Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'poezja' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


  1. Nie jak w Horace'a McCoya: „Czyż nie dobija się koni?”, Lecz czytelników tomami – grzbiet grzbietu centymetry goni? ... [1] Podobno: „Poezja umarła!” – wieszczy pan publicysta, Kanały z piosenkami przeczą, że teza oczywista... [2] Gdyby...? źle, bo choć łatwo dialog na stron sześćset może powstać, [3] „Płytka paplanina [...] zabija intelekt zamiast go wyostrzać [...]”; [4] Gdy w wierszu poeta zwięźle zacząć i skończyć myśl musi, Więc ją czytelnik wnet przejrzy! – w duchu pochwali lub zdusi. [5] [6] [1] Czasami jest to bardzo cenne, np.: gdy bierzemy do ręki grubą encyklopedię, podręcznik, słownik lub spisanie dziejów czegokolwiek, to możemy wstępnie sądzić po tejże grubości, że prawdopodobnie zawierają tą informację, której właśnie szukamy. Kiedy jednak „Faust” Goethego jest 5 razy cieńszy od powieści daleko uboższej w treści, to przynajmniej ja zaczynam podejrzewać niecne zamiary autora. Rzecz jest jednak „zaraźliwa” (w cudzysłowie), jak postawicie cienką książkę między grubymi tomiszczami, to jej na półce w księgarni nie widać, więc: Co ze sprzedażą? Lecz problem da się ominąć, po prostu sami napiszemy tomiszcze, ergo przez naśladownictwo zaraźliwa! [2] Piosenka, (z pewnością w dzisiejszych czasach nie dotyczy to wszystkich piosenek, bo niektóre mają treść tak skąpą lub ordynarną, że się nie kwalifikują; ale w dość wielu przypadkach) jest wierszem do muzyki. [3] Sześćset stron brzmi a i wygląda na półce imponująco, tyle, że wystarczająco często owo sześćset stron składa się w większości z dialogów typu „on powiedział – ona powiedziała”, toczonych dla objętości, bo niczego nie wnoszą nie tylko do biegu akcji, ale nawet nie kwalifikują się jako dygresja z przemyśleniami autora. [4] Clive Staples Lewis „The Screwtape Letters” w przekładzie Stanisława Pietraszko pt. „Listy starego diabła do młodego”, wyd. Media Rodzina, (Nb. 1,4 cm szerokości grzbietu!), List 11, str. 74-75: „Lecz płytka paplanina jest ze wszystkiego najlepsza. Przede wszystkim jest bardzo ekonomiczna. Tylko człowiek inteligentny może ukuć żart na temat cnoty, lub w ogóle na jakikolwiek inny temat, natomiast każdy może nauczyć się paplać o cnocie jako o czymś zabawnym. […] Tysiąc mil dzieli ją od radości; zabija intelekt zamiast go wyostrzać, a między tymi, którzy ja praktykują, nie wywołuje uczuć wzajemnego przywiązania.” [5] Co oznacza, że jest to forma treningu umysłu dostępna osobom nawet bardzo zajętym, gdy lektura 600 stron niekoniecznie. [6] Wreszcie skoro forma wiersza w zupełności może być formą krótką, to może służyć w ćwiczeniu nieletnich i niedoświadczonych o talentach literackich w ich stosowaniu i rozwijaniu. Obok opowiadania, natomiast nie powieści. Nawet gdyby z większości takich literaci nie wyrośli, to od czasu do czasu coś skrobną, przez co unikniemy kpin postaci: „Polacy nie gęsi, iż swój język mają” Lecz prócz Rejów do ku** i chu*** używają... Ilustracja: Stanisław Wyspiański (1869–1907) „Apollo razi grotami pomoru”, 1897.
  2. Pięć tysięcy serc, każde z innej sieni, tyleż samo dusz czytających zmysłem. Wierszydła płoche w pamięci przycichłe, zarecytuję... sobie - ad interim. Ważne - czytają, obcują ze słowem, żartem lub serio, temblak na literze. Jak trzeba - powiedz - jedną iskrę skrzeszę, pragnę... nie mogę, hen - do celu dobiec. Spowite kurzem, żółcią białych kartek, już wypłowiałe gonią na edytor. Myśli pączkują, czy aby zachwycą? skąpanych światłem, ile chcesz... nastarczę! A kiedy przyjdzie dzień w którym zamilknę, poezja sfrunie, bo ona jest wieczna. Będzie mi chciała na ucho coś szepnąć, nuci z oddali - błagam jeszcze chwilkę! "Przybywaj piękna" - "Mówią... że mała", "Ojciec Wergiliusz" - "Ostatnia wizyta". Wybrane z wielu... kto o nie zapyta? Aż uścisk w dołku, łzą... wspomnienia zrasza. "Bank wspomnień, jeśli ktoś chce znać moje zdanie, to nie jest serce ani głowa, to nawet nie jest dusza. To przestrzeń między dwojgiem ludzi." - Judi Picoult.
  3. mieszkam wszędzie w łóżkach kobiet zostawionych przez mężów w ich garsonierach z kartonu po butach niewidzialnych obrazach przesyłanych tajnym kodem przedzieram się do ciebie przez gradobicia i choroby przenoszone bezdrożami snów noc jest znowu zła chodzą po niej wielkie szczury a śmierć zabija nad ranem idę korytarzem za jakimiś drzwiami czeka już kochanka obok miednicy gdzie zmywa świeżą miłość dziś nie mam Królewny Śnieżki wybacz ścigają ją służby w całym kraju kilka portretów pamięciowych rozlepiły w Internecie powiedz że mnie kochasz a spieniona miłość wypełni nas białkiem w ustach poczujemy prosty cukier pozwól mi znowu wejść nie oceniaj pochopnie chcę tylko spisać na kartce definicję miłości
  4. Rafał Hille

