I przeszedł duch przede mną, nocą bez zasłony
Oglądałem go; świat był dokoła uśpiony;
Cisza — jam tylko jeden patrzał czuwający,
Na cień bez form wyraźnych, lecz boskością tchnący:
Dreszcz przeszedł mi po kościach, włos wstał, ledwiem dyszał,
Gdy jakoby szum wiatru takim głos usłyszał:
***
Azaż się sprawiedliwszym człowiek sądzi w czynach,
Czystszy niż ten, co dojrzał skazy w serafinach?
Mieszkańce prochu, twory z gliny ulepione —
Owad je przetrwa — azaż prawsze nadeń one?
Jestestwa marne, kruche, dnia mające trwanie,
Niebaczne na Mądrości światło, ślepe na nie.