Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A może jest jak w lustrze, żeśmy przeciw siebie
w zasiekach, lękach, drutach - udając niemiłość,
ranimy się na później, pobici do głębi,
by nikt nie poznał uczuć, na śmieszność nie wyjął?

Rzuciłeś we mnie strachem, błotem podejrzenia;
zdeptałam resztę piękna, ciskając w niebyłość;
nasz wspólny ból z rozmachem dokończył już dzieła,
każąc nam kłamać w lęku, że tylko się śniło.

Powracam z Twojej drogi - stłuczone zwierciadło,
zostawiam ślady szkiełek; pozbierać się trudno.
Jeśli masz dość odwagi - podnieś, co upadło,
zatrzymaj mnie, zawołaj z tą sama brawurą!

Uratuj nas, zmartwychstwórz wbrew przełzawym myślom,
z ryzykiem takim samym, z jakim ja Cię czekam!
Mam słońca siłę czystą - bądź dla mnie mężczyzną
w szaleńczo okiełznanym kochaniu człowieka!

A jeśli nie potrafisz lub boisz się kochać,
to proszę Cię jak brata: nie wołaj mnie więcej.
Spróbuję uciec z klatki - własnych myśli lochu,
z obsesji wyjść do świata, opuścić złe miejsce.

Uwolnię się od Ciebie – niechcianej miłości,
pójdę kiedyś spokojnie, ja – miłość niechciana,
w górę, wyżej, do nieba, aż wreszcie wyniośle
spojrzę tam, gdzie w dolinie - Ty – mały jak banał.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mam dość mieszane odczucia po przeczytaniu Twojego wiersza Oxyvio.
Zachodzi tu pewna rozbieżność między tym, czego oczekuje peelka, a tym co wyrażone słowami prezentuje/odkrywa w istocie. To jakby dwie, całkowicie odmienne, nie znoszące się siły, które targają jej uczuciami. Jest w nich pewnego rodzaju drapieżność, a mówiąc dokładniej, swojego rodzaju chęć zawładnięcia uczuciami "obiektu", niż tego, co z natury "miłością jest zwane".
Nie od razu jednak to widać. Zaczyna się od tego miejsca:

A jeśli nie potrafisz lub boisz się kochać, ........... to jest teza
to proszę Cię jak brata: nie wołaj mnie więcej..brat? w tym miejscu, to chyba niezbyt trafny adresat
Spróbuję uciec z klatki - własnych myśli lochu,
z obsesji wyjść do świata, opuścić złe miejsce.


w którym charakterystyka "obiektu uczuć" bardziej mi pasuje do wyrażonych (przez nią samą) myśli, niż (nic o nim w gruncie rzeczy nie wiemy, poza tezą) opisanego w taki sposób bohatera jej - no właśnie - "obsesji". I dalej:

Uwolnię się od Ciebie – niechcianej miłości,
pójdę kiedyś spokojnie, ja – miłość niechciana,
w górę, wyżej, do nieba, aż wreszcie wyniośle
spojrzę tam, gdzie w dolinie - Ty – mały jak banał
.


To "wyznanie" moim zdaniem, całkowicie deprecjonuje tę tzw. miłość peelki, a zwłaszcza ją samą.
W tym krótkim fragmencie całkowicie pozbawia się tego, czego oczekuje tutaj:

Jeśli masz dość odwagi - podnieś, co upadło,
zatrzymaj mnie, zawołaj z tą sama brawurą!

Uratuj nas, zmartwychstwórz wbrew przełzawym myślom,
z ryzykiem takim samym, z jakim ja Cię czekam!
Mam słońca siłę czystą - bądź dla mnie mężczyzną
....... hmm?
w szaleńczo okiełznanym kochaniu człowieka!

Wyniosłość, pogarda to przecież całkowite przeciwieństwo miłości. O co więc tu chodzi,
o miłość, czy na skutek odrzucenia - może nie krwawą, ale na pewno dość brzydką zemstę?
Aha, jeszcze jedna uwaga:

"(...)udając niemiłość,
ranimy się na później, pobici do głębi,
by nikt nie poznał uczuć, na śmieszność nie wyjął
"

jeśli tak wygląda udawanie, że się nie kocha, to raczej zapobiegliwość :)
- z miłością ma chyba niewiele wspólnego.

