Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'relacje' .
-
- A po sąsiedzku? - Z tymi za płotem dawno się znamy, niby pies z kotem.
-
Ona nie miała chłopaka, on nie miał dziewczyny; poszli razem... na lody... - bez żadnej przewiny.
-
Dostojny makak wstał Pieszczotliwie dotykany przez faworyty Zbliżył się do niej Gryząc owoc Obojętnie Ona odsunęła się Pełna szacunku Nie patrząc mu w oczy Uciszając Niespokojnym sykiem Dziecko I ja brałem w tym udział Zaskoczony
-
"Po sygnale zostaw wiadomość" Więc... odleciałeś śladem słońca Lato trwa a u nas właśnie jesień za progiem i szumi wiatr Odrobinę rozmijamy się w czasie Dzień dobiegł już kresu wtem noc rozwiesiła gwiaździste zasłony Blask księżyca rozświetla okno wydłuża dziwne cienie przy drodze Z obiegu znikają dźwięki odgłosy Każdy pogrąża się w ego/melodię Do usłyszenia
- 2 odpowiedzi
-
4
-
- wiersze gotowe
- relacje
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na kłamstwie jedności nie zbudujemy; maski ściągnij opaską oczu. Systemu z teatru budować operą nie będziemy
-
Szkoda mi tych dziewczyn
Groszki_i_róże opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Szkoda mi tych dziewczyn w podartych pończochach z plastrami na sercach i stopach zdzierających fleki w drodze do faceta by nie zastać go na umówionym spotkaniu Szkoda mi tych chłopców wiecznych Piotrusiów Panów którzy nigdy nie poczują się mężczyznami zawsze w ostatniej chwili uciekających przed kimś, kto mógłby być im bliski Potem tylko gdzieś w toalecie w centrum handlowym jej głośny szloch i wiadomości „jak mogłeś mi to zrobić?" On już nie odpowie, szkoda łez odwracając twarz od lustra ten ostatni raz wypije za jej zdrowie -
Wpatrzeni w siebie przez pryzmat wyobrażeń skąpanych w egoizmie. W palcach umysłu kruszą pierwotny obraz człowieka i bawiąc się w stwórcę formują lustra na swój obraz i podobieństwo. Wnet nieśmiało zerkają w oblicze swego dzieła i urażeni odbiciem własnych ułomności cicho łkają nad zniszczeniem piękna jednostki.
-
dla Natalii Nat a gdybym mógł przyjść do ciebie niezamieszkały w czasie bez własności, w cyklach ognia prochu w obłok wzburzeń gdzie masz kokardę i ekran mogłabyś znieść blitzkrieg słów, oddechów, śliny bierze mnie w galaktyce dróg mlecznych supernowa Nat byłabyś lustrem w płomieniach w miejscu tam gdzie moja głowa
-
siadasz tam gdzie czujesz się bezpiecznie przy kimś możesz słuchać nawet jeśli zaśnie i chrapie jak stary silnik zakładasz ręce za głowę myślisz – moje życie jest cudowne przypomina naleśniki skropione miodem z bananem przymykasz oczy nie słyszysz jak samotność woła szarpie koc którym byliście przykryci śmiejesz się głośniej niż traktor on też czasem krztusi się własnym paliwem ostatnie minuty dobiegają końca szybciej niż królik czkawka szturcha filiżankę która wyje bardziej niż stary czajnik wodzę po ostatnim geście i słowie uśmiechu pod nosem mól zjada żołądek nadszedł czas na napisy końcowe
-
Kolce utkną w ścianie otulone różaną nieufnością. Stracę panowanie nad każdą myślą. Pąki musną dłonie, budząc dreszcze, nowy początek. Będą drażnić skronie. Ściągnę płaszcz przy tobie, gdy zapewnisz – chcę zbudować naszą historię. W moim zmarniałym świecie znajdzie się dla ciebie miejsce. Zatopię się w szmaragdowych pamiątkach, wypływając na oceaniczną głębię. Ty jesteś jak hiacynt. Subtelny i stały. Ja jestem jak niezapominajka. Krucha, wątła i skuta pamięcią. W naszym bukiecie niczego nie brakuje. Jesteśmy brokatową wstążką, dla której rozmowa nie jest trudnością. Mamy w sobie szczyptę doświadczeń obejmujących liście i płatki. Jesteśmy jak statek. Ja sterem - ty żaglem. Rządzi nami wspólna kotwica. Ona daje życie, pozwala oddychać.
