Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

z powagą
właściwą dla miejsca i czasu
patrzysz na mnie
jak na nagrobek

data śmierci zatarta
ale
czy tylko raz umierałem

pewien człowiek
na którym ciążył proces
mówi
trzeba po wielokroć umrzeć
by się naprawdę narodzić
czy Kafka umarł
- bo mówi
ja słyszę

dlatego tak na mnie nie patrz
nie jestem zombie
chociaż żywię się ludźmi

mam ogromny apetyt
życie to dobra kuchnia
no zgoda
nie zawsze smaczna

a teraz przepraszam wszystkich
wracam do swoich lektur
przede mną żywy Hemingway
stary człowiek a może
a może całkiem podobnie
tak jakoś

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witam,

kiedyś mi Pan wpisał uwagę na temat spójności formalnej tekstu i czystości przekazu. zgadzam się. w związku z tą formułą powyższy cytat jest tu nie do przyjęcia.
resztę uważam za sugestywną i istotną.

Gratuluję i Pozdrawiam
/b
Opublikowano

Wiersz rozczarowuje,

dlatego tak na mnie nie patrz
nie jestem zombie
chociaż żywię się ludźmi

mam ogromny apetyt
życie to dobra kuchnia


- to może być, trafnie oddaje niegłupi punkt widzenia, reszta utworu jest jałowa, zwłaszcza strofy o Kafce i Hemingwayu ("stary człowiek a może" to tekst na poziomie gimnazjum). Wiersz zaliczam do nieudanych.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bawisz się formą Jacku... jakbyś ciągle szukał doskonalszego sposobu przekazu... Ten wiersz jest jak dobra lektura, której okładka stanowi nagrobek autora, a treść zawarta wewnątrz jego życie... umieranie następuje po każdym zakończeniu czytania i zamknięciu książki jak wieko trumny...by ponownie narodzić się i umrzeć... przy kolejnym czytaniu...
Ja się nie dziwię, że peel wybiera zamknięcie pomiędzy okładkami książki... oderwanie się od "niesmaczności" życia... Muszę przegryźć jeszcze puentę...trochę zlekceważyłeś czytelnika...;) a może jeszcze nie potrafię wyłuskać zamiaru...tak jakoś ;)
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


podnieść rangę czytania do mądrości, wyciagnąć lekturę ponad treść to ożywić autora, rozpocząć dyskuję, wysupłać "dodatek" dla osiągnięcia pełnej satysfakcji z czytania, tę rubrykę podpisuję. Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu narzucaniu przy tej okazji peelowskich mądrości życiowych. Oddając się lekturze, świat zewnętrzny zostaje niejako przymknięty, głos nawet mądry z owego, zakłóca, a nawet wpływa odmiennością na stworzony czytanym słowem świat wyobraźni, i to kłóci mego czytelnika z zamiarem wiersza jaki odczytuję, mistrzostwo widać również niesie ze sobą zaczątek "brawury" międzywersowej, a może to cel zamierzony, by "pożywić sie ludźmi", mieszane, jak widzisz moje odczucia, ale czy to źle? pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


rozważania z uśmiechem pod wąsem, dobre lektury...ale
tekst to słowna żonglerka, która nie pozwala zatracić dystansu, czegoś poczuć...
to mi osobiście przeszkadza
pozdrawiam
Opublikowano

Dariusz Sokołowski.;
to się nazywa zepsucie natury - "sublimowanie kulturą" jako niezbywalna konieczność; albo oszukiwanie się, że wiemy coś więcej niż wiemy...w sumie nadrabianie miną i podpieranie się cudzymi książkami;
niewesoło...i pewnie też strasznie;
pozdrawiam
J.S

a.mroziński.;
- jeśli obok bezradności jest jeszcze chęć na chichot to wtedy w poincie jest "tak jakoś" -
ale jeszcze nie nijak!
:)
J.S

Franka Zet.;
"rozwichrzenie" właściwe dla kogoś kto łapie wiatr w górach :))
i oddech wierszy, w tym Twoich
:)
J.S

Bea 2u.;
- gdy zrozumieć dosłownie podany cytat, tak, brak spójności;
ale gdy metaforycznie - to już ta spójność jest;
!
:)
J.S

