Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.08.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Zatrzymaj teraz przewijanie, Kliknij w moje powiadomienie, Wyślij mi link do prawdy o sobie, Tam gdzie nie ma hejtu i spamu. Bądź zawsze dostępny, Bo czułość nie znika, lecz krąży jak światło w zapętlonej sieci. Zapisz mnie w pamięci, Pozostać chcę w chmurze. Wtedy cała reszta Przestaje się liczyć. Miłość - To nasze połączenie. Miłość - To nasze przekierowanie. do ... prawdziwego życia13 punktów
-
Inspiracją list przeczytany w necie. Rozczarowałaś mnie moja żono i zbędne rozkoszy twoje łono. Pracę rzuciłaś, i bliżej już do grudnia. Jamajka, Bali, spanie do południa. Drinki z parasolką Las Palmas w szczycie, bez tego - jakież nudne jest życie! Rozwodzę się z tobą żono, żegnam rękawicę. Małżeństwa nie utrzymujesz, ognisko w rozsypce. Opuszczam cię - twoja kuzynka różą w zenicie. Z nią podeptam wysoką maciejkę, jak lew zaryczę, a dreszcze- jeszcze, jeszcze! Zdobędę góry raz po raz i wtóry, a potem pagórki słone zagrają świerszczem. Rozczarowałaś mnie moja żono jak zimne deszcze. Drogi mężu! Kuzynka z chłopa zrobiła się kobietą. W Lotto miliony wygrałam, to najmilszą podnietą. Na Kanarach widnokrąg gorzeje egretą. Świty się ścielą, i nigdy nie bledną. Ty mężu? Wszystko mi jedno.11 punktów
-
wyrosłam w niesamowity otwarty kwiat przyciągam mnóstwo pszczół trzmieli rozsypuję pachnące różowe płatki róż dookoła talerzyków i dzbaneczka jem miło grzankę z morelą i serkiem popijając ze złotej filiżanki dzióbkiem kawę8 punktów
-
powabna to wciąż staruszka choć setką nabrzmiały jej biust stulatek żwawo oniemiał wstrząsnęła nim miłość i chuć porzucił laskę z wigorem poprosił babcię o rękę uśmiechnął szczękę sklejoną w podzięce dostał coś więcej aż kiedyś zeszli złączeni w trumnie ich razem złożono nie tylko zawsze w rocznicę nagrobek się rusza ponoć może to prawda faktycznie często aniołek nijaki kolejny całkiem rozbity znowu rodzina zapłaci?6 punktów
-
HODL istnienie Stwórcy bańka spekulacyjna rosnąca z wiekiem jedni trzymają mocno inni z zyskiem sprzedali5 punktów
-
zaczekaj proszę - nie odchodź pozwól że wytłumaczę czemu raz jestem a raz mnie nie ma i nie nazywaj latawcem znasz przecież moje uczucia wolność jest tylko kochanką więc nie mów żegnaj to koniec nie jesteś tylko zabawką ja na pewno jeszcze tu wrócę składając u twych stóp kwiaty szczerością podarowane pachnące wiatrem łąką i lasem5 punktów
-
Tok zdarzeń Czas Po raz pierwszy Przebudził się Rano Nie wiedział Ile razy Do wieczora Zabłyśnie przemianą Marek Thomanek 23.08.20254 punkty
-
Mówił kaczor do strusia podziwiając kaczki czemu nie chcesz wstąpić do naszej paczki zobacz ile tu na ciebie czeka pięknych lasek a ty cicho siedzisz i chowasz głowę w piasek Pewien indyk w przepiórce był tak zakochany że chciał jej pisywać wyłącznie same peany nie miał tylko czym choćby i gęsim piórem nabazgrał więc strofy jak kura… pazurem4 punkty
-
tego roku w przysiołku zima była sroga pod butami szeleścił szron na polach gdzieniegdzie wystawały skiby zamarzniętej bryły kruki niespokojnie krążyły nad lasem czarnymi skrzydłami omiatając rozbudzone niebo sarny skryły się między rozłożystymi gałęziami świerku białe czapy szczelnie zakrywały delikatne igliwie Olga z łatwością zsunęła walonki czarne lepkie od brudu jeszcze latem uprosiła o kawałek filcu którym wyścielała środek przepastnego buta niegdyś jędrne uda dziś poorane zgrabiałymi palcami niejakiego Żeni czy Miszy kto by spamiętał intymność wokół nicość jak wykrawana cząstka ze świata mówią wejdź w siebie głębiej rozpoznaj wroga nazwij3 punkty
