Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 10.11.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Nie w herbacie był smak, ani w przyprawach, choć pachniały ciepłem zimy. Nie w cytrynie, nie w malinach, ani w orzechach, co cicho stukały o szkło. Smak był w słowie - tym jednym, maleńkim, które podarował jak koc, jak troskę, jak nieśmiałe „jestem obok”. Słowo krótsze od oddechu, a jednak - całe serce się w nim zmieściło.15 punktów
-
każdy ciepły powiew otula tęsknotą za latem wszystkie nasze rozmowy gasną w poszumie słuchawki tak chciałabym zatrzymać przez chwilę myśli nieskończoność u ciebie świat bieli się jasnością słońca po mojej stronie kratery księżyców górują ponad horyzontem tylko gdzieniegdzie zagubione jaskółki pikują w dół na urwanie głowy kiedy się spotkamy pokażę ci miękkie od światła korony drzew i błękit tęczówek w których toniesz ilekroć opadasz zmęczony spróbuj mnie oswoić nim końcem palców dotknę skroni od dawna już kształty moich lęków nie przybierają postaci stałej roją się one w zagłówkach łóżka i tam dogorywają stłumione6 punktów
-
Odradza się. Wiosną i jesienią. Nie przemija. Karcisz mnie za nadmiar, za barokowy ciężar frazy na swej skórze, odciśniętej rumieńcem gładkiej miedzi. Pragniesz – ja chcę. Płaska oś ciał i czułość, jak jęk pierwszego niedosytu i upojenia. Oswajasz moje palce w rewirach swych nagich zmysłów, rozrzuconych jak czarny jedwab na zaciśniętych udach. Trwam w poszumie krwi zimnego powietrza, w plamie potu w kapilarach ziemi, namacalnie jak twoje usta purpurą zakazanego smaku, kryształem jadowitego ruchu. Zapadasz się w moją tęsknotę za czasem, który zjada zmarszczki na niebie, ale rozgryźć nic nie może.6 punktów
-
Ojciec. Kopał kamienie w drodze do szkoły, trwała elektryfikacja wsi. Pyskaty, ale praca w polu i silne ręce poskramiały górność myśli. Człowiek lądował na księżycu, a grusza w ogrodzie wciąż rodziła owoce, nakrapiane wspomnieniem wojny. Rekrut. Potem ciężki plon od rana po zmierzch. Tam, gdzie dziś mruczą holenderskie kombajny. Przerwana dekada. Brakło już oddechu dla ciągłych oklasków. W końcu ja. I miasto. W nim dom z niczego wydobyty. Walka o cement, Jak synonim awansu Układał szyny tam, gdzie teraz zarosła trawa. Pokolenie niepotrzebnych. Wreszcie wycug u Niemca. Dobrowolny, choć z protekcji, przy maszynie. Taki jest w końcu postęp. Dziadek miał gorzej. On miał przymusowy, jako inwentarz domowy. Ojciec kończy siedemdziesiąt lat. A ja? Kim mądrzy Europejczycy mogłem zostać z taką metryką?6 punktów
-
wiatr w dłoniach tęsknota w kieszeni złota myśl na twarzy uśmiechnięty cień dziś mi towarzyszą czuje je jak siebie są tak mi bliskie bliżej się nie da przede mną droga kłaniam się drzewom kamień zaprasza na małe ale ja zaś szczęśliwy nie szukam więcej jestem dumny z tego czym dziś częstuje6 punktów
-
co zrobić z nadmiarem czułości rozpiętej na liniach papilarnych kiedy chłód zdjęcia nie oddaje dotyku i znowu marzną dłonie6 punktów
-
po deszczu witać się z łąką zbierać polne kwiaty i jaśmin moje małe cuda do bukietów pływające w filiżance herbaty wracać do domu pąków peonii jak tańcząca kapłanka rytuał5 punktów
-
