W niedzielę z rana drobny deszcz pada, drobny deszcz pada,
Do swojej miłej mity powiada, mity powiada:
"Hej, ty dziewczyno! pójdziesz ty ze mną, pójdziesz ty ze mną?
Czy w dzionek biaty, czy w nockę ciemną, czy w nockę ciemną,
Czy bitym traktem, czy dróżką boczną, czy dróżką boczną,
Gdy na mnie ludzie nastawać poczną, nastawać poczną?"
"Jakżeż ja pójdę z tobą we mroku, z tobą we mroku,
Jest tam głęboka woda w potoku, woda w potoku.
Uważaj, mity, na młodość moje, na młodość moje.
Ze ja po nocy wody się boję, wody się boję.
Jakżeż ja pójdę w ten dzionek biaty, w ten dzionek blaty,
Żeby mnie dróżki pokazywały, pokazywały?
A jak na rżysku, to się zarzyna, to się zarzyna,
Cóż ja poradzę, jedna dziewczyna, jedna dziewczyna!"
"Oj pewno! pewno! masz ty swą wolę, masz ty swą wolę,
Po co zapraszać na tę niedolę, na tę niedolę,
Na te kołacze, co są kamienie, co są kamienie,
I na te miody, co są stn imienic, co są strumienie.
Między drużynę, zieloną trzcinę, zieloną trzdnę,
I złote rybki, co na dnie płyną, co na dnie płyną;
Zostań, dziewczyno, zostań, dziewczyno, zostań, dziewczyno!"