W noc cichą czuwam, a myśl wytężona
Lecących światów chrzęst płomienny słyszy...
I drżę, i tęskne wyciągam ramiona
Do tajemnicy nurtującej w ciszy.
O! niech mi powie, kto gwiazd myślą sięga
I szmeru tajnych prądów życia słucha,
Gdzie jest tym prawdom złożona przysięga,
Któremi ludzkość karmi swego ducha?
Komu i naco jej zbiorowe cele?
Gdzie ujście mają jej walki, jej trudy,
Jej uniesienia, jej ból, jej wesele?
Gdzie lecą wieki? i gdzie idą ludy?
Czy ty, przyrodo, chwytasz ich porywy
Słońcu na strzały do złotej cięciwy?
Czy z nienawiści kujesz klęsk swych miecze?
Czy w perły ścinasz gorzkie łzy człowiecze?
Czy z myśli mędrców budujesz gór szczyty?
Czy z serc niezłomnych wykuwasz granity?
Czy z młodych marzeń przędziesz chmurki płowe?
Czy z tęsknot deszcze lejesz brylantowe?
Czy z smutków czarnych dzikie wznosisz puszcze?
Czy uściśnienia przeobrażasz w bluszcze?
Czy z pocałunku stwarzasz różę białą?
Czy z cichych dumań zmierzchom dajesz ciało?
Czy ty, przyrodo, uśmiechy radosne
Zaklinasz w kwiaty? chwilkę szczęścia — w wiosnę?
Nadzieję — w ptaszka, co rankiem świegoce?
Przyjaźń — w gwiazd światło? miłość — w letnie noce?
Czy ty z narodzin i śmierci okrzyku
Zgłoski wykuwasz w tajemnym języku?
Czy ty z uniesień wichrom ciało dajesz,
A ostrzem wzgardy dyament w ziemi krajesz?
Czy ty zwątpienie w mgły rozsuwasz ciemne?
Rozpaczą ognie podsycasz podziemne?
Z tajnych udręczeń rdze osadzasz krwawe,
A żądze topisz w buchającą lawę?
Czy z wielkich czynów światy stwarzasz nowe?
Czy krwi wylanej rzeki rubinowe
Przed nowem słońcem przepromieniasz w zorze?
Czy pragnieniami chłoszczesz sine morze?
Czy głuche gniewy zaklinasz w wulkany!
Wzruszenia tłumów — w grzmot powstrzymywany?
Krzywdy rozwierasz w przepaście bezdenne,
A w pomście gromy rozpalasz płomienne?
Jak ptak nad morzem, tak na skraju świata
Myśl niespokojna, w skrzydła bijąc, lata
I wskroś przeniknąć pragnie nurty mętne.
I w ciszę rzuca pytania namiętne.
Pójdę, gdzie tchnienia czas nabiera w biegu...
Pójdę, gdzie przestrzeń linie swe rozmierza...
Tam, na przepastnym pochylę się brzegu,
Gdzie nicość w życie, jak piorun uderza...
Tam oko w oko z tajemnicą stanę,
Wieczne ogniwa bytu liczyć pocznę,
Aż prawda zrzuci zasłony obłoczne
I duch mój przejrzy to, co niezbadane.