Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 8 Października 2025
-
Rok
8 Października 2024 - 8 Października 2025
-
Miesiąc
8 Września 2025 - 8 Października 2025
-
Tydzień
1 Października 2025 - 8 Października 2025
-
Dzisiaj
8 Października 2025
-
Wprowadź datę
06.09.2025 - 06.09.2025
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 06.09.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Pewnemu panu oraz pewnej pani wyrosły zęby dziewiątki. Mówiono różnie, ale na ogół, że to zęby jeszcze większej mądrości. Może i to państwo jeszcze lepiej gryzło i przeżuwało, ale generalnie miało jeszcze większe kłopoty ze zgryzem. A ponadto ich uśmiech nie był już równiutką taflą i często rzedł. Warszawa – Stegny, 05.09.2025r.14 punktów
-
Furały łgi septembra niebam. Ćkliwe tropsie, zawdy i aż. Wciórkam mus zdójrzyć, zadrzeniały cias. Koponki zaro zlotruje októłbra zietrz, kautkom łostozio, jam zakscie deszcz. Kiedajszo pora i dzisioj droga dali. Kulas za kulas łojstygo lata i eszcze tyla chtóram am nie znam. Loty podniebne wrześniem utajone, jak zmysły szkliwe i zawsze zmartwione. Drzewom żłobienia zepsuje październikowy dreszcz Trzeba się spieszyć już rdzewieje czas. Dobrym duszkiem zostanie, nim zakwitnie deszcz. Drogą idę, noga za nogą. To, co było i teraz jest, I ciągle jestem przed drogą.10 punktów
-
Uleczyła mnie na teraz twoja miłość, dalej drogą sama muszę już podążać. Dałeś tyle ile miałeś i wystarczy, żebym w myślach błogosławić Ciebie mogła. I choć żal mnie na wsze strony dziś rozdziera, i choć planów z Tobą miałam po horyzont, to wypuszczę Cię z mych ramion, mój kochany, żebyś poszedł swoją ścieżką, ku swym szczytom.10 punktów
-
Przychodzi bez kroków cisza w jej dłoniach jak popiół śpiewający w kominie nocy. Nie woła po imieniu, nie prosi o światło, zamyka oczy światu i gasi świat w tobie. Był jeszcze śmiech w poranku, echo słów szukających drogi, dotyk, co grał na skórze, nim czas kruszył się pod żebrami. Chleb pachniał, szumiała kawa w czajniku, słońce drżało na szybie jak złoty pył w płucach - i nagle ktoś wydmuchał płomień z oddechu. Piasek zdradził klepsydrę, oddech rozdarł się jak pergamin, a serce rdzewiało jak zegar w ruinach ciała. Przychodzi, gdy milkną wszystkie imiona, gdy język staje się kamieniem, a krew, co była ogniem, uczy się być wodą, która zamarza. Nie ma w tym gniewu, nie ma łaski - tylko lustro bez odbicia, noc, co nie zna świtu, ręka, która dotyka - i wymazuje. Śmierć nie jest krzykiem, lecz ciszą w płucach. Nie końcem, lecz pustką po końcu, gdzie nawet cień się nie porusza, bo nie ma już światła, by go urodziło. I zostajesz - nie ty, lecz ślad po oddechu, rozpływający się w chłodnym bezczasie, jak atrament w czarnej wodzie, gdzie żadna dłoń nie pisze już imion.8 punktów
-
7 punktów
-
Wczoraj spotkałam Winę w złym stanie. Płakała: "Wszyscy mnie odpychają". Prosiła bardzo cicho i łzawie: "Weź mnie, nie chcę być ciągle niczyją. Mogę być nawet Winą zbiorową. Jeśli potrafisz mnie z zyskiem sprzedać To stanę się Winą odkupioną".7 punktów
-