-
karmazynowe lasy rosną w dzikich kroplach rosy na porannej twarzy, gdy przychodzisz i na mroźnych błoniach zimowego świtu; ciepły turkus na mych dłoniach, gdy się budzisz3 punkty
-
Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.3 punkty
-
Ludzie w kolejce, Po co Tu stoją? Szukają innych dusz, Bo własnych się boją. Jak martwe kukiełki, Szukają perełki. Wszystkie są puste, wszystkie fałszywe. Gdzie autentyczność, Gdzie żywe dusze? Wolna ta gra, Długa i męcząca Jaką to drogą, Czy wędrówką wiodącą. Po co tu żyć, By tylko tak być! Wszystko co żywe, Dawno zakopane. Zostało nam odwiedzać Cmentarze już znane. Kamiennych progów, Kukła mija posągów. Kładzie na nich różę, lecz bez własnej woli wróżę. Ze styropianu, kartonu i folii Dlaczego tu jest, i po co tu stoi? A może gdzieś głęboko, gdzie nie widzi oko Siedzi tam płomyk, Zakorzeniony Szuka nadzieje, Chwyta co wiatr przywieje. Jeszcze nie późno, Jeszcze ma nadzieję. Kukła znów ożyła I powiedzieć zdążyła Odzyskać własną duszę Jak najszybciej ruszę. Żyć mam dlaczego Dla serca własnego3 punkty
-
Autorzy: Michał Leszczyński plus AI. Amant Na dancingu rodem z pamiętnych dawnych lat na dyskotece gdzie nie panuje wcale umpa - umpa na dystyngowanym wieczorze przed ściankami przyamancił nasz amant wielce kochliwe pożądania Jego uśmiech rozpromienił piękną białogłowę smakował subtelny żart, smakowały tony wyśmiechu sytuacja wydała się być swobodną i romantyczną oraz rzecz jasna przygrywała baletom orkiestra Jakiż miły był wtedy z amanta kompan zabawy ileż komplementów usłyszały wielkie przestworza z rąk do rąk aż po talię popłynęła ważna energia jakież przytulenie jakież naturalne jakież ochy i achy Nasz amant starał się niezmiernie więc skradł długi pocałunek od którego ziemia i serce zadrżały ciepło objęć przegoniło te małe marne głupie tęsknoty z jego oczu płynęła melodia radosnej doskonałości Ref. Iskrzą się realia płynie miłosna energii magia Toż to amant wskoczył do gry i płynie na przebój nauczyłby spraw niejednego kawalera gdyby tylko chciał gdyby tylko chciał choć nie zamierza, bo po co mu konkurencja? Wino i szampan i przekąski roztańczyły okolicę od iskry miłosnej zapaliły się wszystkie ściany smakował wybornie papieros zresztą przed i po widniało pejzażem mieszkanie M2 – przygotowane Podwoje im otworzył pośpieszny dźwięk klucza z wieży hi – fi poleciały przeboje new romantic pachniało przepięknie, wieczorniało drapieżnie ani się anna obejrzała a już skąpo jest przyrozebrana Nad ranem nasz amant wręczył niezgrabny liścik przeprosił oraz podziękował ładnym atramentem noc nazwał li tylko chwili drobniuteńką słabością nie dojrzał wspólnego stawiania czoła przeciwnościom Pieśniarz wyobraźnią mu lekko pozazdrościł chciał białogłowę widzieć w swoich ramionach więc wyszukał ten zgrabny zgubny lichy morał że kobietom z amantami powinno być nie po drodze i nie dobrze Ref. Iskrzą się realia płynie miłosna energii magia Toż to amant wskoczył do gry i płynie na przebój nauczyłby spraw niejednego kawalera gdyby tylko chciał gdyby tylko chciał choć nie zamierza, bo po co mu konkurencja? Nie po drodze i nie po drodze i nie w nogę i zupełnie nie dobrze i zupełnie nie dobrze zresztą kobiety wiedzą własne i tak, tak tak zatem oddajmy sprawiedliwość po prostu – oddajmy sprawiedliwość ! Ref. Iskrzą się realia płynie miłosna energii magia Toż to amant wskoczył do gry i płynie na przebój nauczyłby spraw niejednego kawalera gdyby tylko chciał gdyby tylko chciał choć nie zamierza, bo po co mu konkurencja?2 punkty
-
2 punkty
-
czesko-polska Góra równych sześćset metrów nie strzeże jej celnik lecz leśników ostrza gąsienice sprzętu żywiczny transparent wśród zwykłych lnic wdzięków i polan z dziurawcem od Tułu po rajskie dla krów wzgórza Golan nadziwcie się czasem im nie zadeptajcie tym tylko kto w drogę z Czantorii wciąż w dalsze obudzić się zdoła przez życie lśniąc razem Zdj.wlasne2 punkty
-
Niebo jest otulone ciemną kołdrą, chłodny powiew wiatru niesie ze sobą krzycząc pewne niebezpieczeństwo. Samotność. Otula mnie w swojej przyjemnie gryzącej kołdrze. Jej schron jest fałszywy, ciężar obłudny, wystarczy lekki, chłodny powiew wiatru, by ją zwiać. Gęsta jest dziś cisza… przyjemna, spokojna Wydaje się być odwieczna, jakby stała od zawsze i na zawsze, niczym posąg na środku pustyni. Nawet po zaspie piaskowej, nadal stoi nieruszona. Stoi jakby jej tam nigdy nie bylo, Martwa odpoczywa w zapomnieniu.2 punkty
-
Słońce liże mnie językiem złotego żaru, co zna imiona liści i splata je w zaklęcia wiatru. Ciężar minionych dni, wtopiony w skórę, rozpuszcza się w tym oddechu. A ona - o kasztanowych włosach, które wiatr splata z cieniem drzew, warkoczami światła - ta, co kiedyś dotknęła mojej dłoni pod tym samym słońcem, budząc we mnie echo jej ciepła. Niebieskie spojrzenie odbite w strumieniu, co niesie w sobie niebo. Może jest tu, w smaku powietrza, w ciepłej skórze dnia - ta, której brak rani jak cień bez źródła, lecz wypełnia pustkę pieśnią wspomnień. Każdy podmuch pachnie jej jasną twarzą, każdy cień zdaje się jej dłonią. A ja - tylko nutą w tej pieśni, którą ona niesie, nawet jeśli jej nie widzę. Leżę na wznak wśród traw, szepczących o mnie - zbłąkanym owadzie, co zapomniał pieśni życia, lecz teraz uczy się nowej, już nie przeciwko sobie. Chmury, nieba karawana, przeżuwają czas nad moją głową, a ja rozpływam się w zielonej skali lata - ciało staje się nutą, ptaki melodią, wiatr dyrygentem z batutą z brzozowego tchnienia. Strumień, szept mokrych kamieni, obmywa moje kostki, jakby chciał mnie wyryć w pamięci skał - milczących strażników legend, których tylko czapla opowiada, jednym spojrzeniem w głąb świata. Lato nie jest porą roku - to bóg o oddechu zwierzęcia, co wślizguje się pod skórę, zamienia kości w korzenie, myśli w pędy dzikiej mięty, pragnienia w pióra jaskółki. Świt rodzi mnie na nowo, zmierzch tuli fioletową łapą księżyca, zawieszonego między brzozami jak oko snu, czuwające nad rytmem kory i gwiazd. Na wsi czas chodzi boso, stopy ma mokre od rosy koniczyny, patrzy jak wilk - głęboko, bez słów. Pod tym spojrzeniem staję się przezroczysty, jak cień liścia na płótnie nieba, jak sen rośliny o człowieku, który raz w życiu był szczęśliwy i nie szukał powodu, bo szczęście było oddechem lata, a ten oddech niósł obietnicę wiecznych powrotów i głębokiej ciszy.2 punkty
-
Gdzieś tam dzieci bawią się w chowanego. Ukrywają się tak dobrze, że nawet Bóg przestał szukać. Teraz czekają, kiedy dorośli zdecydują, kto przegrał.2 punkty
-
pochłonięty urokiem pochłonięty urokiem gór choć nogi ledwo niosły od podnóża do chmur- nych turni (staram się nie wydurnić) natchnienie... z sosny z wodospadów strumieni potoków (z tego wszystkiego) światło matryca piksel plik zrobiłem zdjęć - trzy setki w mig i ani jedno nie było tym czym jesteś ty2 punkty
-
twoje miasto skuliło się w sobie szarzeje pod ciężarem stalowych chmur deszcz zmywa twarze z okien ulice imiona straciły telewizor szczeka o ciałach w workach już nie wiesz czy to ludzie czy manekiny tam w oddali za rzeką szaleje pożar wiatr niesie dym i czyjeś ostatnie słowa. codziennie słyszysz głos syreny krzyczy, że tu wciąż jest twój dom w ścianach drży echo może ktoś wraca po swoje cienie a tam za oknem na gałęzi ptak śpiewa jakby nic się nie stało stoisz i patrzysz jakby dotknęło cię mgliste przywidzenie2 punkty
-
kochanie to nie tylko miły uśmiech i gest przytulania gdy zły dzień to lekarstwo na smutek i łzy brama za którą lepsze to ocean czystej miłości nie ma dna nigdy nie boli to droga którą warto iść jej drogowskazy mają moc która nie boi się burz i ciemności zawsze gotowa by obok być2 punkty
-
Do żony mąż tak rzecze - Kochanie, rozkracz się... Kra-kra ! - odrzekła jemu. O to prosiłeś mnie ? Więc rzecze niezrażony - Rozkraczysz skarbie się ? Znów mu odrzekła - Kra-kra ! Czy to pocieszy cię ? O mężu mój wyśniony, Gdyś stanął u mych drzwi, Że Kra-kra, nawiedzony, przez usta przeszło mi. Ach mężu ,o prosiłeś, Kraczyła bym roz się. Od Kra-kra, stąd ci rzekłam I wy to starcza mnie. Gdy, jeśli Kra-kra rzeknę, Mnie jak mam, nie chodzi, Mi jaśnij, mój wy mężu, To w czym, to wadzi ci ? Od dziwnie, gdym gdy rzekłaś, Ochotę zdradził ci, Tasz mnie py, czy Kra-kra-kra ?! Nie kręci mnie to i ! Od mężu temu parła, Od żona znowu drzwi, Lecz, Kra-kra, machnął ręką - Nie o to chodzi mi. Się kracz i weź roz żywcem - Ci mówić ile mam, I autor roz świr pustny, da kur spokój wa nam ! YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona) https://youtu.be/kHjZW1yv-s82 punkty
-
drogi otwarte i dla myśli codzienność nie na wszystkie ma czas podziwiają na trasie piękno podarowane przez Stwórcę często nieznane niedoceniane w pogoni za snem jest czas poznania siebie okazja pojednania z Bogiem naturą sobą Miłosierdzie Boże nie ma granic przebacza widząc pokorę skruchę do Ciebie Jezu Miłosierny idziemy Tobie ufamy 8.2025 andrew www Myśliborska Pielgrzymka Kto w myślach przekaże,zaniosę intencję. Pozdrawiam serdecznie Miłego dnia2 punkty
-
Jestem Oceanem wspomnień Zaklętym w twoje łono Jestem Spazmami rozkoszy Które wychodzą z twoich ust Jestem Wielkim krzykiem Który nie da ci spokoju Jestem Nocą która nie zamieni się W dzień na twoje zawołanie2 punkty
-
@Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):) @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :) W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :) @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.2 punkty
-
@Kwiatuszek Masz rację, że można "(...) stworzyć całą powieść z małymi duszobobaskami (...)" - a na pewno długie opowiadanie. ;))** Założyłem jednak tylko trzy odcinki: dwa główne i jeden wyjaśniający, aby napisać wszystkie w Batumi. Jeśli pojadę jeszcze do Gruzji, być może zmienię zdanie i napiszę ciąg dalszy w innym mieście. Pozdrawiam Cię serdecznie. Miłego week-end'u. 🙂 @Berenika97 Postąpiłem dokładnie tak, jak napisałaś 🙂 . Można - jak wiesz - w opowiadaniu wszystko wyjaśniać, można zostawić je z z nieodpowiedzianymi pytaniami. Miłego week-end'u, pozdrawiam Cię serdecznie. Alicjo, Kwiatuszku, Leszczym, Bereniko - dziękuję Wam wielce za czytelnicze uznanie. 🤗2 punkty
-
