Wszystko mój Boże
Lecz nie kozłem ofiarnym —
Tego mój Boże
Nie pokazuj po mnie
Bo tłok i zaduch w tej ciżbie ogromnej
Bo tyle śpiewu w tej chudej koźlarni
Kiedy batuta dyrygenta spada
I wystukuje „silentium” na zadach
Jest kozioł — sopran
Ubrany we włóczkę
Z szydełkiem w nozdrzach
Jest kozioł — alt
Obrzmiały od jadła
I cały w chlamidzie
Jest kozioł — tenor
Co na szczudłach idzie
I tylko mordka
Żałobna opadła
I bas — dębowy
Baryton — od gór
I koźląt w kruchcie ministrancki chór
A godność? Ona
To obłokom czarnym
Rozstawia gromy na skostniałym globie
I wszystko mój Boże
Lecz nie kozłem ofiarnym —
Tego mój Boże
Nie pokaż po sobie