Wiersz, poza tym napisany sprawnie technicznie. Wymowy jednak, na skutek przeciwieństw zawartych w tekście, nie kupuję. Ale przyznam, być może dzięki tym rozbieżnościom, zaciekawiło.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Lustro

A może jest jak w lustrze, żeśmy przeciw siebie
w zasiekach, lękach, drutach - udając niemiłość, . . . . te druty.. a jakby.. trudach..?
ranimy się na później, pobici do głębi,
by nikt nie poznał uczuć, na śmieszność nie wyjął?

Rzuciłeś we mnie strachem, błotem podejrzenia;
zdeptałam resztę piękna, ciskając w niebyłość;
nasz wspólny ból z rozmachem dokończył już dzieła,
każąc nam kłamać w lęku, że tylko się śniło. . . .każąc kłamać w lęku, że to była miłość ;)

Powracam z Twojej drogi - stłuczone zwierciadło,
zostawiam ślady szkiełek; pozbierać się trudno.
Jeśli masz dość odwagi - podnieś, co upadło, . . . . . . . . jeśli masz odwagę
zatrzymaj mnie, zawołaj z tą sama brawurą!

Uratuj nas, zmartwychstwórz wbrew przełzawym myślom,
z ryzykiem takim samym, z jakim ja Cię czekam! . . . . .z jakim ciebie czekam (bez ja)
Mam słońca siłę czystą - bądź dla mnie mężczyzną
w szaleńczo okiełznanym kochaniu człowieka!

A jeśli nie potrafisz lub boisz się kochać,
to proszę Cię jak brata: nie wołaj mnie więcej.
Spróbuję uciec z klatki - własnych myśli lochu,
z obsesji wyjść do świata, opuścić złe miejsce.

Uwolnię się od Ciebie – niechcianej miłości,
pójdę kiedyś spokojnie, ja – miłość niechciana, . . . odejdę spokojnie
w górę, wyżej, do nieba, aż wreszcie wyniośle
spojrzę tam, gdzie w dolinie - Ty – mały jak banał.


Oxyvio... policzyłam wszystko i wiem, że jest równo, ale czytając całość... gdzieś delikatnie wypadałam z rytmu (może to wina mojej dykcji..;))... ot tak, spójrz sobie i szybko zapomnij.
Widać włożoną pracę, bo wcale nie jest łatwo pisać trzynastozgłoskowce... i tu słowa uznania... :) Nie będę doszukiwać się "zawirowań", o których pisał HAYQ,
dla mnie jest dobrze, pozdrawiam plusem... :)

ps.. jak z plusem, to słowo się rzekło.

Opublikowano

HAYQ wspomniał o przeciwieństwach, niestety to prawda, my kobiety tak mamy, chcemy i boimy się jak juz mamy to zaprzepaszczamy,każda?
kobieta jest trochę stuknięta
raz chce być wampem
raz pragnie być święta :P
I tak w tym wierszu mieszają się uczucia
ale ja biorę, bo znam to uczucie ;P
witam Jane czko

Opublikowano

Nie ma identycznych linii papilarnych, nie ma identycznych ludzi,
nie ma ludzi o identycznej psychice. Peelka bardziej rozmawia w myślach,
niż dosłownie z - "nim".
Pozorne sprzeczności, doskonale tłumaczy się charakterem peelki.
Ludzie skromni, często doświadczeni życiem, zwłaszcza ci, którzy mają
niskie poczucie własnej wartości, boją się miłości, bronią się przed nią,
nie chcą uwierzyć, że są kochani, bo jeszcze bardziej boją się odrzucenia;
zawodu, bólu, wstydu, upokorzenia.
Ma nadzieję, że obiekt jej uczuć potrafi dowieść swojego uczucia, a jeśli nie -
to ona się uwolni od niego bez odczucia poniżenia, uznając, że nie jest
jej godny. Wtedy zapragnie zapomnieć o nim. Miłość pełna, to kochać i być kochanym.
W taki sposób odbieram ten wiersz w moim odczuciu bardzo prawdziwy,
wzbudził we mnie emocje, wiersz bardzo dobry warsztatowo.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Przecież w miłości tak właśnie często jest - jeśli jest nieszczęśliwa i odrzucona, często staje sie drapieżna, często nawet zamienia się w nienawiść, prawda? A ktoś, kto kocha, zazwyczaj pragnie "zawładnąć' uczuciami "obiektu" - być przez niego kochany. Czyż nie tak?

Nie rozumiem teto zdania - jest zbyt zakręcone i poprzetykane dygresjami.
Co do brata - może i nietrafne. Chodziło o to, że skoro facet nie potrafi kochać Peelki jak facet, to ona go prosi jak brata, żeby dał jej spokój. Jest tu sarkazm.

