O wy, prozy polskiej mocarze!
O wy, płci obojga geniusze!
Jakże ku wam wznieść się odważę,
Ja k przed wami wylać swą duszę?
Cóż dołożyć mógłbym do pochwał,
by wam legion wielbicieli rósł?
W y jesteście jak miecz i jak pochwa
Apollina i dziewięciu Muz.
Całą Polskę uszczęśliwiacie,
grafomaństwo biorąc za łeb,
mając tylko sławę w zapłacie
i grosz skąpy na suchy chleb.
Tak też można żyć, oczywiście,
gdy jest prasa, i Rój, i film —
lecz gdzieś wasze szczęście osobiste,
wylęgarnia natchnionych chwil?
Posłuchajcie rady nieśmiałej
(bo nie jestem pani Zofia od rad)...
Długo nad tym w ciszy myślałem,
jakby was uszczęśliwić — i świat.
O miłości pisząc na tonny,
o rozwodach i godach — nareszcie
sami, sami, sami się pobierzcie
i połączcie węzłem dozgonnym.
Na szerokiej ziemi obszarach
któż wam wtedy równy, ach kto?
Takiej pary, jak wasza para,
mieć nie będzie lokomotyw sto!
G dy się zjawi Dołęga-Migowa
stu Wallasów i Dumasów w kąt!
Każdy dzień — to powieść odcinkowa
na czterdzieści tysięcy stron!
Powieściami zakidacie Jewropu!
Nowy styl, nowa era, nowy gust!
Ty, Migowa, jeść nie żałuj chłopu,
choć masz sama nienajgorszy spust.
Ty, Dołęgo, nie bądź niedołęgą,
za małżonkę popijaj en bloc,
i langustu dawaj jej tęgo,
na Sycylię wóź ją co rok.
Będzie rozgłos, rzecz nienajgorsza,
i wawrzyny będą od PAL u,
i popłynie kochana forsa
z Transvaalu, Uralu, Nepalu.
A gdy jeszcze wystawią wam pomnik
i „sto lat“ zaśpiewa wam chór,
i mnie może potomność wspomni,
żem skojarzył dwoje takich piór.
Źródło: Szpilki, r. 1938, nr 45-47.