Powracam myślą w tamte czasy jak co roku w porze późnej jesieni kłosy zbóż znowu latem jakby ze złota się złocą na tych polach nowe ziarno się rodzi gwiazdy srebrzą się cichą tak spokojną nocą a przecież i słońce radosne też już wschodzi kiedy dzień co każde rano budzi się od nowa i jak ogień płonie gdy zachodzi czerwienią orzeł rozpostarł skrzydła już leci w stronę nieba to rocznica jest polska nasza listopadowa raduje się bardzo serce poety znów natchnione krwawiło tyle razy aż pozostały blizny na stole pachnie znowu bochen chleba zasnęli tylko snem wiecznym nasi bohaterowie pochowani w grobach u matki Ojczyzny historia dzisiaj ich oceni i o nich nam wszystko opowie Bóg w święty dzwon w dzień oznaczony uderzy dziękczynienia hymn dzisiaj za to mu śpiewamy nowe obrazy poświęcimy w rzeźbione misternie ramy za wiekowe ziemie które wróciły do Macierzy na zawsze tu pozostaną gdzie polskie powstało plemię5 punktów
-
I tak. I tak. Jestem. Nie wiem. Nie czuję się nic. Oddech przechodzi przez szkło stworzenia, rozbija się o własną przezroczystość, a jego odłamki tańczą w próżni - jak anioły, które zapomniały, po co mają skrzydła. Czas spada jak popiół z wypalonej wiary, a jego płatki śnią o ogniu, którego już nie ma. Dno chwili rozsypało się w pył - a w tym pyle milczą ogrody, które aniołowie podlewają łzami zapomnienia. Nic nie wraca. Nic się nie zaczyna. Ten wdech - to echo cudzego istnienia, cudze serce bije we mnie, jakby ktoś inny próbował pamiętać, że jestem. W mroku słychać modlitwy, których nikt nie wypowiedział, i ciszę, która drży, jakby sama chciała zostać imieniem. Ruch – bez znaczenia. Widok – obcy. Świat – zamknięte oko Boga, który śni siebie w zapomnianym języku światła. Kamień – pamięta gwiazdę, która już dawno zgasła, ale jej blask jeszcze trwa w nim jak wspomnienie raju. Człowiek – cień własnego pytania. Nie zostawia śladu, bo nawet cień ma już dosyć towarzyszenia pustce. Cisza kruszy się w palcach istnienia, a powietrze nie zbiera głosu, jakby słuch samego Boga został zatopiony w oceanie jego własnego milczenia. Nie pamiętam, czy to ja oddycham, czy to pustka oddycha mną. Każdy gest – dotyk po śmierci światła. Każda myśl – pył, który zapomniał, że był gwiazdą. Każdy moment – spadanie w dół, w nieskończoność, gdzie czas zamienia się w ciało nicości, a nicość - w puls serca Boga, który zapomniał, że jest Bogiem. I tak. I tak. Jestem. Nie wiem. Nie czuję się nic. Tylko chłód, co pachnie końcem, jakby noc rozłożyła skrzydła nad resztkami istnienia, jakby ciemność chciała uczyć światło, jakby cisza chciała śpiewać, a śpiew - płakać. Nic. Nic. Nic. A jednak - pod popiołem drży iskra: maleńki błąd nicości, który przez ułamek sekundy pomyślał, że chce być. I w tym błędzie - rodzi się światło. Rodzi się czas. Rodzi się miłość, która nigdy nie miała prawa zaistnieć. Bo nawet nicość, gdy się zapatrzy w siebie zbyt długo, zaczyna marzyć o miłości.5 punktów
-
próg jeszcze widzę jak biegnie zamyka pochód wszyscy już po drugiej stronie jednak zastyga o krok wyciągając dłoń w tamtym kierunku całe jego znikanie będzie już takie jeszcze się potyka o rachunek za raj przywiera zwierzęciem bada przed sobą z pyskiem i brzuchem przy ziemi obejmuje ją tuli zasypia budzi z nadzieją załamać się załamać się tak żeby się złamać na zawsze4 punkty
-
