Drobne okno otwarte na modre przestworza.
Niska, zapadła izba, ceglane podłogi,
Wyżłobione głęboko przez wędrowców nogi,
Dookoła fal szumy, ogromny huk morza.
Książek pod pułap. Jedna otwarta u łoża.
Człowiek tu obcy mieszkał... Ot, chory, ubogi -
Powiada stara strega, wiodąca mię w progi -
"Aż umarł." Słowa głuszy ogromny huk morza.
Poglądam w książkę, biedne dziedzictwo sieroce...
Twoje to były, Youngu, przedumane Noce!
Czytam. Gasnącą łuną przyświeca mi zorza...
I zapatrzona stoję, i myśl ma ucieka
Do tego samotnego, obcego człowieka,
Co tu konał... Dokoła ogromny huk morza...