No weź mnie nie denerwuj.
Zemsta??? Jaka zemsta? Gdzie ją widzisz?

Peelka pozbawia się - czego? Przecież została odrzucona! Jeszcze ma nadzieję, ale coraz mniejszą, że on odważy się ją pokochać. Ale raczej się nie odważy, więc ona wtedy będzie zmuszona po prostu go zlekceważyć, uznać za nieważnego, banalnego, jak tysiące innych obcych facetów, którzy nic dla niej nie znaczą. Przecież to oczywiste - tylko tak można wyjść z obsesji na czyimś tle. A co Ty byś zrobił w jej sytuacji? Kochałbyś wiernie do końca życia babkę, która od Ciebie uciekła, bo się przeraziła uczuć? No to ja Ci współczuję.

Owszem: wyniosłość, pogarda to całkowite przeciwieństwo miłości. Jest to jedno z lekarstw przeciwko obsesji.

Nigdy nie spotkałeś się z takim zachowaniem, że ludzie udają, że nic nie czują do siebie nawzajem? Że jedno udaje, iż drugie jest mu całkowicie obojętne, gdy tymczasem naprawdę myśli o nim ciągle, nie sypia po nocach, płacze w poduszkę i nic innego nie może robić... Nigdy nie spotkałeś się z takim strachem przed wydaniem i zranieniem najsilniejszych i najskrytszych uczuć, żeby aż udawać obojętność, wyniosłość, pogardę, złość, wręcz nienawiść? Naprawdę tego nie znasz? No to albo jesteś wielkim szczęściarzem, albo nigdy nic bardzo silnego nie przeżyłeś...

Dzięki, że przynajmniej podoba Ci się techniczna strona wiersza, a przeciwieństwa zaciekawiają. Może kiedyś będzie dane Ci je poznać. Zapewne nie są najweselsze i ciskają człowiekiem z góry na dół i odwrotnie, ale przy tym niesamowicie wzbogacają osobowość.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nato, bardzo Ci dziękuję za włożony w czytanie i analizę trud. I za pochwałę formy i treści, i za plus.
Poprawki, które proponujesz, zmieniają sens wiersza, a ponadto zaburzają jego rytmikę - nie mogę ich przyjąć. Tylko pierwsza - zmiana "drutów" na "trudy" - jest ewentualnie do przyjęcia, choć też zmienia nieco sens. "Druty" (w połączeniu z zasiekami) mają robić wrażenie uwięzienia, osaczenia, niemożności ucieczki od złego uczucia, obsesji, której Peelka się boi (i jej bohater również).
Pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, no i właśnie - znów widzę, że my - baby - wiemy, co w nas gra! :-)
Ale to nie my się najbardziej boimy! To nie my pierwsze uciekamy i chowamy głowę w piasek przed uzależnieniem od uczuć! To częściej właśnie mężczyźni uciekają tuż przed planowanym ślubem albo - co gorsza - po nim, bo wpadają w paniczny lęk przed odpowiedzialnością, zależnością (emocjonalną głównie, bo jakąż by inną?), przed wszelkimi silnymi więzami. Boją się siebie. O tym właśnie jest ten wiersz - przeca to Peelka wzywa chłopa, żeby nie bał się jej pokochać, bo ona - chociaż się też boi - to jednak jest gotowa to przemóc! :-)))
Dzięki za wizytę i zrozumienie, Jagodo. :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Babo, jesteś Wielka! Nikt lepiej od Ciebie nie wyjaśnił psychiki Peelki - ja też nie! To jest właśnie to - o takich uczuciach Peelki mówi wiersz!
Dziękuję Ci za świetną interpretację. Nic bardziej nie cieszy autora niż to, że jest dobrze zrozumiany.
Najserdeczniejszości. :-)
Oxy.
Opublikowano

Witaj Oxyvio :) wiersz przemyślany od pierwszego do ostatniego wersa. a nie jest łatwo i prosto pisać dłuższe wiersze. nie mam takiej zdolności dlatego podziw i szacunek dla Ciebie!
"Mam słońca siłę czystą - bądź dla mnie mężczyzną
w szaleńczo okiełznanym kochaniu człowieka!"
piękne wezwanie!
pozdrawiam bardzo serdecznie :)))

Opublikowano

Ech, te kobiety... mam nadzieję, że nie każda myśląc o mężczyźnie prowadzi takie monologi wewnętrzne. A tak bardziej serio: mam mieszane uczucia. Właściwie wiersz ma wszystkie plusy i minusy długich, tradycyjnych form: czyta się dobrze, płynnie, jest naprawdę kilka perełek (np. wspomniane już przez Kubę "Mam słońca siłę czystą - bądź dla mnie mężczyzną / w szaleńczo okiełznanym kochaniu człowieka!"), lecz jest i pewne rozmycie (nieuniknione?).

pozdrawiam
Arek


jeśli nie potrafisz lub boisz się kochać
to proszę nie wołaj mnie więcej
spróbuję uciec z klatki
w górę wyżej do nieba
i spojrzę wyniośle
tam gdzie ty
mały jak
banał

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ok. Oxyvio, w końcu to Twój wiersz i postać. Przyjmijmy więc, że masz całkowitą rację, a moje czepialstwo wynika z braku wyobraźni lub podobnych doświadczeń. Denerwować Cię nie chciałem - jeśli tak się stało, przepraszam.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Oxyvio, czytałam kilka razy. Odbieram ten wiersz jako wewnętrzny monolog peelki. Ona kocha, ale poczuć, że jest kochana. Nie będę analizować szerzej, bo wszystko już zostało powiedziane. Myślę podobnie jak Baba.
Twój wiersz odkrywa pragnienia niespełnionej do końca kobiety, która zadaje sobie sprawę, czego oczekuje od mężczyzny, ktorego kocha. Ponadto w nas, kobietach, jest coś hehe...
z przekory :) niestety faceci tego nie rozumieją.
Aha, jeszcze ...świetny tytuł "Lustro" - odbicie jej (peelki) myśli, pragnień, oczekiwań.
Dobry wiersz.
:):)
Serdecznie pozdrawiam -
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oxyvio... przecież pisałam, popatrz tylko i zapomnij... moje proponowane "wstawki"
Jeśli zaś chodzi o.. druty.. zrobisz jak chcesz, ale już same.. zasieki.. robią wrażenie uwięzienia i osaczenia... i w tym akurat wersie o jedno było mi za dużo... nic to...
przeczytałam sobie całość jeszcze raz... :) bo lubię takie wierszowanie.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym ...wszystko ma swoją cene. :))
    • Na początku było bajoro. Czas jeszcze się nie zaczął, a błoto już miało ambicje na filozofa. Niebo nie wiedziało jeszcze, że ma się odbijać - stało jak ekran, który czeka na pierwszy trailer stworzenia. A Bóg ziewnął, zgasił słońce jak żarówkę z Ikei i pomyślał: - Niech się stanie coś śmiesznego. Bóg wpatrywał się w bajoro jak w niedokończony sen, który postanowił sam dokończyć, nie znając zakończenia. I buch ! Piorun zjechał z nieba jak po zjeżdżalni z empatii, prosto w środek kałuży boskiej nudy, a błoto eksplodowało jak myśl, kiedy pierwszy raz zdała sobie sprawę, że istnieje. Woda zaczęła bulgotać jak czajnik podłączony do Wieczności. Komary zemdlały z wrażenia, żaby odśpiewały hymn do Chaosu w tonacji błota-dur, a wodorosty zaczęły tańczyć walca z gromem. W środku zamieszkała myśl - jeszcze bez kształtu, ale już z planem założenia konta na Facebooku i kanału na YouTubie: „Życie od zera.” Życie zaczęło mrugać jak neon w tanim motelu kosmosu - raz świeciło, raz gasło, jakby Wszechświat próbował przypomnieć sobie hasło do samego siebie, ale już chciało być reklamą sensu. Tak narodziło się życie - mokre, bez sensu, ale z potencjałem na reality show. Pierwszy okoń otworzył oczy i rzekł: - Kim jestem? A drugi mu na to: - Nie wiem, ale mam ochotę kogoś zjeść. I to była pierwsza rozmowa egzystencjalna w dziejach świata. I od tamtej pory wszelkie filozofie zaczynały się od pustego brzucha. Trzeci, z zacięciem na medyka, uznał, że połowa okoni będzie miała pipki, a druga połowa psipsiaki. Czwarty, bardziej filozoficzny, wyciągnął płetwę z błota i zawołał: - Zróbmy coś wielkiego! Może drzewo genealogiczne! I tak zaczęła się ewolucja. Okonie rosły, kłóciły się o priorytety genetyczne, zakładały pierwsze partie polityczne: Koalicja Naprzód z Funkcją do Tyłu (czyli Do Dupy), Płetwa+, Zieloni Byle Była Kasa, i Partia Przemiany w Gówno - obiecywali złote rybki, a wyszły karasie po wypadku. Wszystko kwitło - dosłownie i w przenośni - aż pewnego dnia dwie panie okoniowe, z oczami jak perły i ogonami jak wąż boa, postanowiły wyjść na brzeg. Ich ruch był powolny, ale historia zawisła jak ekran ładowania w komputerze Boga - 99% stworzenia i ani procent pewności, po co. – O, patrz,  powiedziała jedna, to chyba ląd. - A po co nam to? spytała druga. - Nie wiem. Ale może tam mają Wi-Fi. I wyszły. Na brzegu trawa pachniała jak świeżo otwarty mem, a słońce przypiekało łuski jak grzeszne sumienia. Z każdą minutą coś w nich pękało. Z płetw robiły się łapy, z łap dłonie, a z dłoni - selfie. A potem pierwsze filtry - żeby stworzenie wyglądało lepiej niż Stwórca. – Patrz ! krzyczały. - Możemy się dotknąć! – Możemy się pomalować! - Możemy mieć opinie! Tak narodziły się kobiety - z błota, z ognia i z potrzeby depilacji. nawet tych miejsc  których nikt nie powinien oglądać bez zaproszenia. Pierwsza wynalazła szminkę, druga eyeliner, a trzecia - sens istnienia (ale tylko do weekendu). Kiedy Karol Darwin z Galapagos zobaczył to w wizji, wypluł herbatę i napisał teorię, żeby jakoś to wytłumaczyć światu. A świat mu uwierzył, że brunatny ptaszek to dziadek niemieckiego kanclerza. Bo ludzie zawsze wierzą w rzeczy, które pozwalają im spać spokojnie. Darwin notował: „Człowiek pochodzi od małpy.” A Bóg na marginesie dopisał: „Nie, Karolu. Człowiek pochodzi od żartu.” Tyle że żart wymknął się z kontekstu. Człowiek - to tylko śmiech, który nauczył się chodzić na dwóch nogach. Bo ewolucja nie miała celu - miała tylko poczucie humoru. Małpy zeszły z drzew, bo liście nie miały dostępu do Netflixa. Zeszły z drzew, zostawiając w koronach echo, które do dziś udaje sumienie człowieka. Pierwsi ludzie odkryli ogień, żeby podgrzać swoje ambicje. Potem żelazo, proch i kapitalizm. I tak oto życie zaczęło się sprzedawać w promocji. Teraz, po tysiącach lat, siedzimy w klimatyzowanych jaskiniach, piszemy wiersze o sensie istnienia, a w tle reklama mówi: „Kup nowego człowieka - teraz z funkcją auto-ironia!” Darwin przewraca się w grobie z prędkością trzydziestu trzech obrotów na minutę, jak stara płyta winylowa z napisem Survival Mix. Bo ewolucja trwa - tyle że dziś odbywa się w wersji cyfrowej. Kliknij. Zmutuj. Wyślij. Zaktualizuj geny. Zgódź się na pliki cookies istnienia, zanim algorytm oceni, czy nadajesz się na Bajoro 2.0. Ewolucja to kabaret, w którym Bóg udaje, że nie zna pointy, a publiczność udaje, że ją rozumie. A śmiech jest tylko sposobem, w jaki Wszechświat ukrywa swoje łzy. A Bóg, poprawiając się w fotelu z galaktyk, pomyśli: Żart był dobry. Ale sequel jest fatalny.        
    • @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Waldemarze, że tutaj zajrzałeś @huzarc, Również dziękuję 
    • Chciałbym napisać nowe słowa dla starego siebie, bo wmawiają mi, że jestem algorytmem Nowa religia jest odbiciem starej i ma jednoczyć siedzących, już nie klęczących Czytam ją, znam każde jej przykazanie i podobnie, jak stare sekty, jest mym największym wrogiem, bo niszczy wolność. Nie wolność rozumianą przez tłum, bo motłoch wierzy wszystkim Łysenkom świata, ale… są na świecie ludzie wolni, tylko nie w moim najbliższym otoczeniu Moim marzeniem byłoby żyć między nimi, a nie tylko ich odwiedzać, skakać nad iskrami przy taborze, wygrywać poezje na gitarze, uczyć dzieci starych języków i malować z nimi uczucia, śpiewać ze skowronkami i oglądać słońce w przezroczystym stawie   i już nigdy nie podłączyć się do świata, w którym mogę to wszystko robić wirtualnie, ale obawiam się, że jego magnesy zatruły mój… algorytm, ponieważ Miłość w mym kolejnym życiu była zaledwie krótkim telefonem  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...