nie pukając kłamstwo do domu mi wlazło udając miłe wmawiało mi jakie nieszczęśliwe że ma pod górę ja patrząc na nie drzwi otworzyłem mówiąc spierdalaj nie ty będziesz mój bałagan sprzątać sam dam radę ono się uśmiechając powiedziało jeszcze mnie przeprosisz bym ja twoje życie tak po swojemu poukładało ja głośno myśląc rzekłem nie ty - ja decyduje7 punktów
-
6 punktów
-
Gdy na jasnym wieczornym niebie, Księżyc z wolna się zarysuje, Swym ledwo dostrzegalnym okręgiem, Wypełnionym nikłym półprzeźroczystym blaskiem, Ku wiejskim polom rozległym, Tam gdzie samotny stoi krzyż, Skieruję się by oddać hołd historii, Mocą szczerych mych modlitw, Nad mogiłą nieznanego partyzanta przystanę, A gdy wieczorny wiatr owieje policzki moje, W ciszy za jego duszę się pomodlę, Dziękując mu za jego niezłomną walkę… Zapewne był młodszy ode mnie, Gdy niemiecka kula zakończyła jego życie, Gdy bezładnie upadł na ziemię, A cieniutkimi stróżkami popłynęła jego krew… By w miejscu jego śmierci, Tam gdzie wojna przecięła życia nić, Stanął po latach brzozowy krzyż, Imienia młodego partyzanta nie znający… I ta bezimienna nieznanego partyzanta mogiła, Pomimo upływu dziesiątek lat, Dla pędzącego na oślep świata, Głośnym wciąż pozostaje wyrzutem sumienia. W delikatnym wiatru powiewie, Słychać jakby tamten partyzantów śpiew, Czuć tamtą niezłomną ich wolę, Niesie się ich niesłyszalny śmiech, Niegdyś za poległymi polskimi partyzantami, Wypłakiwały ich matki swe oczy, Gdy nadchodzące straszne wieści, Niewysłowionym bólem ich serce przeszywały… Dziś w świecie ułudą nowoczesności zaślepionym, Każdy chce tylko się bawić, Nie obchodzą nikogo bezimiennych partyzantów mogiły I nikt za nimi łzy nie uroni… Przy mogile nieznanego partyzanta uklęknę, Wyciągnę stary drewniany różaniec, Z pożółkłymi kartkami do nabożeństwa książeczkę, Z wolna znak Krzyża czyniąc na czole. Na ciemnozielonej trawie klęcząc, Tym wymowniejszy oddam mu hołd, Kłaniając się jego nadludzkim wysiłkom, Za trud żołnierskiej służby dziękując… Porzucając wielki świat nowoczesnością pijany, Oddalę się cicho przez nikogo niezauważony, Zostawię cały ten hałas za plecami, Ku staremu kościołowi skieruję swe kroki, W stareńkim kościele drewnianym, Na skraju niewielkiej wsi, W skupieniu pomodlę się w ciszy, Za dusze partyzantów poległych. Choć hucznego świata hałas, Z oddali nieproszony do uszu dobiega, Popłynie cicho moja modlitwa, W cieniu wielowiekowego ołtarza, Gdy snop światła z starego witraża, Padnie na kartki mego modlitewnika, Tym cichsze modlitw mych słowa, W stareńkim kościele czule wyszeptam. W drewnianej świątyni, gdzie czas się zatrzymał, W ciszy, która w sercu pokorę roznieca, Modlitwa ma popłynie czysta, nieprzerwana, Za duszę młodego nieznanego partyzanta… A o zmierzchu z drewnianego kościoła wychodząc, Gdy księżyc już jaśnieje nad okolicą, Rymy kolejnego wiersza zaplatając, Pobiegnę myślami ku moim czytelnikom. By tym skromnym wierszem, Także i Was poprosić o modlitwę, Za tych którzy naszą Ojczyznę, Umiłowali niegdyś nad własne życie. A których prawdziwe imiona, Bezlitosny zatarł już czas, Nikt już przenigdy ich nie pozna I pozostaje nam tylko za nich modlitwa… Za dusze partyzantów nieznanych, Których pamięci strzegą bezimienne mogiły, Zamykając na chwilę oczy, Wszyscy się teraz w skupieniu pomódlmy…6 punktów
-