@Annna2 nie postrzegam tego smutno zawsze jest to przejście w nowe życie odkrycie czegoś nowego. Tekst czyta się świetnie, jak romantycznego mistrza, niesie i nic go nie zakłóca. W odbiorze mógłbym porównać do Świtezianki nie Aniu nie przesadzam. Stworzyłaś nastrój i klimat. Nie myślę o treści że ktoś kogoś zranił a właśnie o balladzie która poprzez zmysły przemyca cudowny tekst: „Z nią podeptam wysoką maciejkę, jak lew zaryczę, a dreszcze- jeszcze, jeszcze! Zdobędę góry raz po raz i wtóry, a potem pagórki słone zagrają świerszczem. Rozczarowałaś mnie moja żono jak zimne deszcze.” Poezja to przecudowna!2 punkty
-
wolność to smak na twojej plaży budzisz mnie jak rozbitka kaznodzieja zwija żagiel słowa wyłaniają się z fal na drugim brzegu nie słucha się poezji wiatr przedziera się przez niedokończony spis treści na pustych kartkach malujesz introwertyczne chmury pędzel trzepocze płetwą ego rozmazuje się na niebie dwa ciała oddychają poruszamy się we wspólnym wnętrzu podróż czasem jest przypadkowa2 punkty
-
2 punkty
-
@JWFI tu by można polemizować, czy wszyscy się trudzą i poszukują :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1To zbyt proste by mogło być prawdziwe, no, ale w prostocie podobno jest piękno :) @Jacek_SuchowiczRealista :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymPesymista ? :) Dziękuję i pozdrawiam:)2 punkty
-
Chyba tekst powtórkowy? Puszyste krople deszczu, bębnią o płaską twarz leśnego pnia. Wiele z nich znajduje ukojenie w okrągłych słojach, o drzewnych ścianach, pomalowanych ongiś nieustającym wzrastaniem. Słońce z ciepłym rozleniwieniem, delikatnie toruje drogę, pomarańczowo złotym promieniom, muskając białe pierzaste baranki, karmiąc nimi potrzebne światło. Są trochę uparte i ani myślą robić miejsce na blado błękitnej łące, ozdobionej brzaskiem, a gdzieś hen daleko, przestrzenią i gwiazdami. Pomału przestaje padać. Burza dawno minęła. Może przestraszyła się własnych błyskawic. Tylko gdzieniegdzie, słychać jeszcze cichnącą muzykę dotykanych liści. Skrawki wilgoci, iskrzą odrobinkami światła, na pięciolinii srebrzystej pajęczyny. Drga niczym struna harfy, dotykana śpiewem ptaków i wspomnieniami drzew, które odeszły, chociaż przecież odejść nie mogły. Przemoczony wiatr, zwiewnym powiewem, strąca resztki snu z zaspanych owadów oraz z innych leśnych stworzeń. Całun utkany z ozonu, przenika ożywczym zapachem, dosłownie wszystko wokół. Miesza w strumieniu. W żabowych kumkaniach, futerkach wiewiórek i piórkach ptaków. Zewsząd dobiega szum przytulania konarów, do innych sąsiadujących. Wiatr w tym usilnie dopomaga. Nie za mocno. Tak w sam raz. Żeby jeszcze mogły pobyć razem. Nacieszyć się wspólnym wzrastaniem ku niebu, pomalowanym wschodzącym słońcem świtu. Wchłonąć obraz i mieć nadzieję, że zostanie w nich na zawsze. Nad lasem lecą łabędzie. W oddali słychać śpiew pił łańcuchowych.1 punkt
-
ciemność zapada bardzo szybko nagle jestem gdzie indziej zdążyłem uciec widzę znowu ten sam cień skrawki mroku szybują między drzewami by po chwili zniknąć co za piękny sad rześkie powietrze nasycone zapachem słodkich owoców pomarańcz śliwek i jabłek tańcują przed oczami niczym tancerki na łąkowej scenie uplecionej z porannej mgły oświetlona poświatą w kształcie pięciolinii z dźwięcznych nut sama w sobie jest dziełem sztuki pszczoły w kolorowych sukienkach nakładają łyżeczkami wyrzeźbionymi z wosku odrobinki miodu do kryształowych kubeczków wyżłobionych w mroźnych sopelkach strumyk przezroczysty tak bardzo że widać przez niego myśli ryb unosi ożywczą wilgotność wstęgi ukośnie do zielonej falującej trawy opłukuje drzewa z cuchnącego brudu koi rany owija migoczącym lśnieniem bystre rybki ocierają srebrzystość o widmowe kształty snu są też stada piranii ale rozumiem że