SOLIDARNOŚĆ ZWYCIĘŻY KOMUNĘ wylało się ze mnie białą farbą olejną z niepokalanej puszki na tablicy ogłoszeń w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym siódmym co w naszym niemieście zakłóciło hierarchię plotek wśród ludzi pobożnych ze słabością do czynów lubieżnych o posmaku wyrobów czekoladowo podobnych na pamiątkę walki z systemem Szczygielski zakopał młode wino na długie długie lata w ruinach kościoła ewangelickiego z którego przedmioty ruchome i te mniej po drugiej wojnie światowej wyszły z duszpasterską wizytą do nowych mieszkańców... (tuż pod gzymsem gdzie dziś gniazduje pustułka i zwiastuje drugie przyjście) i ruszyły młyny wyobraźni przy akompaniamencie spadających kasztanów w szpaler czerwonych kałuż na pohybel siwej mgle po czym pukanie do drzwi przywróciło mnie teraźniejszości na dnie butelki4 punkty
-
Tu jestem Muskam niemal obłoki pod szerokim nieboskłonem, które zamiast na wieżowce kładą się na zboże Oddaję się niczym na kozetce zefirkowi, zamykając powieki przy nutach pasikonika i śpiewie słowika w tym dzikim ogrodzie pachnącym jasieniem, lipą i piołunem, niespełnionym marzeniem i niewypitym winem Tu jestem zawsze, nawet kiedy śnię w wieżowcu, jak przechadzam się wśród obcego zboża, bez objęć zbutwiałego człowieka, bez lornetki strachu, krocząc szmerem rzeki wprost do kwiecistego łoża Wszystko, za czym tęsknię, jest w przeszłości zamknięte, kiedy bogiem byli rodzice, którzy sami nerwowo szukali swojego Zbawcy, krztusząc się, gdy ukradkiem spojrzeli na siebie na wspólnej tratwie i kiedy sam już znalazłem się w dziurawej łódce, to zatrzymuje mnie tchórzostwo i łzy, i wrzask, że to wszystko miało się zdarzyć innym a nie mnie i dlatego nie dla mnie wesela ni pogrzeby, ich ołtarze niezgody Wolę uciec na pole, do słowika, gdzie stworzę drugą część ody4 punkty
-
Nie muszę myśleć, że czegoś zabraknie Nie muszę śledzić czasu śladów Ciemnym brązowym liściem Zasłabł mój stróż anioł Podzielić minutę na dwie muszę inaczej zmieniam swoje imię Skrzydła mu zimne podnoszę Lecz w niepamięci ginie Po grubych strunach przewodu tramwajowego wzrokiem przesuwam pijanym Ciepło mi w tym wazonie Niszczę tą teraźniejszość Spokojem odebranym Zmieniam dystanse Wbijam nóż w szyb zamrażanie Znika gorycz wieczorów Lecz zniknęło też beztroskie kochanie4 punkty
-
Tak szybko odejdę A niespokojna noc Będzie krzykiem mojej pamięci Ty już nie otworzysz drzwi Słońce zgaśnie tak nagle (Przed moimi oczami) I zostaną po mnie Tylko ślady na piasku Umrę o brzasku4 punkty
-
Jestem jeszcze nie dlatego że jakaś magia czarna nekromancja nie dlatego że cud jakiś ale dlatego że powiedziałem śmierci nie dzisiaj jeszcze nie skonczyłem pisać.3 punkty
-
być może, najlepiej potrafią zrozumieć rodzice przemijają, najczęściej z barwnym uśmiechem, aby zostawić ufność, tym co rozkwitną na wiosnę tylko czasem, kiedy nie godzą się z wiatrem, łzy chowają gdzieś do środka ukradkiem3 punkty
-
Pod murami szpitali cisza jest gęstsza niż krzyk. Powietrze pachnie kroplówką i strachem, a ludzie czekają na cud, którego nie ma w kasie, nie ma w kolejce, nie ma w oczach lekarzy, którzy już przestali marzyć o ratunku. Wiatr przewraca kartki skierowań, jakby czytał nekrologi przyszłości. Dzieci gasną na białych oczach nowotworów, a śmierć ma twarz anioła w masce chirurga. Brak pieniędzy waży więcej niż życie. Ich śmiech kona w korytarzach, jak płomień świecy w przeciągu - i nikt nie zdąży przyłożyć dłoni, bo dłoń kosztuje. Serca biją w rytm numerków, ekrany liczą tętno zamiast nadziei, a człowiek rozpływa się w systemie jak sól w formalinie. Kto policzy łzy, których nie ma komu wycierać ? Kto opłacze ludzi, co umierają, zanim zdążą wejść ? Pod drzwiami szpitali zostaje tylko cisza - zimna jak stal szpitalnych łóżek, martwa jak modlitwa, która nie znalazła adresata.3 punkty