My i noc, na ławeczce, ustami wtuleni W oddech szumiący splotem przegarnianych włosów, Dłonie składamy w jedno, pod czernią niebiosów, Gdzie gwiaździste lumeny rwą naręcza cieni. Posmak powietrza gładzi ust wilgoć czerwieni Gdy zbliżone do siebie szeptem czułych głosów Języki tańczą ogniem, jak wśród kwietnych kłosów Żądza, w której będziemy na chwilę zbawieni. Gdy giną nasze światy samotność rozgrzesza, Prawe przestrogi sędziów i oskarżycieli, Bowiem dotyk jest tylko tym co nasz pociesza. Nim świstanie rozedrze noc i nas rozdzieli, Los naznaczając ostrzem dziennego lemiesza Trudu, w którym stajemy wciąż w mroku i bieli.6 punktów
-
To ziemia warmińska wydała siłacza nieobce mu kosy Kościuszki i Hugo Kołłątaj i Jakub Jasiński porwały go myśli rodzinne. I wśród jakobinów tak w bruku stolicy i Wilna porwałeś ideę by nieść równość stanom zniesienie pańszczyzny i króla wieszałeś za zdradę. Ty wśród ciemnych chłopów posłanie zaniosłeś i wolność im dałeś w obrazkach by poszli za tobą i w skwarze poranka za swoją to bili się sprawę. Lecz spisek nie przetrwał a głowę złożyłeś na szafot powiedli cię prawie i święty paradoks w twej sprawie zadziałał choć obce ci były monarchie. Po latach wróciłeś z zachodniej tułaczki idee stawiając na prawie lecz zmierzch słusznej sprawy pogrzebał na nowo kapitan Wysocki w Warszawie.5 punktów
-
Historio: Lekceważona – jak sprzątaczka w salonie elit, Ignorowana – jak przydrożny słup, Zapomniana – jak zeszłoroczny śnieg, Manipulowana – jak nagłówki w wieczornych wiadomościach, Fałszowana – jak Mona Lisa z Wólki, Przepisana – jak CV egocentryka, Składana – jak puzzle z innego obrazka, Nielubiana – jak burżujka przez bolszewika, Wykorzystywana – jak chłop pańszczyźniany, Zeszmacona – jak obywatel Szmaciak, Poniżana - jak seksualna niewolnica, Pruta – jak stary sweter, Łatana – jak droga przed wyborami. A przecież nazywają Cię nauczycielką życia.5 punktów
-
mam fryzurę na pazia jak konik dumnie chodzę po złotym wrzosie lśniąca na twoim grzbiecie gdy opieramy się o ciepło5 punktów
-
Zapalam światło, ku tobie. Popatrz jak budzi się jasność. Kiedy wychodzą z nas słowa, łagodnieje każdy akcent. Nie czas wiercić dziury butem, z nich są prawdziwe przepaście, w które wpadają minuty, a tak naprawdę potrafisz - - podnieść się z tego milczenia. Nie warto męczyć obuwia upartą i tłustą myślą. Niech jak słonina się topi, schnąca na słonecznym haku, wnet skruszoną... wiatr rozwieje. Chodź, jakby już było dzisiaj, potem jutro, nigdy wczoraj. Ja potrzebuję cię tutaj.5 punktów
-
obracamy się wokół jesieni ty malujesz liście ja zbieram jabłka z drzew narrator siedzi w traktorze i orze promień słońca czepia się gwarnych słów5 punktów
-
nie istnieje w głowach przestrzeń choćby zamknąć ją w cydzysłów idzie jesień która niesie cele wolnych półumysłów jeśli gdzieś tam na pustyni zazieleni się oaza za kratami stalowymi z map starają się wymazać wyższe cele leżą w dole na padole podupadłym tolerancja w oczy kole tych co kroczą pod jej godłem nawet ci co głośno krzyczą choć przybyli tu z daleka sami sobie przyszłość piszą i nie wiedzą co ich czeka jeszcze były drzwi otwarte lecz przynieśli z sobą klucze przewracają zamki karty a historia ich nie uczy dla tych co chcą zawsze kasy całkiem jest to bez znaczenia czy po świecie sobie hasasz czy cię na nim wcale nie ma pośród formuł i cyferek gdzie się zysk jedynie liczy jesteś dla nich tylko zerem lub jedynką albo niczym jeśli znajdziesz w sobie miłość w tym zachłannym towarzystwie nie cyfrową lecz prawdziwą to wygrywasz bitwy wszystkie choćbyś nawet życie stracił to ukończysz bieg zwycięsko bo zostawiasz (k)raj otwarty co jest dla nich wielką klęską4 punkty