to konieczne do wzmocnienia płynięcia chociaż okrwawione kawałki mięsa i skóry pomlaskują w kryształowej wodzie jestem wewnątrz lecz mogę oddychać nawet lepiej niż powietrzem słyszę skowronka siedzi na fali wznoszącej dosięga śpiewem daleki brzeg klucz wiolinowy z armią nut drąży tunel do błękitnego kresu początku drogi po drugiej stronie horyzontu widzę następny muszę sprawdzić co jest za nim pod sklepieniem umysłu krążą niewiadome obijają ścianki chcianym szelestem lecz za chwile spłoną nie będąc pożarem a jednak na krawędzi przebudzenia zakwitają tradescantie1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Bardzo oryginalne połączenie technik i narzędzi wirtualnych z życiem, tu z miłością. Na marginesie, czasami trudno w ferworze walki o lepsze jutro zatrzymać to przewijanie i być zawsze dostępnym. Jak by tu powiedzieć, powrót po wygranej bitwie lepiej rokuje, także miłości:). Pozdrawiam1 punkt
-
Sporo jest takich na granicy. Służbowo przejeżdżałem kilka razy przez Jakuszyce - Harahov, czy między Wisłą i Trzyńcem. Oba akurat zalesione i na obu były pozostałości po dawnych budkach pograniczników. Teraz już pewnie i ich nie ma. Pozdrawiam serdecznie.1 punkt
-
@Bożena De-Tre Aniu tytuł mam inny; stara żono pomarszczono niczego mi nie żal....to tylko cienie lata.Super wiersz ale może dlatego że tego bólu nie czuję...........zresztą to nie ból to świadomość dwojga ciał ''bez książki''......taka prowokacja z pozdrowieniem z mojej strony. @Annna2 Aniu Bursa Stachura Wojaczek..wciąż do nich wracam jak „ sarkazm” potrzebny od zaraz a „ ból istnienia” rozrywa duszę co dzisiaj kolory tęczy ma…,zawirował Świat a czy zawsze dobrze?Nie wiem…dlatego piszmy.Mój drugi Tomik zielony „Na krańcach klawiatury „ jest właśnie w druku.Czekam z niecierpliwością jak zostaną odebrane te współczesne dylematy….pozdrowienia od♥️1 punkt
-
@Annna2 Dobrze Aniu niech skrzypi parkiet ..szeleszczą liście i ławka w parku pusta.Ktoś może książkę zostawi tam. Po maturze dałam Ci ją z napisem'' Bursa i my TOBIE''.Rzuciłeś słowem zbyt lekkomyślnie pośród potoku innych słów.............kto pierwszy rzyci kamieniem. Nie ja nie Ty.....nie mogliśmy się dogadać pamiętasz, @Bożena De-Tre cd......jak Ćma zjawiałeś się by zniknąć z początkiem lata....zabierz książkę IDŻ.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ukryte głęboko, wcześniej niewidoczne. Nareszcie znalazło drogę, by wyjść. Ludzie, gdy widzą, co jest za Tobą, mówią, że muszą gdzieś szybko iść. +++ Przećpane oczy, pragnące tylko jednego. Ona wygląda dosłownie jak Ty. -Grida!... mówiła, że tak ma na imię. Pozwalasz kierować jej losem swym. +++ Bo nie masz już siły, myślenie męczy. Dla swej wygody, wolisz odpocząć. -Grida pomoże!, Grida się Tobą zajmie!-. Grida kładzie na twym ramieniu, krzywe palce. +++ Zatapia powoli swe zęby w czaszce... A ty? Pozbywasz się wszystkich zmartwień.1 punkt
-
1 punkt
-
@Migrena Masz sposób na zatrzymanie czasu i głębokie wsłuchanie się w świat. Rozmarzyłam się, nawet wymyśliłam słowa tej onej, kasztanowowłosej, którymi mogłaby Cię ukoić? Lub odwrotnie. :) Wiersz przepiękny!1 punkt
-
@Alicja_Wysocka↔Dzięki za filmik. Znam:) Deszcz ma w sobie coś magicznego. Jakby w każdej kropli, było zatrzymane marzenie i w zależności gdzie spadnie, będzie lub nie będzie, spełnione–Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
To chyba mol. Może taki książkowy nawet ;-) Jeden tylko wlazł i cały słoik do wyrzucenia ;-))1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne