Maryja z gór

Autor:
Tłumaczenie: Jan Kasprowicz

O brzegi rzek, o szczyty gór
Wzdłuż zamku Montgomery!
Świeży wasz las, piękny wasz kwiat,
Blask waszych głębin szczery.
Tu lata cud najpierwej lśni
I tu najdłużej żyje,
Bom żegnał tu ostatni raz
Mą słodką z gór Maryję,

O jak tu drżał liść białych brzóz,
Jak kwitła tarń zielona,
Gdy w woniach tych, ukryty w cień,
Tuliłem ją do łona.
Mknął złoty czas i jej i mnie,
Gdym jasną oplótł szyję,
Boć ponad jaśń, nad życia czar
Wolałem z gór Maryję.

Śród przysiąg, łez, śród splotu warg
Czuleśmy się żegnali,
Wierząc, iż znów spotkamy się
Na życia błogiej fali.
Lecz śmierci mróz przedwcześnie spadł
I dziś na wieki kryje
Ten chłodny grób, ta świeża ruń,
Mą słodką z gór Maryję.

Dziś zwiądł już kwiat różanych ust,
Skąd żar me usta piły,
I promień zgasł ognistych ócz,
Źródła rozkosznej siły.
Już serce w proch rozpada się,
Lecz w sercu mojem żyje
Ten drogi skarb, bom kochał ją,
Tę moją z gór Maryję.

Czytaj dalej: Miła ma jak czerwona róża - Robert Burns