-
Jestem już historią, pisaną przez duże samo H. Wystarczyło nań kilka błyskotek słowa, parę odhaczonych, hucznych dyskotek oraz kilka szerszych i szumnych opowieści za plecami (zupełnie w deseń co to nie on i gdzie i kiedy i jeszcze co i jeszcze które i jeszcze kto i jeszcze wiele tym podobnych). Warszawa – Stegny, 06.09.2025r. Inspiracja Poetka i Prozatorka Berenika 97 (poezja.org).4 punkty
-
Kamienna Matka W niedzielne przedpołudnie biją dzwony. W hotelowej piżamie wyglądam przez okno, szczoteczkę do zębów trzymam w dłoni – spoglądam w dół. Po ulicy Piekarskiej we Lwowie idą trumny. …wieczna pamięć… pamięć wieczna… jemu wieczna… jemu pamięć… wiatr szarpie słowami jak chce: czasem z nimi opada, czasem dmuchnie nimi w górę, z gołębiami pod chmurę. Po ulicy Piekarskiej idą trumny. Każdy krok zostawia ślad na bruku. Ludzie przystają, w cierpieniu, gubią wzrok, pięści zaciskają w milczeniu. W ósmej trumnie leży chłopiec. Na komputerze grał i nie odróżniał już angielskich słów od cyrylicy. Słowo „Bajraktar” brzmiało jak imię kolegi z zagranicy. Za trumną idzie Matka. Nie płacze. Nie krzyczy. Nie szepcze. Z kamienia jest: kamienną ma na sobie suknię i kamienne buty. Wiatr nie porusza jej włosami, bo to kamień. Niesie zdjęcie w kamiennej ramce. Na zdjęciu – synek z dziecięcym uśmiechem, z mlecznymi zębami i oczami, które wierzyły, że są nieśmiertelne jak kamień. Kamienna Matka idzie, bo nie może stać. Idzie, krok po kroku, w stronę cmentarza, w stronę mroku – żeby zawsze przy swym synku trwać. Jak pomnik, którego jeszcze nie ma, a już jest gotów. Od wieków nic się nie zmienia. Ludzkość stoi na takich kamieniach. Po drugiej stronie ulicy, na murze, ktoś napisał farbą: „I don’t want flowers, I want my Ukraine.” Obraz wygenerowany przez Ai4 punkty
-
masz szczęście sponiewierane herbatkę z peteesde na wynos w las rąk dendroterapię dla ukojenia później zabawa hide and seek groteska pośród drzew gdy sęk w tobie4 punkty
-
Nie pytaj mnie o drogę sam nie wiem gdzie idę zostawiam tylko ślad stóp bosych na papierze nie pytaj mnie o zdrowie sam nie wiem że choruję zostawiam tylko ślad serca co wciąż bije nie pytaj mnie co słychać sam nie wiem co u mnie zostawiam tylko ślad słów co duszą napiszę nie pytaj mnie o pieniądze sam nie wiem że zarabiam zostawiam tylko ślad monet porzuconych na plażach nie pytaj mnie o miłość sam nie wiem że kocham zostawiam tylko ślad bez przyczyny zakochania4 punkty
-
3 punkty
-
Rosja Korea Chiny oś starego Dobra technologii i płodności bez tabletek ten świat w obronie własnej nie wybierze hańby Trump nie ma kart i kryje nawet przedwojenną naiwność Chamberlaina* puzderko świecidełek nie starczy * "Mieliście do wyboru hańbę albo wojnę; wybraliście hańbę, ale będziecie mieli wojnę" - powiedział Winston Churchill, następca Neville'a Chamberlaina na stanowisku premiera.3 punkty