-
Zastanawiałam się nad samotnością nikt nie słucha nie rozumie nie otwiera oczu zastanawiałam się dlaczego rozdrapuję to wciąż kuje wierci i truje wsparcie odkrywa drogę przepasaną żalem nikt nie igra z bólem myślę analizuję dlaczego ignorują? nikt nie widzi nikt nie słyszy nikt nie pyta jak się czuję rzeczywistość jest jak igła im ostrzejsza tym bardziej prawdziwa z cierpieniem więcej doświadczenia znika nadzieja pojawia się chwila zwątpienia uciekam nagle świat się zatrzymuje panikuję unikam spojrzeń dryfuję jako odludek błysk ucisza sztorm hamuje piski siada obok podaje dłoń zamykam oczy kojący dreszcz przebiega między palcami przykładam rękę do klatki iskra hamuje zmieszanie słonymi kroplami jedna jedyna nie krytykuje nie upomina nie ocenia wskrzesza
-
Tułam się od tych do tamtych, roznoszę ulotki, choć w niczyim domu, nie przystanę chwili dłużej. Zajrzę tylko Wam do skrzynki, zobaczycie moją twarz. I to wszystko, idę do innych, znudziliście mnie Wy, ja zanudziłem bardziej Was. Wykonałem zadanie, dziś czas żalić się innemu, na tych ludzi, na pogodę, na paski czerwone od żółci. Tułam się, Wam za dużo powiedziałem, Choć i tak skorupa wzrasta, nie przebiją wasze nożyki, te do listów, nawet jej skrawka. Tutaj nagadałem na tych, Nie wiem w sumie czy przepraszam, taki mamy zwyczaj tutaj. To tradycja soczystości. Krwiste steki w kuchniach brudu.
-
- społeczeństwo
- relacje
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
parą nie są bardziej wodą i kawą potencjalnie słodką a jednak kwaśną lawą bo choć pociągiem poparzeni to takim nieparowym chyba bo brakiem parowania zniesparzeni bo całe to ciepło tak jakoś szybko stygnie taką sobie są fluktuacją
-
graphics CC0 myśl przenika przez mikro-wymiary tajemne kręgi aparycji promują połysk strun ślizgając się po grzebieniach cerebrum lametą z eonów ów blask zjada rozrzedzone kontury budzi niepewną wrażliwość a wszystko w przezroczach i achromatach emaliowane spandrele szkło nieprzezierne na ścianie gościnnego pokoju błoga redukcja efektu oślepienia przenika w zapach i szept strzelając fotonami po antracytach obrazy ćmią w tyglu źrenicy i w oczopląsach a deseń procesu z kolażu Muzy wymoszcza mą godność i duszę nie marzę o słowach i dźwięku nie zastanawiam się nawet nad srebrzystą biologią stylowych efektów myślę o genetycznej etymologii deliberując nad faktem kto uczynił z niej tak unikalny fantom intelektu wtedy przez prozę życia przenika obłędne światło wdrażając moce w istotę zachwytu choćby i jeden dobry użytek z gwiazd struny bow branda jedwabny uślizg aksonu jak w wardze tygrysa w pazurku tipsa zastyga jej wasalna nadświadomość wszczepia się w dendryt i rdzeń w dyktat synaps kresomózgowia oto larwa poezji wykluwa motyla pod którym łagodnieje me zwierzę żądne krytyki popędliwej materii ze świata - co klnie i wróży od fobii i w dysocjacjach kolejnych ironistów podróżujących w tunelach bez światła i ładu --
-
graphics CC0 poza czasem. w trybie czuwania na filtrze światła niebieskiego trwa odcedzanie fotogenicznych komórek gorilla glass a... femme fatale za szybką macha mu wysokorozdzielczą łapką czego miałaby się lękać w strefie cyfrowych aglomeracji czuwa nad nią redukcja martwych stref wi-fi pilnuje zgrabnie by przysiadał chronicznie na szklistych drutach superjonowych reakcji ów gawron w polach indukcji światłowodowej na pulsujących skrzyżowaniach hamuje za nią mentalnie na ABS'ach bez poślizgu wyświetla się w matrycach AMOLED'owych... i drażni słuch w porcie kontrolowanych audio-plików oko jej love - titanium grey. jego - stalowe zasady barometr określa wtórne ciśnienia zdarzeń reaktywny pokrowiec pod efektem Halla łypie im LED'owo w automatyczne ślepia codziennie i praktycznie – jako sensor e_dusz inaczej zabrakłoby im czasu na pit_STOP do stref bezpiecznych dotankowań – by nie dotarli w trybie biologicznym – trzydziestokrotnym ZOOM'ie gdy pełna micro_pamięć a wyścig w toku odwiedza go drugim slotem i chce... źródłowo parować – *nawigowana droga do celu
- 4 odpowiedzi
-
2
-
- e_komunikacja
- futuryzm
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mów kocham kiedy tak czujesz przepraszaj gdy na to pora dziękuj kiedy na to czas chwal jak ktoś zasługuje... Nie zwlekaj z dobrym słowem możesz przegapić moment gdy ktoś na ciebie czeka... Dobre słowa i myśli są jak słońce niekiedy giną za ciemnymi chmurami zdarzeń Poniewczasie gonimy wiatr
-
Pojawił się zachód słońca Nad jasnymi sklepieniami Kołyszemy się w kolorach Szeleści śnieg pod butami Rzuciłaś lekko na ziemię Nasz wspólny puchowy ciężar Stopniał pod nami cały śnieg Tak zadziałał miłosny żar Czuję tylko Twoje usta Zapomnieliśmy o świecie Okryłaś mnie ciepłem dechu Zrodzonym w sercowym lecie Powietrze mogło poczekać Natura stawia do pionu Oddychają za nas tlenem Białe lasy Oregonu
-
Leżymy przytuleni Myślą brodzimy Po gwiazdach na czarnym niebie Spojrzenia naszych cieni Na moje oko Pięć centymetrów od siebie Pokazujesz mi radość Oraz życia smak W śmiertelnie trudnym okresie Wybacz za moją słabość Odwagi mi brak Niech Bóg te słowa wyniesie Potrzebuję Ciebie Emila Kochać będę po życia kres Gdybyś zniknęła lada chwila Piękny żywot straciłby sens
-
Kończy się styczeń, zimowy czas Ogrzani szczerością własnych rąk Cichną powoli obawy w nas Hałas niektórych do ziemi wsiąkł A my wspólnie przez ostre kolce Mkniemy znów przez życie do przodu Całuj serce swoją obecnością Integrując się pośród ogrodu Emanującym naszą miłością Emila, jesteś Tą jedyną Mam czas, by być przy Tobie I wnet cieszyć się wspólną chwilą Leżąc cicho na letniej ziemi Kocham tylko Ciebie Emila A moja miłość się nie zmieni
-
Złocista Panna tańczy wokół mnie Zniżyła lot Swych błękitnych dłoni By być przy mnie na depresyjnym dnie Wszelki dramat tego świata gromi Nikt nie ma pojęcia co czuję gdy Pływam wolno po Jej boskim niebie Na łonie Jej duszy odpływam by Odnaleźć na świecie cząstkę siebie Kocham widok Jej anielskiej twarzy Zacne to źródło czystego piękna Emocji, gdy tyka mnie jej ręka Nie da się opisać, myśl ma lekka Jakie to jest nieziemskie uczucie Zaznać w życiu miłości odbicie Przy romantycznej euforii nucie Gdy Ona niszczy smutku pokrycie Odkąd się pojawiłaś kochanie Przeżywam wyłącznie piękne chwile Wiem że nic złego nam się nie stanie Moja piękna, jedyna Alime Zaprowadź mnie proszę daleko hen Nad wszelkie miłości Twojej chmury Tam, gdzie niepotrzebny będzie nam tlen Bym ujrzeć mógł ich bujne kontury Jakże głębokim pragnieniem moim Jest obecny spokój w moim ciele Poranki jasne w objęciu Twoim Powiedz mi, czy proszę o zbyt wiele?
-
W przeciągu ostatniego pół roku stałam na wrzosowisku niemal tylko z Jego powodu. Nie przychodzę tam już z własnej woli, czasami po kilkunastu minutach rozmowy On teleportuje mnie przed bramę, a ja naciskam klamkę. Podczas wczorajszej wędrówki, zobaczyłam jego klif, wspominał mi kiedyś o nim, ale nigdy nie poprosiłam o uchylenie furtki. Myślałam, że skoro on nie ma prawa wejść na moje wrzosowisko, to mi nie wolno ofiarnie wdrapywać się na jego zbocze. Do takich miejsc docieramy sami i sami musimy z nich wrócić. Oczywiście, że wpychają nas tam także inni, często nawet najbliżsi, czasami zupełnie nieświadomie, ale to my, ile razy się tam znajdziemy, musimy wyjść. Możemy usiąść, pomyśleć, przeanalizować, ale jeżeli spędzimy tam za dużo czasu – jesienne wrzosowisko po prostu zaczynie kiełkować w naszej duszy. Niektórzy nie mogą już stamtąd uciec. A klif staje się ich obsesją. Czują się samotni, mimo, że nie są sami. Czują się tak, bo nie zaprzyjaźnili się sami ze sobą. Potrzebują pomocy, tylko czy ktoś z zewnątrz może interweniować? Niektórzy mówią, że po to jest religia – aby było łatwiej. Przecież to takie wygodne, mówić sobie, że zawsze ktoś z nami jest, że kogoś tak bardzo interesuje nasze życie, że ktoś nam zawsze kibicuje i podnosi, kiedy się potykamy. W cokolwiek wierzysz – wierz w to. Autentycznie, nigdy na pokaz. Bo przecież wieczorem znajdziesz się w swoich czterech ścianach, huk zostawisz za drzwiami, neony zasłonisz firankami, zamkniesz okno, zaparzysz herbatę i poczujesz się… No właśnie, jak? Najważniejsze mój Drogi, to żyć w zgodzie ze sobą.
- 1 odpowiedź
-
1
-
- relacje
- wrzosowisko
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
myślipisaneczarnąklawiaturąemocje,dusza,miłość,poezja,tekst,myśli,twórczość,życie,słowa,mocsłów,przeznaczenie,autor,uczucia,mrok,tęsknota,love,people,samotność,charakter,sentencje,związek,życiowe,relacje,mężczyzna,kobieta,proza,dark,darkness Anioła Twarz
Gość opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Anioła Twarz Autor : Robert John .... pragnę pewnej nocy aby ..... kiedy zamknę oczy ..kiedy odpłynę łodzią drewnianą w daleki rejs snu by tam była Jej twarz która zapamiętam .... Pokocham i przeszukam cały Świat w poszukiwaniu szczęścia i spełnienia Przeznaczenia i Miłości !.!.!. bo warto przeżyć cale Życie szukając tej jedynej ...aby być naprawdę szczęśliwym choćby przez jedna minutę... Tak krotko a Tym samym tak długo ... Bo to co Piękne jest szybko się kończy a Miłość To najpiękniejsze uczucie i najcudowniejszy powód do Życia ....