-
podstawić nogę kopnąć go w dupę zadać cios w splot słoneczny strzelić prosto w serce wykręcić ręce chwycić za gardło złamać nos uderzyć w policzek a potem w drugi skoczyć do oczu stuknąć w czółko istota biała istnieje na czubku głowy w niedostępnej szarej strefie i do niej już nie podskoczysz niszczycielu3 punkty
-
Sieć, którą sobie sam utkałem oplotła mój umysł. Myśli wierzgające w niciach z nadzieją, że ktoś zniszczy pajęczynę, która nie pozwala im się uwolnić.3 punkty
-
jesień sączy nas duszkiem. w środku nocy wietrznie, dlatego nic o mnie. po tobie zamykam okna; przedsmak babiego lata i cała armia kasztanowych żołnierzy musi wystarczyć. do powrotu będę śniła pogodę, lipcowe katalpy przyciągające owady i ich czuły taniec podobny do ostatnich kroków. lubiłam ten szum, zapach, lekkie odurzenie, kiedy łączyliśmy słowa — białe kwiaty rozkwitały na ustach. będę śniła; akacyjną miłość trzeba przespać, a kiedy wrócisz spijemy nektar, rozpalimy ogień. w najkrótszą noc polowanie na czarownice będzie jak słowa-wianki, jak sen powstający z głodu.3 punkty
-
Śniłam tej nocy bliskość lasu. Zamszowe wspomnienie mchu kruszy moje rzęsy. Przywołujesz mnie ciszą. I nie potrafię zrozumieć, rzeczywistości drzew.! Były prawdziwe czy tylko odbijały się w tafli.? Jakby świat istniał naprawdę ponad linią horyzontu.!?3 punkty
-
Ten dzień był pełen radości Ujrzenie twojego uśmiechu na twojej twarzy Mieliśmy niezwykłe spotkanie Zakręciłaś moim sercem niczym kołem fortuny Zatańczyłem taniec czystej radości Jutro mogłoby nie przynieść nic Obecnie to czas miłości Słyszę szept naszych serc Zanurz się w moim uczuciu Słońce także cieszy się z naszej obecności Teraz nastały piękne chwile Nasze serca zapłoną miłością Realizujemy nasze marzenia To jest piękne, gdy miłość staje się naszym życiem On i ona to życie pisane miłością Lovej. 2025-11-10 Inspiracje. Czy marzymy o miłości ?3 punkty
-
W kruchości malutkie myśli Podziwiają rozrost sił odwagi Rozświetla umysł ich liczba Nieskończona, rozwibrowana Wielka moc nagich liści W której Bóg żył drzewa pradawne Wpuszczone w korzeń Znaczenie chwil wraz z wzrastaniem Zmienne jakby edytowane Odkrywamy koronę na tej suchej drodze Czasami w zabawie Czasami poważnie Proste rymy tworzą bajkę Przepastne głębie wydarzeń Przez nas nie zrozumiane Boskie wobec nas pragnienia Trudne zadanie Wydobyć potencjał nasienia W refleksji ubieramy się uważnie Wkraczając wprost do wnętrza ukrytego celu Zabierając te wglądy w podróż doświadczenia Czuć już Bezruch dni w centrum istnienia Zamykając przeróżne drzwi Zawsze od relacji w kontemplację samotną Zwykłe działanie Cierpienie znoszone z codzienną godnością I tu słychać nasze piosenki Echa wzruszeń i wydarzeń Słychać podziw Ból ujety Zajęte przestrzenie ego przeklętym Naprawianie złego Od głębokiego lasu Do poczucia zwykłego Że umrze gdyż się narodziło Było jest i będzie Łóżko ogień drewno Troska posiłek sedno Blisko niewiedzy Tkwi sen i spotykam miłość Puszczam dłoń młodości zżytą z wiecznością3 punkty