-
sprawa się rypsła nie da rady - - oba samce! Droga Mleczna mieni się srebrzystymi tachionami jak suknia Nefretete czy gajowy Marucha wypije piwo z panem Sułkiem ? to odwieczna zagadka jak mumia Ramzesa... stokrotki na łące śmieją się do mnie radośnie... kremowa rewolucja jak burza majowa rośnie i rośnie...3 punkty
-
ślepe wiatry obłąkane chaosem zabudowań szeregi okien w pijanym spojrzeniu nocy siedliska mgły jak zbiorowe mogiły dusz i drzemiące dookoła sny3 punkty
-
W komuniźmie obsesją było mięso z niedoboru W kapitalizmie obsesją stał się tluszcz z nadmiaru Wielka historia to nie pokaz przed bezwstydną kamerą inscenizacja czy medialna scenografia To lustro Wielka historia to suma mrocznych gestów skali drobnych ruchów detali Odwieczne tropizmy skryte przez źrenicą dwuznacznego nieba odlewają jej czcionki Pozostaje tylko wierzyć w stół chirurgiczny na jakim przeżyje lub skona dyktator lub urodzi się jego następca A obok w stolarskim warsztacie miliony zer cierpliwie hebluja swe krzyże Podaż i brat jego - pobyt nadają wartość wiórom wystruganym w kształt ludzkich krucyfiksów frezowanych jak drzewce bezwietrznych chorągwi gdy zaduch historii wciąż wieje3 punkty
-
Chłód dnia Gorące pocałunki Słońce za oknem Brzydota nocy Jej ostatni papieros Śmierć już puka do drzwi3 punkty
-
wiesz... czasami płaczę, pomaga nie zawsze, a wystarczająco często, by żyć dalej gdy z brzegu występuje rzeka, przemierza pagórki policzków, niespiesznie dolinę ust przecina - w niej słone niby paluszki łzy, człowiecze i szczere jak uśmiech dziecka wiesz... czasami płaczę2 punkty
-
już jabłka znoszą wszystkie sady i klęka gałąź wykrzywiona już włóczymgliscie wita ranek pojarzębiały kiście w gronach omszały śliwki węgierkowe apetycznieją winogrona znów prześcigają się i chwalą złociste klony w swych przestrojach smutnieją pióra poetycznie bo nie potrafią wypowiedzieć ni należycie nawychwalać ani nawzdychać się uniesień2 punkty
-
Nie pełzła, nie zakradała się — uderzyła jak fala, jak pocałunek. Noc spadła nagle. A ty? Stanąłeś przede mną, rzucając cień jak wyzwanie. Lekkie? Nie — nieodparte, Ciepłe? Nie — palące! Oplotły mój świat, gdy ściany runęły a powietrze się rozsuwało - twoje dłonie jak bluszcz. A we mnie — pękały tamy, wylewały rzeki, gubiłam się w tobie! Wszystko się zmieniło: Dotyk stał się iskrą, spojrzenie pożarem, cisza krzykiem. Świat się łamał, a my — staliśmy w jego środku, kpiliśmy z Chaosu. I co teraz? Teraz tylko ty i ja. Jesteśmy momentem. Nie ma jutra. Jest tylko płomień, którego nie zdoła ugasić czas. A wieczność? Jak przyjdzie - zostaniemy ogniem. Z inspiracji Migreny i jego utworu "Apokalipsa".2 punkty
-
Historio Sprzed stu lat, z wczorajszego dnia, wpisujesz nas w swoje karty, a my ciągle tacy skomplikowani dla człowieka obok, jakby Boreasz cyklicznie owiewał pamięć. Wyziębiona jednak pamięta, zbiera łzy, osusza sól - gdyby można posypać nią oczy królów tej ziemi - niech trą powieki, do krwi - jej strumyki stają się potokami. Nad wodą fort z kamyków grzeje się w słońcu. Gwar, maluchy holują papierowe statki. W porcie z traw słychać żabi rechot. Historyjka jednego, bajkowego popołudnia. Jak dobrze, że kanonada kilometry stąd. sierpień, 20252 punkty
