Na koralowych snu księżycach
Ciebie me skrzypki sławią, Pani!
do ciemnej schodząc mar otchłani
zapalasz kwiaty na łzawnicach.
Uwiędłe serce, jak dzieciątko,
tulisz do piersi obłąkanej
i dziwnej pieśni - nie wygranej -
bawisz nadziemną pamiątką.
Już się godzina zaćmień zbliża,
kiedy mię z Tobą Bóg rozdzieli -
Ciebie uniosą w chór anieli,
a mnie przybiją do stóp krzyża.