Gwarno, rojno... W cichym domu,
Od wesela aż drżą ściany;
Dziatwa sobie po kryjomu
Przepowiada wiersz zadany,
I gromadzi darów tyle,
Że aż moc ich oko łudzi!
Ciszej, ciszej, bo za chwilę
Mama pewnie się obudzi!
Czy to dzisiaj jakie święto?
Czy kalendarz się nie myli?
Że tak z twarzą uśmiechniętą,
Czekasz dziatwo owej chwili?
Coś ważnego snać się stanie?
Lecz mi trudno dojść przyczyny...
Więc powiedzcie! — »Cyt mój Panie!
Dziś są mamy imieniny!«
Cyt!... Już słychać kroki mamy,
Już skrzypnęły drzwi alkowy...
Ach! czy tylko też zdołamy,
Wszystkie wiersze dobyć z głowy?
Czy się które nie pomyli,
Nie zapomni, nie zalęknie?
Zmylić się w tak ważnej chwili,
Pięknieżby to było, — pięknie!
Cyt... Ach! czemuż tak serduszko
W piersiach naszych bijesz głośno?
Cyt... Ach! jakże jesteś muszko,
Z tem brzęczeniem swem nieznośną!
Cyt... Powtórzyć sobie warto
Jak to rym się z rymem godzi...
Wtem na rozcież drzwi otwarto,
O! radości! mama wchodzi!
Stoją dzieci zadyszane,
W kącik tuląc się nieśmiało...
Gdzież te wiersze tak umiane?
A z odwagą cóż się stało?!
O! nic z tego!... Wszystkie wiersze,
Majaczeją gdzieś przed okiem,
Aż życzenia się najszczersze,
Wysłowiły łez potokiem.
Żadne nic już nie pamięta...
Tylko jakoś rzewniej, czulej,
W tym dniu matczynego święta,
Do jej kolan dziś się tuli...
A twarz, co się szczęściem płoni,
I łezkami zaszłe oczy,
Świadczą, że im serce do niej,
Mało z piersi nie wyskoczy.
Więc i mama rozrzewniona,
O nic więcej się nie pyta...
Tylko garnie je do łona,
I w serduszkach wszystko czyta.
Tylko uśmiech, który gości
Na jej licu i łzy żywe,
Są świadectwem jej radości,
Że ma dzieci tak poczciwe!