-
2 punkty
-
Największy teatr świata "teatrum mendy" przedstawia z politowaniem tragedię w jednym akcie pt. "Polska flaga" Osoby: Pan I (lokator mieszkania na 2 piętrze) Pan II (znajomy z wojska Pana I (patrz. Pan I)) Czas: 10 Listopada Miejsce: kamienica, centrum Krakowa* *ze względu na braki w dofinansowaniach teatrów akcja może odbywać się również w Ostrowcu Świętokrzyskim (aut.) Akt I: (Pan I wychyla się przez okno aby wywiesić w nim polską flagę, Pan II nadzoruje cały proces z chodnika przed kamienicą) Pan I (z trudnością, gdyż parapet napiera mu na brzuch) no, mów mi gdzie ten haczyk, bo ja to stąd nic nie widzę Pan II na co teraz panu hak jak pan chce wieszać flagę wspak! Pan I co ci się nagle rymować zachciało? jak źle wieszam?! Pan II to wbrew polskiej jest naturze żeby czerwień była w górze! Pan I Mickiewicz się pieprzony znalazł! przecież widzę że mam czerwony na dole! Pan II u mnie jest na górze Pan I u mnie jest na dole Pan II u mnie jest na górze Pan I u mnie jest na dole Pan II z mojej strony ewidentnie na górze Pan I w pana stronach to psy dupami szczekają za przeproszeniem, będę wieszać jak mi się podoba Pan II to pan jest najwyraźniej idiota! pan w ogóle już Polski nie kocha! ma pan totalnie... (w zamyśleniu podnosi oczy, możliwie szukając rymu u samego ś.p. Jezusa Chrystusa) brzydkiego kota! Kot (nabawiony kompleksów postanawia popełnić samobójstwo przedawkowaniem leków nasennych) Pan I niech pan już sobie odpuści to rymowanie, co? "kocha-kota"? byle grafomanka napisałaby to lepiej! niech pan teraz mówi gdzie ten zasrany haczyk... Pan II jeszcze trochę, na czwartej Pan I (ewidentnie kierując rękę w złą stronę) moja czwarta czy twoja czwarta? Pan II czas jest dla wszystkich taki sam! Pan I idź do czarta! jezu, i ja już mam rymować? nie, ja już nie będę się z nikim wykłócać! Sąsiad obok (wychylając się ze swojego okna) serwus, co pan? flagę bokiem wiesza? Pan I kyrie eleison, to jest jakiś dramat! Kyrie proszę nie łamać czwartej ściany! Pan I ma pan coś jeszcze do powiedzenia? Pan II to nie ja to powiedziałem! to deus ex machina! Pan I czyja eks? Pan II z panem to taka właśnie rozmowa! Sąsiad obok papieroska? Pan I jas.. ale niech pan go trzyma z drugiej strony, ja to sobie potem do ust wkładam! Sąsiad obok mojej drugiej czy pana drugiej? Pan II czas jest dla wszystkich taki sam! Pan I (skacze z okna) Pan II (wprowadza poprawki do konstytucji) Kurtyna (spada czerwienią ku dołowi)2 punkty
-
Trzymam w garści czystą białą kartkę szkicuję na niej rysikiem koncept szary ogród dążeń nad nim promień doda barw albo spali na zawsze Piórem dodaje wokół legendę nawet jeśli grafit w otchłań wpadnie niebieski pozwoli mi znów wiedzieć jaką trasę miałem na obrazie Miałem kilka haseł i motywacje ale gdy sprzątałem stare ambicje pogniecione, gryzące jak żmije znowu wyrzuciłem nie tę kartkę2 punkty
-
Zdrowaś Panno Jam też zdrowy Zdrowe ręce Twoje Nogi i twarz Twoja Zdrowe są uczynki Twoje Imię Twoje I głos Twój Po wsze czasy. Wszystko co dotykasz W czystość i cnotę Zmieniasz Bo wolą twoją Jest by trwać By stać By kochać By złe uczynki W dobro zmieniać. Ziarenko palcem otulać Trwać i czekać Aż wyrośnie Byś nadeszła W pół do śmierci Mojej Amen.2 punkty
-
@Berenika97 przeważnie wina chce być sierotą, nie chce mieć ojca, nie chce mieć matki i bardzo liczy na nadmiar względów - na pobłażliwość zapominalskich2 punkty
-
@Leszczym może za daleko znów patrzę ale widzę i drugie i trzecie dno w tym zębatym tekście. Dla mnie bomba !2 punkty
-
@Berenika97 Bereniko, Twój wiersz pokazuje historię jako istotę kruchą i jednocześnie potężną - wszyscy ją wykorzystują, a ona wciąż trwa. Bardzo mocne zestawienia, które działają jak lustro, bo od razu człowiek zaczyna myśleć o własnym stosunku do przeszłości. Dziękuję za ten ważny tekst.2 punkty
-
2 punkty
-
1 punkt
-
@RomaNie pisz tak, nawet nie myśl, dla mnie (i dla mojego męża) jesteś wyjątkową poetką! :(1 punkt
-
1 punkt
-
patrzę na jeden ze snów czuję na nowo smak zapach tamtych chwil codzienność nie zawsze hojna karmi okruchami wspomnień przenoszę się do drugiego wymiaru tam wszystko inaczej nie trzeba trzymać się faktów można tworzyć wczoraj w nowej szacie układać przeszłość jak klocki lego ozdobić kolorami wyobraźni mogło … tak być plaża spacerujemy w gwarze dnia bawimy się piaskiem falami słoneczny dzień wokół tlum radosnych ludzi zapatrzeni … odpływamy w nieskończoność w czas marzeń śmielszy od realu gdyby … 9.2025 andrew Sobota, już weekend.1 punkt
-
Dowcip dowcipem. A ja sobie pozwolę potraktować sprawę poważnie i dochodzę do wniosku, że mi, jako facetowi, nie imponują mężczyźni zazdrośni o swoje żony. W moich oczach idealna miłość powinna polegać na tym, że mąż widzi w swojej żonie tak wielki ideał, że uznaje, że nie może ona należeć tylko do niego, do swojego męża. Dlatego za znacznie lepszą uważałbym taką reakcję męża: O, widzę, że jakiś wielbiciel, ci przysyła kwiaty...Bardzo mnie to cieszy, ale pamiętaj, że nie wolno ci mnie z nim zdradzać!1 punkt
-
1 punkt
-
@Berenika97 Fakt, dużo jeszcze, oj dużo można by dopisać do tego tekstu :)) Ale może lepszy ten akurat tekst krótszy niż dłuższy.1 punkt
-
@Berenika97 lubię historię, może nawet bardziej niż lubię. Lubię wiedzieć co i dlaczego, dociekam powiązania. I wszystko się zgadza z tym co piszesz Berenika- można tak robić- to co piszesz. Ale ona jest, dzieje się i nie można jej unieważnić- bo w historii wszystko już było, jest i będzie.1 punkt
-
On miał ikrę zamiast iskry i trzeba przyznać, że to coś wyszło mu całkiem interesująco. Cóż za poeta w głównej mierze chcenia, a nie darów, a nie talentów. Nie obarczyła go ciężarem duszy, serca i przemyśleń oraz tym podobnych żadna nadzwyczajność. Wyjątkowość również nie była dla niego zbyt łaskawa i to oględnie mówiąc. Szlifował umiejętności zamiast je czerpać garściami z nie wiadomo jakiego, więc wręcz podejrzanego źródła. Nigdy nie urósł do rangi kosmity, ani robota, ani tytana. Napisał kiedyś wiersz od niechcenia, powstała prawdziwa u niego rzadkość i to dopiero był jak to mawiają zjawiskowy tekst. Warszawa – Stegny, 04.09.2025r. Inspiracja - Poetka Tylkojestemona (poezja.org).1 punkt
-
Zostać z gruszkami na wierzbach, to częsty efekt zwycięstwa wiary, może naiwności, nad rozsądkiem, w miłości i nie tylko. Dobry wiersz. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne