Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

miłość nie kończy się nad ranem
właśnie wtedy zaczyna jak dzień
chodzi za mną obłąkaną
wędruje trotuarem pełnym
gwaru kolorów muzyką
ulicznego grajka zaczepia

miesza wszystko po trosze
ulubione smaki dojrzewają we mnie
wypełnia po brzegi
głód pragnień

*
Pełnia


miłość nie kończy się nad ranem
właśnie wtedy zaczyna
jak dzień
chodzi za mną obłąkaną
miesza wszystko po trosze
ulubione smaki dojrzewają we mnie

wypełnia po brzegi

Opublikowano

[quote=aluna
ulubione smaki dojrzewają we mnie
wypełnia po brzegi
głód pragnień



pogrubiony wers najbardziej, i w ogóle całą ostatnia. Pierwsza od trzeciego wersu jaka zagmatwana i ciężko z wersu do wersu przejść.
pozdrawiam ; )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



pogrubiony wers najbardziej, i w ogóle całą ostatnia. Pierwsza od trzeciego wersu jaka zagmatwana i ciężko z wersu do wersu przejść.
pozdrawiam ; )
Dzięki za czytanie Nesso!
A ja myślę że prosta ,taka zwyczajna ,,,zabłąkana jak uczucia i emocje osoby zakochanej!
Pozdrawiam Stefanio!
Ania
Opublikowano

miłość nie kończy się nad ranem
właśnie wtedy zaczyna
jak dzień
chodzi za mną obłąkaną
miesza wszystko po trosze
ulubione smaki dojrzewają we mnie

wypełnia po brzegi

W tej formie i bez krwiożerczo kiczowatego tytułu, mógłbym ewentualnie przęłknąć...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Nikodemie za czytanie!
A ja wrzuciłam ten głód ...bo tak to czuję!
Pozdrawiam!

Autor zawsze rządzi:!
Dziękuje Nikodemie za miłe i za!
ŚWIĄTECZNIE!
Ania

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
    • ślicznie   gdy wersom sensy gdzieś odlatują myśli pochłania senna niemoc milknie sumienie nic nie sumując Morfeusz dzierży granat cieni   ... :))) narozrabiałaś - zainspirowałaś
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...