Jakiż uroczy przepis znajduję, przeglądając starą francuską książeczkę w skórzanej okładce,
na której znać psie zęby i kółko od postawionego na niej, winem ociekającego kieliszka
- (a wszystko razem wygląda, jakby jeszcze kiedyś przebyło powódź).
Przepis, który mnie tak zajął, tyczy się krasomówstwa.
Komu ciężko się wyrazić, komu w dodatku stale przerywają,
nim dokończy zdanie, (co właśnie mnie jest w gwiazdach pisane)
- każdy jąkała, każdy łatwo tropiący się, każdy nieśmiałek powinien nosić
przy sobie kwiat lwiej paszczęki, radzi podręcznik.
Zamknięta gęba tego dwupłatka otwiera się, jak to wszystkim wiadomo,
za pociśnięciem go od spodu kielicha.
Ziewa on wówczas dosłowną paszczą,
różowym podniebieniem jedwabiście wyłożoną.
W tym znaku działa, więc ten wspaniały talizman.
Ułatwia wymowę, jej kwiecistość i lwi styl.
Ale pod warunkiem noszenia go stale przy sobie, w zielonym jedwabnym pokrowcu.
Zerwany ma być o zmroku, zanim dotknie go rosa i nocny chłód.
Poza tym, jeśli chodzi o pamięć, o myśl twórczą, to działa na nie znakomicie włoski orzech,
również blisko przy sobie noszony.
Z powodu swojego podobieństwa do ludzkiej czaszki jej dwóch mózgowych półkul,
jest on, twierdzi stara książeczka, której autor najwidoczniej obładowywał kieszenie orzechami
- nieocenionym talizmanem dla myślicieli.
Dodałabym od siebie jeszcze duży ogrodowy bratek,
który brodatą swoją fizjonomią przypomina niejednego filozofa.
- Wszystko razem - lekcja poezji.