    chronometr

    teraz już wiem to wskazówki zegarów pchają czas do przodu zbudowani z uskoków czasu obrotowych zębatek i sprężynek ciągle pytamy czemu kręcą się coraz szybciej a wentylator sekund dmucha co roku mocniej kiedyś przecież zabraknie sekund kwit zbiorczy za zużyte godziny przyjdzie poleconym umarli zaksięgują żywych ręczny chronometr to taki sam zabójca jak zegar z kukułką obaj to ludobójcy za chwilę otworzą się drzwiczki przyciężki ptak oznajmi agonię ostatniej godziny nasłuchuję niewinnych tyknięć która sekunda to ta zła tych którym noga poślizgnie się na skalnym klifie albo pokochają prostytutkę chorą na miłość w końcu zepsuty zegar dwa razy na dobę zna dobrą godzinę a martwy człowiek nawet nie wie że nie żyje
  5. kwintesencja

    Belladonna

    Ekspansja rozkwitu leniwie się płoży Przygnała w rewiry odległe dla wzroku Zbłąkane sylwetki, chcą koc swój położyć A zanim położyć - skosztować owoców Dwie siostry (tak zwykł się zaczynać ten dramat) Dla świata zgubione znalazły krzew jagód Dojrzałe, aż pękać próbują im w palcach Więc wzięły po jednej, jedynie dla smaku Po dwóch dla słodyczy a dziesięć na zapas Te większe najszczodrzej chce podać swej siostrze Lecz ta już zasnęła, uleciał z niej zapał Sprawdziła w atlasie - śmiertelnie trujące
  6. kwintesencja

    Z czasem

    Pisząc zahaczam o hieroglif To stary wiersz, z tamtej epoki Gdzie lament, trud i brudu pełno Gdziem uprawiała beznadziejność Aż nadszedł kres tamtych wypocin Z czasem tak trzeba, po dobroci Gdy się wymiesza dzień z godziną Może zapomni Nam przeminąć
  7. Piszący kurczowo pochwyci Ogólnik by nadać mu kształtu Uładzi, zaprzeda się chwili Przekłamie - w najgorszym wypadku Fotograf podkrada momenty Ziewnięcia, igiełki obcasów Sylwetki rozmyte jak szepty Nadmierność pod szatą lub nagość Tam refleks, igranie skojarzeń Dym z fajki układa się w halo Pstrykają ziarniste pejzaże Wstrzymuje nas w biegu nim zwiędną Rośliny i ciała, płat ziemski Próbując przedłużyć doczesność W najlepszym wypadku uwieczni
  8. Rafał Hille

    poeta

    zbierał okruchy słów z gazety jadł kaszankę z kolorowych magazynów wpadał do butelki odmierzać czas i brodził w fusach po kawie biegał po mieście krzycząc że poezja zwycięży przekonał tak kilku z jego klatki gdzie siedzieli zamknięci zupełnie za nic żona ciągle dokuczała z powodu zbytniej wrażliwości na kwestie kulinarne marudził że nikt nie wie jak pisać wiersze bo rymy metafory dziś już nie te i semafor z metafor ciągle opuszczony do połowy nóg jak gacie na macie wątroba bolała coraz bardziej woda sięgała szyi zniknął nagle gdzieś za jakimiś drzwiami lub umarł
  9. graphics CC0 popijam kawę zachwycając się wierszem gdyby czas zakląć w liczmanie elegancji pożywny imbryk z kaolinu jednoczy smak – z manierą estetyczną z miśnieńskiej porcelany unosi brew ma figura retoryczna jak z mistrza Kändlera kobaltowe cebule będące przywołaniem chińskich piwonii czy granatu miarą ust śpiewnych paruję z kształtów w plastycznym słowotoku rezydując na niebieskim wzorku filiżanki osiemnastowiecznych modelach tanecznej fizjonomii tańczę w kawie antykwariusz porcelany wszystko jest szkliwem kuranty trepanują przestworza dopieszczają uczynną melodię tego wiersza symulują słowiki złocenia rymu obradują w gablotach sygnaturki baroku oplatając metaforą chcę poczuć bicie serca połyskliwego jak dzwon pod próbką atramentu docenić porcelanę i mieć tę śliczną świadomość że serwis całkiem dyskretny że nikt nic nie wie – o smaku konesera —
  10. graphics CC0 mezzosoprany skrajna fantazja zbliżeń mezzosoprany to bicze czas kwitnie utylitarnie i coraz sprytniej i coraz bliżej zauroczenia Carmen Don Jose to był tenor przymierza La Paloma habanera skrajna babska intryga zgryźliwych myśli za horyzontem kroku a ona tańczy w amoku dla: męska fabryka cygar samczy gen idzie Escamillo torreadorom pokój poniż się schyl głowę jesteś warstwą antrykotu bykiem jesteś wzdłuż mięśnia kręgosłupa po którym puści się zgrabna muza przypis: wiersz w charakterze sardonicznym; z bezą w operze.
  11. Ledwo słyszalne kroki Towarzyszącej przez całe życie wrażliwości Zastukały podkutymi jakąś mistyczną mapą życia butami Po raz pierwszy, przy najbardziej zakurzonym wspomnieniu. Sam nie pamiętam, czy towarzyszący mu kurz Bardziej dusił żądne piękna serce, czy też dawał mu Namiastkę magicznej, Warmińskiej mgły. Czas nie uginał się jeszcze pod jarzmem powszechnie Znanych wartości walcząc z mierzalnością małego człowieka. Niebo serwujące tańczące sny nie płakało z powodu Zachłannych satelitów ambicji. Drzewa zimą ożywiały długie cienie otulone w warkocz Patrzącego z góry księżyca, Latem muskały niezachwiany jeszcze słuch Szeptem pięknych, przedwiecznych bóstw, Wiosną skąpane w rosie marzeń odbijały promienie słońca, A jesienią wzbudzały nigdy niewyczerpaną ciekawość tego, Co skrywa horyzont przysłaniany przez kurtyny poprawności. Słowa padające na pachnącą życiem glebę były ciepłe, Siejące obietnicę obfitych zbiorów przyszłości. Przyszłości wciąż jeszcze nieśmiałej i niepewnej, Targanej wichrami uprzedzeń i prawd tak prawdziwych, Jak wszystko to, co udaje wokół nas namacalność.
  12. Stoję twardo ciałem na ziemi, Duchem nawet parę planet dalej. Lecę lekko Duchem, Imię moje wyryte na niewidzialnej skale. Moce gotują zupę napełniając talerz tym, Co materialne i tym, co nie. To wszystko chaos. Cała głębia w kałuży codzienności Namawia do wytarcia z kurzu naszych imion. Niemodnie służyć choć termin ten Jakby gubił swoje prawdziwe znaczenie. Jego chłód wybudza z odrętwienia tak, Jak chłód jesieni i zimy po niej następującej wprowadza w odrętwienie wszystko, co wokół żyje. A paideiczny ład, choć w dobrej wierze budowany A przynajmniej tak mi się wydaje - Gnije na peryferiach wartości. Podpalam fronesis, niech spłyną na nas rzeki oczyszczenia. To nie istnieje naprawdę. Czy ptaki na niebie są wolne, czy nie? Czy milczeć roztropnie, czy pleść? Pająk czasu złudną tka sieć. Ze srebra. A wieczność czeka. Jej granice są przykute jedynie do wiatru. A przaśny zlepek zapychaczy myśli próbujący zalepić nikłe echo Prawdziwego ja nie poznał nawet samego siebie. Biedny, nie poznał miłości. A kurtyny z powiek lekkie, choć ciężkie. Takie też mam serce. Wciąż próbuję opisywać to, czego nie rozumiem. Ale dziś zwyczajnie to przyjmuję. Niebawem to usłyszysz i również przyjmiesz. Rafał Dąbrowski
  13. https://www.onet.pl/kultura/onetkultura/poezja-nominowana-do-nagrody-literackiej-gdynia-nie-trzeba-przed-nia-klekac/mfr5gs2,681c1dfa
  14. Nad krawędzią stanąłem, w prawo, lewo, na wprost? Ostre granie się śmieją... pozostań w rozkroku. A może zadufanie? Ja wolę niepokój, do tej samej kałuży nie wchodzi się dwakroć. Rozpisałem się chyba, bo pióro poniosło, w tematy niebotyczne bliżej mi nieznane. Może trochę po wierzchu, rozsierdziłem szkwałem, nie wystarczy mój stwórco, dzierżyć w ręku wiosło. Trzeba wyczuć kierunek, pociągnąć uchwytem, dulka mocno zaskrzypi, o nic nie zapyta. Co zostanie z przypływu - może tylko szczypta, ponownie nie utonę... zacznę trochę płycej. Pióro zmierzwi nurt wody, drugie wznieci ogień, pofrunę ponad myślą, wirem... śladem prądu. Wiosłuję, płynę... piszę, a natchnienie wokół, Powiedz jakim sposobem do celu mam dotrzeć. Spacerkiem, truchtem... wierszem - jakie obrać medium? Góry, woda czy słowo - nieśmiałość ich wzorem. Ustroję jak podołam... wizją ad valorem, ktokolwiek je przeczyta, za mgłą wiatrem przemkną. "Gdy złapiesz falę to siedzisz na szczycie świata." - The Beach Boys.
  15. Pomysł - dojrzał, w ręce pióro, ziemia zadrga... mury runą. Mózgiem posiał - coś napiszę, kimnął trochę - lubi ciszę. Gorzki cały w krzyżu miękki, co dwa kroki zaś przyklęki. Po co ci to - nie wiem PANIE? Mam litery zakazane! Rusz że słowem, rzuć na wenę, właśnie robię - ona drzemie. Zgniłku obły, sensu nie ma, kija w szprychy włożyć trzeba. Dobrze zaczął - miałko skończył, po papierze konik polny. Hopla hopla przez przeszkody, wolę prosto jak bicz Boży. Pomysł dojrzał - nic po tobie, odpoczynek, zaś przy grobie. Plewy same, a gdzie ziarno? Niepogoda - wziął i zasnął. Taki oto mamy klimat, chcę... lecz słowem nie wydymam. Lira dźwięczy - ktoś ją trąca, więdniesz PANI... byłaś pnąca. "Bóg ukarał go i oddał w ręce kobiety." - Biblia - Księga Judyty.
  16. Kiedy wszystko się popsuje i zostanie tylko ciało, powiedz Bogu - dobrze zrobił, ból przestanie w mózgu skrzypieć. Już nie trzeba nic popychać... spocznij sobie mój Syzyfie, mdłą kronikę zostawiłem - szkoda tylko że drewnianą. Parę wierszy dla nas wszystkich, czułym smutkiem pokropionych, wysupłałem z alfabetu, nic nikogo nie pytałem. Bo i po co - powiedz szczerze, niechaj zagra nam morałem, kawalkada liter zbrojnych, po papierze mknie powoli. Włożysz pióro do piórnika, jak dzieciątko w pierwszej klasie, tak zrobiłem - drzwi zamykam, na podwórzu czeka matka. Szukaj ścieżki hen na górę, chociaż ona wciąż lichwiarska, poprowadzi w ciszy wersów, a na szczycie... ziarno zasiej. A na grani patrzy przestrzeń, co mi okiem daje znaki, wyobraźnię puść wszechwładną, niech zaplecie liter wianek. Są już widzę... czarno-białe, przetłuszczone, przez wiatr gnane, więc co zrobisz, a żem ciekaw - każę je w butelkę nabić. Niech popłyną z szumem fali, byle rekin jej nie zeżarł, znajdzie Malgasz gdzieś z Majotta, czy ognisko nim rozpali? Chociaż w ciszy swojej chaty - znalazł słowo, owe - Paryż, mnich go uczył liter prawych, zaświtała więc... nadzieja. "Lepiej podróżować z nadzieją, niż przybyć do celu." - Robert Luis Stevenson.
  17. Jak urodzić się poetą | Astromagia A kiedy planety są silne, macie wyjaśnione tutaj - 10. Dominujące planety - podsumowanie (astroakademia.pl). Planety są zaś powiązane gdy tworzą aspekt lub dominują równocześnie w czyimś horoskopie (np. Merkury w koniunkcji z Księżycem i Neptun w szczycie nieba). Oczywiście, nie ma co rozpaczać, jeśli coś nie pasuje do zasad "poetycznych" wymienionych w artykule :) Ale ja z ciekawości zerknęłam w swój wykres :) Teraz jestem ciekawa Waszych wrażeń :))) A do sprawdzenia swojego urodzeniowego horoskopu polecam ten formularz: Your Horoscope, Astrological Sign, Ascendant, and Natal Chart with Astrotheme :))
  18. Dzięki tobie mój świat zmienił się na lepsze, Ty dobrze wiesz jak zachęcić mnie swoim wdziękiem, Kochaj mnie tak normalnie lecz nieuleczalnie, Kochaj mnie zawsze nawet w te gorsze i lepsze dni, Bądź tylko dla mnie i nigdy nie opuszczaj mnie, Moje szczęście to ty, Które jest dla mnie wszystkim i zrobię wszystko, By nigdy nie zawieść cię, Bardzo kocham i nie chce nigdy stracić cię,
  19. Ona mu daje pusty kałamarz, weź i napełnij inkaustem. Zatankuj pióro, głośno dozwala, strofy namaluj rozpustne. Ona mu daje kartkę papieru, wieczorem ma być już pełna. Miłością zapełń i do mnie przemów, czekanie istna gehenna. Ona mu daje biurko z flakonem, bo kwiatów nigdy nie znałeś. Siadaj na dupę ma być natchnione, rymem popracuj... nie białe. Ona mu daje, czasu... bo trzeba, cierpliwość babska natura. Patrzy na zegar, dogasa świeca, blatu stalówką nie dziuraw. Ona mu daje oczyma znaki, on wręcza kartkę bogini. Czym mam zapłacić, a może gratis? Do takich pytań już przywykł. Ona mu daje całusa w usta i puszcza wierszyk na portal. Idźże do kuchni, jaja mi usmaż, słychać jak w ciszy się krząta. "Gdy się jest poetą, potrafi się ugotować zupę nawet z patyka." - Hans Christian Andersen.
  20. Błagał będziesz o wiosnę zawsze spolegliwie, bo zima obrzydliwa, zniechęca do siebie. Przybędzie lada chwila z zielenią na przedzie, więc biegnij "dalej- dalej--"* z samotnym Norwidem. Kiedy już słońce wzejdzie i rozchyli uda, zoczysz piegi uśpione na perkatym nosie. "Za wolność dasz co łaska"** - czytać jestem godzien, w "Zemście" ponadczasowej, Fredro ziomków ruga. Złotym blaskiem zapłonie i zrzędzi dopóki... ... dopóty urokliwie w jesieni znów będzie. Jak każdy w owym czasie, Mickiewicz jest więźniem, oto: "plwają na siebie i żrą jeden drugich"***. Chociaż zima trwa jeszcze, absurdów bez liku, humor trochę spróchniały - słowa nie powiedział. Czy "Nieboska - komedia" - Krasińskiego brewiarz? "Poezjo bądź(...) przeklęta"****, krzycz Hrabio Henryku! Rok się dopełni marcem - pory w całość splata i zacznie literacką wędrówkę po niebie. "Kordianie" - gdzie ty jesteś - Słowacki... czy nie wie? "Jam jest posąg człowieka, na posągu świata"*****! * - Fragment "Bema pamięci żałobny rapsod" - C.K.Norwid ** - " "Zemsty" - A.Fredry - Papkin. *** - " Epilogu "Pana Tadeusza" - A.Mickiewicz. **** - " "Nieboskiej Komedii" - Z.Krasińskiego - Hrabia Henryk. ***** - " "Kordiana" - J.Słowacki - Monolog Kordiana. "Niechaj Moskal w las idzie pytać się dębiny, kto jej dał patent rosnąć nad wszystkie krzewiny" - A.Mickiewicz - "Pan Tadeusz".
  21. Wielebor

    POETA NA WOJNIE

    Szukam wciąż własnego Karkemisz Gdzie mógłbym pokonać Egipcjan Gdzie by legli, zbratani w śnie wiecznym Najlepsi mężowie ze spiżu. Przenieśliby się zarazem Aż hen, do królestwa Nergala Z pomocą bejraktarów Lub broni konwencjonalnej. Poeta na wojnie oto kim jestem Poeta na służbie Baltazara Astrolodzy przepowiedzieli mi Rychły awans w służbie króla. Warszawa,16 III 2022
  22. stanął na progu nieistnienia przeciągając się, zmęczony jak kot w kształcie czarnej dziury wypadkowa wartość odrzeczywistniania jesteś za krótka żeby się trzymać na własnych nogach ustać na chybotliwym stołku ogarniasz dłonią zimną toń lodówki ja raz po raz zadaję pytania choć trudno je wymienić, bo zmieszane myśli stoją mi w gardle jakby za ciepłe śniadanie do łóżka zrozumieliśmy nie do ogarnięcia
  23. Welon rosyjskiej wojny Juz burta cała żołnierzami ubrana Jak roje eskadry kwiatów i pieści Eskadra z kosmosu pieść wybrana Niezniszczalnego smoka ma kości Rosjo co polem pisarzy i muzyków Oblana mądrością Europy i wschodu Nie robisz nigdy przed wojną unikow Aż do zwycięskiego wojska pochodu Lecz czy świat zrozumie atomu bum Pocięte ordery i pieczęci wieczności Pijac apokaliptyczny lekarski tu rum Szukając boskiej tutaj znamienitości Jak zasnac w echu wybuchów bomb Gdy ulicami partyzanci unikiem idą Gdy ciała wnoszą do mroku katakumb Gdzie pogrzeb chrzczą zimna wodą Czy jeszcze Rosjo będzie normalnie Czy uznają twa twarz i wielkość wieku Czy przejść przez grzech niekaralnie Nie obejdzie się bez odrobienia czeku Winy z każdą mała bombą spadają Każda kropla krwi na wage granatu Zyc trzeba bo nam serca się lękają Wśród na drodze losu tylu katów Czy umrzeć zawczasu to w cenie Przywitać Boga i chórów zastepy Gdy archaniołowie to istne cienie Brakuje ich, jakby podarci w strzępy Rosyjo dzwonisz i naciskam spust Na klamce od wrót od cmentarza Duch oczekuje na papieski odpust Który to w tej rodzinie się zdarza. Już zabito dechami nocne me piece Już łóżka nakryto nagim dziś pożarem A historii i tak mojej już tutaj nie sklecę I stanie się na pamiątkę mnie darem Autor: Dawid Rzeszutek
  24. Siedzę w ciemnym pokoju, Szukam sensu, schronienia Chce być bezpieczny, Jak najdalej stąd, Gdy znowu zobaczę jego uśmiech, I poczuje chłodny dotyk zapadnie we mnie mrok Dookoła czerń się ulotni, Wrócę do domu, krzyknę To koniec. Pożegnam się z Tobą chociaż tęsknisz, Nie wiem czy Cie kocham Pytam się o to codziennie Gdy wyjdę na miasto Wezmę tabletkę Poczuje się wolny, Ucieknę do lat szczęścia i miłości.
  25. Radosna maska do smutku A może na odwrót? Chciałbym mieć kogoś Ale mój most jest kruchy I ani w lewo ani w prawo Chciałbym uciec gdzieś daleko Ale nie chcę nigdzie iść Zazdroszczę Poświęcam się Wybaczam Wzbiera gniew Kolejne beznadziejne relacje Marzenia nie do spełnienia Rozwarstwienie Miłość do życia i nienawiść do życia Bez równowagi I czuję się jeszcze bardziej sam Czuję wszystko mocniej bardziej niż jest Tak bardzo nie widzisz mnie Tak bardzo szkoda nas Na prostej drodze do Zagubina Ja…
×
×
  • Dodaj nową pozycję...