Stare proroki! stare Izajasze,
Pieśń nam swą dajcie płomienną, wichrową,
Niechaj zaszumi, jak orzeł nad głową,
Niech burzę duchów rozbudzi gromową,
Niech iskrę rzuci w popielisko nasze...
Stare proroki!
Na naszych polach, jak za Ezechiela,
Wielkie się mnóstwo bieli suchych kości.
Kto zbudzi słowem pośnięte w żałości?
Kto je postawi na szlakach przyszłości?
Kto tchem ich piersi trupie poobdziela
Na naszych polach? —
O! wiejcie wichry z dalekich mórz brzegu!
Niech w waszych szumach przyleci duch Boży
I martwe usta tej ziemi otworzy
I tęczę skrzydeł na serca położy
I rzuci szkarłat zórz na białość śniegu...
O, wiejcie, wichry!...
O! lećcie, rzeki, z dalekich gór czoła!
Harfy, co w strunach macie jęk i łkanie —
Niechaj w wód huku głos Pański się stanie,
Niech nam błękitów swych da zmiłowanie,
Miecz archanielski — i zbroję anioła.
O, lećcie rzeki!...
Obnaż swe czoło z motylich barw tęczy,
Pieśni, co latasz wśród róż i cyprysów!
Nakryj się starych żeleźcem kirysów,
Ucz się swej nuty z mogilnych napisów,
Weź sobie echo, co płacze i jęczy...
Obnaż swe czoło!
Wstań, niewolnico! Od starych proroków
Ucz się grzmieć słowem, co błyska i pali...
Słyszysz wśród nocy daleki huk fali?
To los tej ziemi, rzucony na szali,
To echo ciężkich przeznaczenia kroków...
Wstań, niewolnico!