-
Ten wiatr, zwykłam słuchać jak się wzmaga Boskim szczęściem upojona; Mogłaś widzieć, że się ze łzami zmagam, Lecz płakałam zachwycona. Uwielbiałam, gdy leżąc w samotności W długą, ciemną zimową noc, Śniłam nadzieje i szczere radości, Których w dzieciństwie znałam moc. I och, one lepsze niż wszystko były, Co przynieść mogą przyszłe dni, Niczym gwiazdy w niebo się wzbiły, Do dziś ich światło jasno lśni. I Emily (1839): That wind, I used to hear it swelling With joy divinely deep; You might have seen my hot tears welling, But rapture made me weep. I used to love on winter nights To lie and dream alone Of all the hopes and real delights My early years had known. And oh! above the best of those That coming time should bear, Like heaven's own glorious stars they rose, Still beaming bright and fair.3 punkty
-
@Waldemar_Talar_Talar @violetta dziękuję Wam za odwiedziny i podobanie. @huzarc @Migrena dzięki za wnikliwość i za Wasze celne komentarze. Cieszę się, że tak odebraliście ten wiersz. Pozdrawiam serdecznie. @Berenika97 Twój komentarz jest piękną laurką dla mojego wiersza. Dziękuję serdecznie. @Leszczym @FaLcorN @Andrzej P. Zajączkowski Wam również serdecznie dziękuję. Pozdrawiam.3 punkty
-
@violetta dzięki :) @FaLcorN @huzarc@huzarc dzięki :) @Omagamoga jak pokażesz mi jakieś zdjęcia, to wybiorę, na których są rowerzyści :)3 punkty
-
niech cię nie unosi w przestrzeń bez dna, gdzie sucho i wieje chłodem. pomyśl razem ze mną o obrazach za blokadą, utajnionych, zdjęciach-półkownikach w głębokim archiwum, których nie widzimy z powodu działania najbardziej parszywej cenzury: złego czasu. a potem – o metaforze-pokrace, co wyrodziła się z potrzeby opisania słodko śpiącego na fotelu, zwiniętego w kłębek Kryspina (chciałem tak na szybko stworzyć coś o kotach, miało być poetycko, ale naturalnie bez egzaltacji, dumałem, dumałem, nagle z podczaszkowego prądu wyskoczyło: "koty zwijają talerze"). cierpliwości, kochanie. oto przyszłość: naciskam guziczek, odsuwa się przegroda – i wypadają kolorowe kadry nas dwojga. koty rozwijają talerze (przenośnia do śmiechu. przenośnia do innego świata).3 punkty
-
@violetta Bardzo dziękuję! :) Energii jeszcze mi nie brakuje, ale na jak długo? Tego nikt nie wie! :) Pozdrawiam. @andrewBardzo dziękuję za ten piękny wiersz. Za te krople deszczu w betonowym świecie. Serdecznie pozdrawiam. @Amber Bardzo dziękuję! Ale mnie zaskoczyłaś takim oryginalnym porównaniem. Czyli fizyka i poezja to dawni kochankowie, którzy udają, że się nie znają. Siedzą teraz przy osobnych stolikach, wymieniają spojrzenia ponad menu, a kelner podaje im danie główne - kwanty z metaforą. :) @Annna2 Serdecznie dziękuję! Pozdrawiam. @viola arvensis Dziękuję za te słowa — rumieniąc się i to bardzo. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam. @m1234Bardzo dziekuję! Świetnie, że ta restauracyjna scena nabrała własnego życia! Lubię ten obraz - nieszczęsny bohater za ścianą z książkami, zegarek nadający s.o.s., a czas stoi w miejscu jak kelner z menu czekający na zamówienie. Może właśnie tak działa poezja i fizyka razem- jedna mówi "uciekaj", druga "zostań i oblicz", a Ty siedzisz między nimi i zastanawiasz się, kto zapłaci za deser. :)3 punkty
-
