1.
Jak cię tej miłości ugodził grot?
Czy przyszła jak słońce, jak kwiecia zlot —
Jak prośba? Ja prawdę znać muszę.
— „Jak czar zeszło szczęście na mnie z nieba sfer
I miłość mi swemi skrzydłami śle
Na rozkwieconą mą duszę.”
II.
Ach! był to dzień śnieżystych chryzantemów,
Serce zdjął łęk, tak dziwną miały moc...
A ty zabrałaś moją całą duszę w tę cichą noc.
Trwożyłem się, przyszłaś, jak świt różowy,
Gdym myślał w słodkim śnie: skąd masz tę moc?
Tyś tu —?
Jak sen bajkowy wymarzona zaległa noc.
III.
Dzień majowy ... tak chciałbym z tobą być
I świadomość zatracić — iść w park kwiecisty
I tam wspólnie z Tobą śnić,
Gdzie ów jaśmin bielutki jak puch — — —
Z tobą patrzeć hen, w dal, jak rozkwita maj.
Ja pragnienia mej duszy tak śnię...:
Szczęścia blask rozniecić,
Jak w maju go ukwiecić —
To jest, czego chcę...
IV
Byliśmy razem zamyśleni
Pod winogradem ty i ja,
Nad nami śród tych winnych cieni
Brzęczały muszki — to ich gra...
Refleksy słały blask z kielicha
Na twoje włosy raz, po raz,
Nie mówiąc nic aż nagle z cicha:
— „Jakie ty piękne oczy masz.“
V.
Już skonał dzień, czarowny lśni się las,
A pod paprocią krwawią się cyklamy,
Wysokie jodły płoną — mija czas,
Zajęczał wiatr przez ciemne lasu bramy.
Tyś umęczona była drogą tą,
Jam szeptał twoje imię tęsknot łzami.
Zrodziła się rozkoszy dzika moc...
Wśród twego serca z białych Iilji kwiatami
Wyrosły krwawe w namiętności noc.
Pons oblał wieczór, jak krew usta twe,
Gdy usta moje ciebie całowały,
A te płomienie — świat je miłością zwie —
Zazdrośnie nasze szaty ogarniały.
Już las uśpiony, w letarg zapadł dzień,
Nad nami Pan i Stwórca wszechmogący.
Z końcem dnia tego zagasł nędzy cień.
Księżyca łuk ponad pagórkiem mknący,
Oświecał białą łódź rozkosznych tchnień.
Vl.
Uroczy ogród rozkwiecony bzami...
Na Anioł Pański wzywał dzwonu głos;
Ach! wtedy nastał rozdział między nami —
To serca los.
Zachodzi tarcz słoneczna, już skonała,
Ukryta poza szarym płaszczem chmur,
A teraz znika twoja suknia biała
Za pasmem gór.
Już mroku tchnienie noc tę otoczyło,
Jam trwożny i jak dziecię stawiam krok,
Jak ono, co wśród światu długo było:
Czym stracił wzrok?
VII.
Dawno już.... dawno już ....
A kiedy to było, niepomnę
Zdała dźwięczał dzwon i skowronka śpiew,
A nam serce lak biło radośnie —
Z niebiosów bił blask na konary drzew,
Bzy kwitły pachnące w tej wiośnie...
A urocze dziewcze to z wiankiem róż,
Oczyma pytało miłośnie
Dawno już.... dawno już...
Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.