Panie: już dość. Upalnie było latem.
Więc na słoneczny zegar połóż cień.
Wysmagaj pola wichrami, jak batem.
Owocom bladym każ wypełnić miąższ.
Daruj im jeszcze choć dwa dni gorące,
Niechaj dojrzeją obrócone w słońce.
Ostatnią słodycz w winnym gronie zwiąż.
Kto teraz domu nie ma, zbudować nie zdąży.
Kto dzisiaj jest samotny, długi czas nim będzie,
Będzie czuwał, pracował, szukał czegoś wszędzie
I będzie niespokojnie po alejach krążył,
Jak liść porwany wichrem w obłąkanym pędzie.
Źródło: Sygnały, r. 1936, nr 21. Wiersz został unowocześniony.