Przyciąga mnie łyżka, która leży nie w tę stronę - zaburzenie porządku ustalonego w szufladzie. Zaglądam do Twojej głowy. Uwalniam wystającą nitkę, która równie dobrze może się w sobie zaplątać. Wpatruję się w Twoje oczy. Fotografuję mak rosnący na torowisku, by stworzyć idealną kompozycję. Chcę zrozumieć.3 punkty
-
Witaj - ja też z przyjemnością przeczytałem Alicjo - całe serce się w nim zmieściło - poetycko to brzmi - Pzdr.serdecznie.3 punkty
-
To samo mieszkanie. W nim — wrzeszcząca cisza. Światło zapalam już tylko dla siebie. Mój cień nie wita się z nikim.3 punkty
-
Jestem Jolka, Jolka-Fasolka. Podobają ci się moje zielone włosy? Co tak sam siedzisz w kącie, płaczesz? No co ty – jak masz na imię? Tylko nie mów, że Jurek-Ogórek. „Maaaciek” – uciekłeś z domu? „Ale tylko na chwilkę, bo zbiłem wazon z kwiatami I ze smutku zjadłem wszystkie cukierki” Też mi zmartwienie, ja za kręcenie nosem nad owsianką i wypuszczenie rybki z akwarium na wolność dostałam szlaban na kieszonkowe. Wiesz, jak to boli? męką jest brak moniaków. Zrób mi miejsce, dżentelmenie drogi, Przysiądę obok, lubisz strzelać z pestek od wiśni? Łap! celuj tam, we wróbla – ciach, dostał w ogon. Wiesz, że na lekcji fizyki pobiłam Einsteina? E = mc³ – na tablicy śmiało zapisałam. Pan Edward aż wybiegł na boisko, by złapać oddech. A ty, jakie masz stopnie? bo wyglądasz na kujona. „Piątki z plusem, bez przechwałek” – kruca bomba! To zostaniesz profesorem wielkiego formatu. Masz w domu jakiegoś sierściucha? „Jest Pimpek, ale on tylko skarpety mi gryzie I szczerzy zęby, leń – nie chce grać w piłkę” Ciesz się, mały, twoje życie to sielanka. Wytrzyj gila, czekam na twój uśmiech. Otrzep portki, odprowadzę cię do domu. „Jolko-Fasolko, a weźmiesz mnie na barana?” Stary koń z ciebie, a ja chudzinka. „Dasz się przekupić całuskiem w policzek?” Taki z ciebie terrorysta, ale co tam... Wskakuj, mój nowy koleżko, ruszamy galopem!2 punkty
-
niektórzy nie biorą jeńców od razu strzelają gdy znajdziesz na mrozie żołnierskie rękawice z dłońmi w środku zrozumiesz z chałupy obok zaraza nikogo wiosną nie puściła na pańszczyznę z tych czternastu rodzin przetrwały dwie widzę ich nazwiska w drzewie rodu to wieś na korzeniu z piachem zamiast ziemi ojcowizna matka sra mi do głowy odrabia karmiczny stan zastałych rzeczy dzieci co dzień łamią imadło pokoleń żyję jednak w soczewce niepodległości2 punkty
-
każdy życia krok budzi nadzieje spełnia marzenia które umieją się śmiać każdy z nich pomaga zrozumieć to co czasami boli jest krwią każdy smakuje inaczej choć wydaje się taki sam jest podobny każdy jest sceną życia należy do nas nie musimy go kraść2 punkty
-
prawy potrzebuje mitu męczennika wywijąc różańcem stanie murem odpali racę z prezydentem doświadczenie Lechii jeszcze z Gdańska pamiętam szkolny wyjazd do Warszawy nie ma już fundacji prawy kupił głosy OSP upiekli kiełbasę pili do rana wiadomo strażacy my zbieraliśmy stare słowa i chciałam żyć inaczej Ziobro starotestamentalny od stworzenia kobiety znaczony2 punkty
-
Zanim niebo spadnie na głowę, a czas, jak szpadel wbije w piach. Poszukam sensu - światła powiek i całym sobą dosięgnę dnia. Każda sekunda to obłok jest — nowy, co niesie zmianę pogody w nas i chociaż stół życia kształt ma stalowy, to nasze ciepło wyłomem jest zasp. Dlatego serca iskrą - nadzieją, pragnę opisać, ten do przodu marsz i po chwilach w jesieni, móc pójść zielenią, tam gdzie się skończę ja i mój czas.2 punkty
