O świcie widuję ptaki niedorosłe
jak opierzony owoc milczenia.
Kim byłem, że z chmur, wyrosłem?
Kim jestem czerniejąc jak ziemia?
Otwieram się co rok i schodzę w śnieg,
zamykam się co rok i wstaję - drzewo,
żeby przenosić liść na nieba brzeg
i spadać tonem w dół - ulewą.
Otwieram się co rok; zamykam sen do ziemi;
serce obrosłe sierścią owijam w mleczów puch -
i milczę tak, jak milczy zielone jabłko przemian,
milczę jednaki w burzach - w znieruchomieniu - ruch.
17.III.42 r. Stawisko