Maciej Satkiewicz.;
- czytelnik zawsze ma rację;
autor ryzykuje i często także bywa rozczarowany, czytelnikiem;
balans działa w dwie strony;
ale nie mam pretensji o doskonałość własnego dzieła, choć zawsze mam pretensję o małostkowość czy małoduszność czytelnika -
pozdrawiam
J.S

Basiu J-D.;
w poincie nie ma zamknięcia - chyba przymrużenie (perskie oko);
bo zważ, peel z jednej strony wspiera się na kulturze wysokiej, z drugiej wskazuje na żródło tej kultury - na życie, które jeszcze go pociąga, kusi...(Hemingway); to raczej bezustanne rozdroże...
:)
J.S

Jacku D.;
- przy tych "swoich" mądrościach zawsze mam chęć pokpić sobie - tyleż z siebie co z namaszczenia słów "mądrości";
słusznie zauważasz - szukam dystansu...
J.S

Waldemar Talar.;
dzięki za pozytywny ogląd peela - w końcu onże siedzi w każdym z nas, a nie można odnosić się pozytywnie do innych i świata jeśli człek nie polubi samego siebie ze świadomością wszystkich swoich przywar i zalet...
J.S

Stefan Rewiński.;
nie przydawaj sobie młodzieńcze aureoli starości;
ale wchodzę do chórku ze słowem: możemy!
a możemy bo chcemy!
:)
J.S

mały dzielny toster.;
- jesli smakowała ta grzanka powiem krótko
dziękuję!
:)
J.S

Leszek Nord
- jeszcze nie raz przyjrzę się, zwłaszcza ostatniej części, bo z felerną częścią to i cały wiersz zrobi się felerny;
dzięki za pochylenie;
J.S

Goliard.;
peel dystans ma bo jak inaczej bawiłby się żonglerką?
J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



wiem, tyle, że to szkolna metafora, jak z taniego filmu.
być może też jestem przewrażliwiona.
Pan zamienia się w zombie, Barbara zrzuca z nas skóry i robi się horrorowo
ale to w końcu listopad ;)

Pozdrawiam :)
/b
Opublikowano

Maciej Satkiewicz.;
jakakolwiek skrajność przeszkadza w rozmowie, a chodzi przecież o to by się rozmówić;
gdy się pieje - słyszy się pianie i przestaje zauważać to co przynależy do piękna czy mądrości, bo te leżą najczęściej w sferze kontemplacji;
Kafka i Hemigway nie są tu przypadkowi bo reprezentują skrajną postawę wobec życia, a peel - jak to peel - miota się pomiędzy...
ale każdy czyta tak, jak czytać potrafi i na to autor nie ma wpływu, niestety;
pozdrawiam;
J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jacku, "piejąca" skrajność wynika z Twojej kąśliwej odpowiedzi. W kwestii rozmówienia się.. Nie kryję, że mój pierwszy komentarz był utrzymany w barwnej dość stylistyce i chyba przeszkodziło Ci to w czytaniu. Jeśli odnosisz się do "małoduszności" to rozumiem, że bronisz treści wiersza, zawartych w nim myśli, natomiast ja odnosiłem się do samej formy. Zważ na to, że myśl, jakakolwiek by nie była, nie może być "jałowa", a tego słowa użyłem w odniesieniu do "reszty wiersza". Jałowa może być forma, która nie inspiruje i nie prowokuje do pogłębienia podanej refleksji. Bynajmniej jednak czytelnik nie jest odpowiedzialny za to, czy dana forma go "trafi", a już z pewnością nie może to świadczyć o jego małoduszności.

Co do "małostkowości"

a teraz przepraszam wszystkich
wracam do swoich lektur
przede mną żywy Hemingway
stary człowiek a może
a może całkiem podobnie
tak jakoś


"stary człowiek a może" jest wyraźnie osią ostatniej strofki, więc zarzutu o infantylność tego sformułowania nie nazwałbym małostkowym. Przyczepiłem się też części o Kafce; tutaj poczułem, że autor wątpi w domyślność czytelnika.

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...