-
2 punkty
-
zapałka zapałka dwa kije budujemy mosty dla pana starosty kółko graniaste cztero kanciaste chodzi lisek koło drogi zabawa w chowanego w berka w dwa ognie gra w klasę - w gumę i chłopka kapslowy wyścig wokół trzepaka zabawa w wojnę zacne podchody to wszystko na świeżym powietrzu matka musiała do domu prosić wołał wieczór oraz kolacja a dziś co widzę chore pokolenie zarażone komórką i Internetem to wszystko w imię czyjeś wygody2 punkty
-
za czerwonym słońcem łowiliśmy ryby czas mrugał jednym okiem na wyspie łotrów zawieszonych głowami w dół dzieliliśmy łuski jakby tego nie było przeszliśmy dalej nie mogąc znaleźć haczyka2 punkty
-
cudowny świat a my my nie wszyscy aniołami niestety uwiera wolna wola niewolnicy … 11.2025 andrew2 punkty
-
Zobaczę dziś piękno, Bo Ciebie zobaczę. Zobaczę na pewno, Zobaczę — i zapłaczę. A Ty zapłaczesz ze mną, Zapłaczesz, gdy zobaczę, Ile warte jest piękno, Ile warte to, co zobaczę. Ile warte jest w sobie, Bo warte — co uparte. I wzrokiem będę w Tobie, I wzrokiem brnął w zaparte. Dziś zobaczę piękno, Na oścież otwarte, Przede mną, nade mną, Z ciemności wydarte. Kiedy będziesz ze mną...2 punkty
-
@Leszczym bardzo dziękuję Łap uśmiech Michaś 🙂 @violetta dziękuję @Alicja_Wysocka bardzo dziękuję Alicjo serdecznie Cię pozdrawiam 🙂2 punkty
-
@Leszczym To, że piszesz "z otwartą przyłbicą" – to już się udaje. I to się udaje bardzo! Widzę to w twoich tekstach: ta szczerość, nawet gdy boli, nawet gdy jest niezręczna. To właśnie jest ta odwaga. Świetnie to robisz! Rozumiem zmęczenie – pisanie i dzielenie się nim to podwójna praca. Sama myśl o upublicznieniu może być bardziej wymagająca niż samo pisanie. Więc to, że tutaj jesteś, że publikujesz – to już jest coś dużego. I nie musisz przepraszać za to, że teraz nie masz sił na wspieranie forum. . Każdy ma swoje rytmy, swoje pory na dawanie i branie. Czasem wystarczy, że się pisze. Czasem wystarczy, że się czyta w ciszy. Twoje teksty są tu. To już jest Twój ogromny udział. Pozdrawiam.2 punkty
-
W twych pustych oczach nie widzę blasku Który w ciemną noc rozświetlał mi świat Niczym gwiazdy starannie ułożone na niebie A najjaśniejsza konstelacja składała się z nas Z twego ognia zostały popioły Rozwiewane na wietrze przypominają śnieg Mroźna biel pogrzebała w tobie lato W którym z błogą radością dzieliliśmy czas Jak przemówić do rozsądku? Gdy ty nie słyszysz już nic Jak pokazać piękno świata? Gdy ty nie widzisz już nic Jak przywrócić cię do życia? Gdy nie zostało już z ciebie nic Desperacko krzyczę „Kocham cię!” Lecz ty nie słyszysz już nic Zabieram cię w miejsce pierwszego pocałunku Lecz ty nie widzisz już nic Już niedługo, po drugiej stronie, znów będziemy szczęśliwi Albowiem tutaj nie zostało nam już nic.2 punkty
-
listowie opada zbyt szybko uderza w alejki trudno słuchać nawet na palcach nie szeleścić zatańczyć z wiatrem znowu zakwitnąć przebijając śnieg pięściami trudno spalić się w słońcu na skutek zbyt długich chwil bezczynnych słów już czas słyszysz znowu listowie zbyt szybko szeleści trzyma nas do zachodu słońca chciałbym pozbierać je wszystkie zanim opadną na opustoszałe alejki położy się cień2 punkty
-
