej nauki, raczej postawą wobec życia, no, ale skoro ma swoje posągi oblepiane w swoich świątyniach złotymi listkami i cieszy się czcią równą bogom - jest dla buddystów wzorem godnym naśladowania na wzór nauczyciela z Palestyny - Jezusa...
i uśmiechaj się zawsze bo to najpiękniejsza ozdoba twarzy - uśmiechnięty Budda pewnie by zaklaskał...
J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Dla Fizyki nasz nowy partner z Mechaniki Kwantowej jest bardzo niewygodny.:)) Udany wiersz.
    • Ojciec Orest podszedł do Myszki i ku powszechnemu zdziwieniu, przytulił ją ramieniem i okrył na powrót jej wdzięki. Uśmiechnęła się do niego ni to z wdzięcznością ni to ze zmieszaniem po czym upadła mu do stóp i całując je, gorliwie się żegnała. Zakonnik szybko uniósł jej ciało wątłe i patrząc z delikatnym współczuciem odrzekł.   - Dziękuję Ci Biała Myszko. Niejeden rycerz gubi na polu bitwy i w godzinie próby swój honor i dumę - I patrzył w jej oczy z dumą - A Ty jesteś skrzywdzoną i kruchą istotą, która jednak odnalazła w sobie siłę by przyjść tu i pod twardą i zimną domeną trybunału, złorzeczyć i bluźnić na dostojnika kościoła świętego. Lecz nie po to by nieboszczyka zrównać z cuchnącym błotem Loivre a po to by prawdę okazać nam ślepcom doczesnym. Idź w pokoju boże dziecię. Za odwagę Twą ja Ci wszelkich łask i pokuty rozgrzeszenia udzielam. Niech Bóg w trójcy jedyny, zdejmie z Ciebie plamy grzechu i do zbawienia duszy powoła. Idź i nie grzesz więcej.   Myszka, ujęła dłoń ojca Oresta i ucałowała z czcią najwyższą jego pierścień. A ten po chwili pobłogosławił jej znakiem krzyża na czole i ucałował jeszcze czule miejsce postawienia znaku Pana. Dwaj franciszkanie, nadal w idealnym milczeniu odprowadzili ladacznice na powrót w tłum. Tymczasem dla ojca Nérée to już było za wiele.   - Nie macie prawa! - Jak wściekły pies rzucił się przez dzielący ich stół i ucapił habit ojca Oresta za materiał na plecach. Ten od razu zerwał się z uchwytu i oddalił się na bezpieczną odległość aż pod szafot. - Murwy i wszetecznice rozgrzeszacie, choć one plują jadem na nasz stan duchowny i kardynałów i świętych a nawet samego Boga za nic mają. Jak śmiesz! Psi synu, kochanku bladiugi, kurwysynu parchaty! - złapał za to co miał pod ręką i rzucał na oślep w szale. W stronę ojca Oresta poleciała i złota patera z owocami i kielichy i wreszcie księga z liścikami i nazwiskami alfonsów i murew z całej okolicy - Bies z Was prawdziwy a nie zakonnik i brat mój! Myślisz, że ojcem świętym jesteś czy świętym Piotrem samym!? Koniec tej farsy dla plebsu. Inaczej straży każe wszystkich tu dziś powiesić i na ostrzach roznieść!   Ojciec Orest uniknął zgrabnie wszystkich przedmiotów i wszedł na szafot. Podszedł do Orlona i jego także objął jak brat. Zdjął mu pętle i oddał zdziwionego skazańca pod kuratele franciszkanów, którzy momentalnie stanęli na deskach szubienicy i tworząc krag cichy i tajemniczy, chronili swymi ciałami oblicze świętego i alfonsa.   - Nie chowaj się za plecami braci mniejszych - Nérée podążył z wściekłością ku schodom szubienicy - Szelmo! Ty się z motłochem bratasz i stronę morderców bierzesz - wycelował oskarżający palec w Orlona i nadal w szale obrażał - Nie stójcie braciszkowie jak picze zatrwożone, tylko pojmijcie tego uzurpatora i dawnego szulera i zbójcę. Bo nikim on więcej jak szczurem, grzechem jak dżumą wypełnionym od stóp po łysy łeb zdradliwy. Pojmać zdrajcę, kto w Zbawiciela krew i ciało wierzy!     Próbował wspiąć się na deski szafotu, lecz franciszkanie zamiast usłuchać jego wezwania, to wzięli widać stronę Oresta i po krótkiej szarpaninie, zepchnęli wspólnie ciało Nérée ze schodów. Niechybnie dominikanin, skręcił by kark swój wysoko podgolony gdyby nie kolejna szybka interwencja generała d’Aubignác. W ostatniej chwili podtrzymał starca pod ręce i z wyrzutem spojrzał ku postaciom na szubienicy. Lecz nie rzekł ni słowa.     Za to ojciec Orest przeszedł do oratorskiej ofensywy. I grzmiał i ciskał słownymi piorunami jak pogańskie bóstwo karzące swych wyznawców.     - Zawrzyj pysk swój wężowy gadzie w habicie, który o dziwo nie pali twej plugawej skóry, ogniem piekielnym - spokój jego oczu I rysów był jednak nad wyraz boski w tej chwili - Nie dzierżę kluczy do bram niebios ani nie kroczę w świętości wśród aniołów I świętych, bo jak słusznie zauważyłeś do kapłaństwa i dróg Boga doszedłem przez bagna i pustynie występku i grzechu. Nie wstydzę się matki murwy i ojca rzemieślnika. A grzechy swe wobec bliźnich odpokutowałem z nawiązką. Lecz mam poparcie papieża i króla i legatem ich się zwać mogę. Więc daj sąd ten ukończyć w zgodzie i godności jemu właściwej i nie wyrywaj się tak ku objęciom drewnianej oblubienicy bo kto wie czy i Tobie stryczka kat nasz nie wyrychtuję za to co tu przyszło nam słyszeć.   Odpowiedział mu dziś po raz pierwszy d'Aubignác, który widać dążył do rychłej ugody a nie wątpliwie wyglądającego na forum całego miasta sporu   - Ojcze Oreście, zawsze Wam byłem przyjacielem i doradcą i zawsze byłem Wam rad. Nie kłóćmy się przed majestatem miejskich radców i królewskich doradców. I nie przed oczyma Boga naszego. Pozwolimy Wam dokończyć to co rzecz Wam nakazano. Mówcie dalej w imię boże.   I o dziwo zeszli razem z Nérée spowrotem na swoje miejsca, wśród całkowicie zszokowanym i poruszonych tym nagłym zajściem rajców. Franciszkanie zluzowali, zwarty dotąd szyk wokół Oresta i Orlona, jeden z nich wręczył dominikaninowi cudem ocalony chyba od gniewu Nérée dokument królewski. Ten ujął go z czcią i odnalazł w tekście właściwą frazę.   - Miejscami uprawiania grzechu I sodomii była kamienica w dzielnicy Gayet należąca do szelmy Orlona de Villargent, którego to dziewczęta i alkohol jak Diabeł kusiły kardynała. Kardynał oddał swój żywot jak ostatni frant i nędzną szumowina. Gnijąc w rynsztoku ulicy uciech, bez odzienia i resztek świątobliwej godności. Sztylet, który w jego piersi spoczywał był karą właściwą dla jego jestestwa bez różnicy kto go w jego ciało wymierzył. De Villargent czy jego nierządnice. Co więcej szelma w celi zamknięty, na ostatniej swej spowiedzi, wyjawił innych prowodyrów występku i cudzołóstwa, którzy w jego domu uciech, zabaw zepsutych używali. Członek i główny oskarżyciel trybunału. Ojciec Nérée ,który z całą żarliwością domaga się powieszenia Orlona de Villargent sam był gościem jego domu w Gayet. Miał swój pokój na poddaszu. Gdy nie było go w klasztorze przez czterdzieści dni, twierdził, że przebywał na rekolekcjach. Prawda, przeżywał rekolekcje ciała z młodą dziewczyną o imieniu Pluie. Ponoć śpiewała mu pieśni z psalmów… gdy nie miała zajętych ust czymś innym.   W tłumie wybuchł śmiech, choć niektórzy zadrżeli na myśl o bluźnierstwie.   - Z kolei brat Célestin d'Aubignác, obecny tu i również siedzący w loży sędziowskiej, przyjmował miesięczną daninę od alfonsa de Villargent za ochronę przed rewizją. Gdy dziewki płakały na widok swego chlebodawcy, nie czyniły tego tylko z tęsknoty. Czyniły to z lęku, że razem z nim zniknie ich ostatnia nadzieja, że zostaną tylko pod opieką duchownych... którzy nie raz, i nie dwa, okazali się gorsi od klientów.   Ojciec Orest opuścił dokument, odetchnął głęboko i rzekł powoli:   - Nie żądam uniewinnienia Orlona de Villargent. Żądam, by został wysłuchany. A potem, być może, osądzony... przez kogoś, kto nie zhańbił swego sumienia dotykiem tej samej rynsztokowej wody, w której pływał skazany. Tak z bożej woli ogłaszam. Niechaj zapis ten zostanie przeczytany w obecności ludności Lanoire, duchowieństwa i zakonników, oraz w obliczu śmierci, której stryczek już czeka.   Taka była wola najwyższego króla Francji Karola. Tłum w ciszy jedynie zwiesił głowę a Orlon odetchnął z wyraźna ulgą.
    • @Migrena dziękuję za uznanie dla wiersza:):) @huzarc Dzięki serdeczne:) @E.T. Dziękuję:) @Berenika97 Bereniko zaręczam Ci, że Twoje komentarze są piękniejsze od moich wierszy:):) dziękuję:)
    • Nie pasuję do żadnej życiowej roli. Widzicie, miejsce i czas skrojone specjalnie dla mojego umysłu. Despotycznego kłamcy o nieistniejącym acz wielkim ego. Dlatego mnie z czasem odrzucają poławiacze dusz. Oni wolą się sycić blaskiem prawdy, a nie zaśniedziałym, skarlałym blaskiem sztucznych pereł. Nie dla mnie piękne i czyste oceany wrażliwości. Więzić mnie będzie po wieczność. Czarną smołą i jadem trującym wypełniony, Depresyjny, żelazny kubeł. Zasypiam z wolna, pełen lęku i fobii. Ściany mrużą już z wolna swe mętnoszare oczy. Kroki na schodach i szczęk zamka. To duch przywołany. Zagląda do wszystkich pokoi. Uwierz. Mnie nie męczą zjawy i wytwory mojego umysłu cierpienia. Ten dom jest nawiedzony. A ja jego, tysięcznym może duchem. Co noc głębiej, w murach i piwnicznych trzewiach uwięziony. Męczy mnie bezsens. Pustka ideowa. Bezcelowość istnienia. Zgniłem. Spróchniałem. Zblakłem za zasłoną, brudnych okiennic. Niespodziewani goście. Strach i ciekawość. Rzucona w kąt sypialni na piętrze, naftowa lampa. Zagłada domu Dohertych. Pożaru jasna łuna. Demonie ognia, oczyść mnie z niewoli. Mnie! Tego domu, przeklętego piastuna. Idź korytarzem światła duszo. Do samego końca. Do ognia piekielnego, jasnego lśnienia.
    • @Tectosmith ja tylko zabrałem głos w kwestii religijnej, jestem wierzący i nie wstydzę się tego wstyd mi tylko za portalowych agnostyków i ateistów, którzy nie szanują uczuć religijnych innych od siebie tak,że nie jest to wykłócanie a poza tym to ty wywołałeś ,,temat,,, pierwszy
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...