Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'poezjaspodpowiek' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 7 wyników

  1. poezjaspodpowiek

    Cisza

    Cisza. Tu buduję ruinę od podstaw. Stara klisza w kieszeni, A na niej garść mych zakurzonych postaw. Ja w cieniu księżyca Ukrywam się od głosów "weź się podstaw" Choć nad głową ta sama nieboskłonu płyta, Jak sobą pozostać? Rafał i dwa oblicza? Ja to znowu tylko post-ja. Na karuzeli życia róża wiatrów mówi: Twoją stroną jest ta północna. Wiem różo wiatrów, To wszystko wokół chwieje się na glinianych nogach. Jestem nieskończony, Jestem? Nie! Skończony na samych początkach? Na ciszy pozostała blizna Więc zaczynam szyć życie od końca. Samotne, nieme słowo pływa we wzburzonych emocjach.
  2. Ledwo słyszalne kroki Towarzyszącej przez całe życie wrażliwości Zastukały podkutymi jakąś mistyczną mapą życia butami Po raz pierwszy, przy najbardziej zakurzonym wspomnieniu. Sam nie pamiętam, czy towarzyszący mu kurz Bardziej dusił żądne piękna serce, czy też dawał mu Namiastkę magicznej, Warmińskiej mgły. Czas nie uginał się jeszcze pod jarzmem powszechnie Znanych wartości walcząc z mierzalnością małego człowieka. Niebo serwujące tańczące sny nie płakało z powodu Zachłannych satelitów ambicji. Drzewa zimą ożywiały długie cienie otulone w warkocz Patrzącego z góry księżyca, Latem muskały niezachwiany jeszcze słuch Szeptem pięknych, przedwiecznych bóstw, Wiosną skąpane w rosie marzeń odbijały promienie słońca, A jesienią wzbudzały nigdy niewyczerpaną ciekawość tego, Co skrywa horyzont przysłaniany przez kurtyny poprawności. Słowa padające na pachnącą życiem glebę były ciepłe, Siejące obietnicę obfitych zbiorów przyszłości. Przyszłości wciąż jeszcze nieśmiałej i niepewnej, Targanej wichrami uprzedzeń i prawd tak prawdziwych, Jak wszystko to, co udaje wokół nas namacalność.
  3. Stoję twardo ciałem na ziemi, Duchem nawet parę planet dalej. Lecę lekko Duchem, Imię moje wyryte na niewidzialnej skale. Moce gotują zupę napełniając talerz tym, Co materialne i tym, co nie. To wszystko chaos. Cała głębia w kałuży codzienności Namawia do wytarcia z kurzu naszych imion. Niemodnie służyć choć termin ten Jakby gubił swoje prawdziwe znaczenie. Jego chłód wybudza z odrętwienia tak, Jak chłód jesieni i zimy po niej następującej wprowadza w odrętwienie wszystko, co wokół żyje. A paideiczny ład, choć w dobrej wierze budowany A przynajmniej tak mi się wydaje - Gnije na peryferiach wartości. Podpalam fronesis, niech spłyną na nas rzeki oczyszczenia. To nie istnieje naprawdę. Czy ptaki na niebie są wolne, czy nie? Czy milczeć roztropnie, czy pleść? Pająk czasu złudną tka sieć. Ze srebra. A wieczność czeka. Jej granice są przykute jedynie do wiatru. A przaśny zlepek zapychaczy myśli próbujący zalepić nikłe echo Prawdziwego ja nie poznał nawet samego siebie. Biedny, nie poznał miłości. A kurtyny z powiek lekkie, choć ciężkie. Takie też mam serce. Wciąż próbuję opisywać to, czego nie rozumiem. Ale dziś zwyczajnie to przyjmuję. Niebawem to usłyszysz i również przyjmiesz. Rafał Dąbrowski
  4. poezjaspodpowiek

    Lustro

    Stoję naprzeciwko, stroję niemego głosu barwy. Tonie w odbiciu prawda, stronię od niego jakby, To nie jest rzecz łatwa, Sumienie dźwiga imię na barkach, Skrada się za nim amoralizm, żyj zanim zamieszkasz w Arkham. Obraz próbuje pukać do drzwi, Przez które chce wejść Wybawca Oraz woła wniebogłosy, Lecz pragnienie uwolnienia rujnuje prawda. Może popatrz mi w oczy, Morze szumi, że jesteś podobny - aha... Boże poparz Łaską choć Duszy kącik By móc rozpoznać sztukę w powszechności. Lustereczko powiedz przecie komu służysz, ileś warte? Lekkość w ciężarze doświadczeń, może go kiedyś doświadczę. Po ilekroć pytać masz jeszcze czy te drzwi są otwarte? Skoro nie z mojej strony, to z drugiej odnajdziesz klamkę.
  5. Moje myśli stawiają poplątane kroki. Dawne sny zagryzły się już same, Nasuwa się pytanie czy jestem wolny? Iluzji iskry piękne, piękne przed nimi oczy. Mętne, gęste jezioro wyobraźni... Kto się w nim topi? Ja! śnię jeszcze? czy nie? Jaśnieje przestrzeń Pełna spływających po przyszłości kropli... Życia. A w upale łatwo o fatamorganę przed lustrem... Czas się ochłodzić. A teraz ciiii... Odklejam się jak stara farba od ścian. Lecę jak Mateja po mych pustych włościach. Gdzie się podziała Ziemia? Zamknięte oczy to mój kompas. Halo! halo! Kiedy wrócę bo zaniedbałem sprawy? Mówię tu o moich dwóch ziomkach. Królestwo Sumienia to aż tylko Miłość - ja. Nie pamiętam imienia już, ot cała filozofia, Marzenia? Całe życie do teraz jest jak mitologia, Tania demagogia, jak dym ulatują słowa. Stado baranów i czarna owca, Znów mięso zamów i wypij browca, Blask nachalnych sloganów, idę na odstrzał, Bo sam wciąż beeecze i żrę ziemski pokarm. Ubogi pastuch siedzi pod drzewem duchowych doznań. A piękno jest ciche i takie niewinne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...