Frasuje się nad pięknem, które onegdaj odeszło, w powolnej agonii opuszczając me wnętrze. Zrodzone w wyobrażeniach wyjątkowe zwierzę, zwabione dziewczęcym sercem i w pułapkę zaszczute Wyginęło, choć w legendach na zawsze wykute -powinno zostać nieśmiertelne, przetrwać śmierci zgubę. Lecz dla mnie i ten symbol poniósł śmierć okrutnie, nic z tego reliktu nie dało się schronić -przed ogniem zwątpienia, które trawi duszę. Został obraz co głównie odbija cierpienia, przywołuje wspomnienia świata odległego - nie przeszłego jednak, dziwnie realnego. Wytrwał ból na krzywdzie i stracie zrodzony, przetrwał czas i przestrzeń, chwilę przytłumiony. Sen mam o jednorożcu co zwiastował zgubę: był zbyt piękny i rzadki by zostać na dłużej. Ale zostawił coś po sobie aby wytrwać we mnie - dziurę przebitą rogiem, co już zawsze będzie. Czas ją zasklepił pozornie, bo magiczna rana, co nuż to się odnawia -jak świeżo zadana. I trwam dalej w ciężkiej drodze z mym bólem u boku -ze znakiem szczęścia umarłego- nie zagrzebanego.2 punkty
-
Tekst: Sylwester Lasota Gra i śpiewa: KP Music AI Grafiki: Gemini *** (Między nami nic nie było) Między nami nic nie było, Prócz tych kilku esemesów, Kilku myśli zapętlonych W gąszczu łączy i modemów. Między nami nic nie było, Oprócz stosu nikłych maili I tych chwil co obok płyną Po eteru drżącej fali. Między nami nic nie było, Prócz tych liter i średników, Kropek, kresek i nawiasów, Wielokropków, gwiazd, myślników Przesyłanych w braku czasu. Między nami nic nie było... Wciąż pochłania nas technika, To i skądże być by mogło Gdy skonała w nas mistyka? Pieszczotami obdarzamy Plastikowe klawiatury, Niestrudzenie wciąż szukając Alternatyw dla natury. I jeszcze odnośnik do tego wiersza na forum:2 punkty
-
Witam - zgadzam się każdy wiek ma swoje prawa - jednak wydaje mi się że gdy byłem dzieckiem więcej widziałem i czułem to wszystko o czym mowa w wierszu - a dzisiejsze pokolenie żyje inaczej zamknęło się odizolowało żyje inaczej - Pzdr.uśmiechem. Witaj - dokładnie - miło że czytałeś - dziękuje - Pzdr. Witam - postęp postępem - ale czy nie z przesadą - Pzdr.serdecznie. @Berenika97 - @Rafael Marius - @huzarc - dzięki -2 punkty
-
@Alicja_Wysocka To wiersz czułości codziennej. Mówi, że najważniejsze rzeczy dzieją się w małych gestach, czy w krótkim słowie, które nie robi hałasu, ale otwiera przestrzeń bliskości. To jest uczciwe i spokojne, jakby ktoś, kto naprawdę był obok. Dlatego czyta się przyjemnie:)2 punkty
-
Dojrzałym myślom powierzasz głowę kręcisz się w koło nie mogąc ustalić kierunku. Nieustanny hałas wokoło krzyczą chociaż nikogo nie widać ktoś jest niewidzialnym. Gęstniejące powietrze sprawia że stajesz się sennym opanowali Twoje myśli i nie wiesz o kim śnisz. Czarny koń pojawia się przed Tobą biegnie galopem tylko kurz sypie się z pod jego kopyt. Kobiety niosą ze studni wodę napoją nią zwierzęta i przygotują posiłek. Gdy nadejdzie ranek staniesz się nędzarzem w noc stracisz majątek wrócisz do domu niczym dziad. Artysta koncert zakończył nagradzają go brawami kwiaty rzucają i o bis proszą. Nikt nie rozumie muzyki nie wiedzą dla kogo gra najważniejsze żeby grał dalej. Wszystko będzie inaczej o wszystkim zapomną najważniejsza jest chwila jutro znowu kobiety pójdą po wodę.2 punkty
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne