(Sołtys kłania się).
Niechaj będzie pochwalony Chrystus w waszym progu!
Czołem, panie gospodarzu! Kto my — nie pytajcie;
Pozna Polak swego ziomka po czci danej Bogu...
Chleba, soli, dobrej woli i dłoń nam podajcie!
Jeszcze żyją wskroś narodu nasze stare hasła,
Jeszcze nasza polska mowa skarby swoje chowa;
Jeszcze w dworach staroświeckich gościnność nie zgasła,
Jeszcze żyje dziarska młodzież i pieśń narodowa...
Tu pod waszym dachem, Panie, zebrani ochoczo,
Z tej spuścizny po praojcach stwórzmy szczęścia chwilę!
Niech pod strojem narodowym serca nam zagrzmocą,
Niech tradycja wskrześnie stara w całej swojej sile!
Prostak jestem, nieuczony — sołtys mojej wioski;
Jeśli rzeknę co nieskładnie, darujcie mi, Panie!
(kłania się)
Dość ja miałem turbacyi, mitręgi i troski,
Nim się tutaj odważyłem na takie gadanie...
(drapie się w głowę)
Ale kiedy się już stało — powiem, co się godzi:
Hej! panowie z białych dworów, słuchajcie mnie bacznie!
Dziś gromada w pańskie progi bawić się przychodzi:
Niech ta chwila, jako symbol, nowe życie zacznie. —
Mało ubiór wziąć i piosnkę wspólnego wesela:
Dzielcie z ludem jego smutki, ulżyjcie mu w pracy;
Niech chłop widzi w panu swoim brata, przyjaciela,
A nie powie nikt na świecie, żeśmy »jacy tacy«.
(potrząsa czapką)
A pójdźcież sam, Krakowiaki! ustawcież się kołem;
Niech się wianek z Krakowianek rozwinie spleciony...
(dalsze pary otaczają pierwszą)
Czołem, panie gospodarzu! gospodyni czołem!
Niechże będzie na tem miejscu Chrystus pochwalony!
(kłania się).