Miłość (O nieba płynnych pogód)

O nie­ba płyn­nych po­gód,
o pta­ki, o na­tchnie­nia.
Nie wy­dep­ta­na zie­mia,
nie wy­śpie­wa­ne Bogu
te drze­wa, te ka­ska­dy
iskier, ten od­dech nie­ba,
w ra­mio­nach jak w ko­le­bach
za­mknię­ty. Jak co­ko­ły
drze­wa z szu­mem na poły;
ser­ca jak dzba­ny ła­ski,
ta­kie ser­ca jak gwiazd­ki,
ta­kie oczu ob­ło­ki,
taki lot - za wy­so­ki.
Słoń­ce, słoń­ce w ra­mio­nach
czy twe­go cia­ła krysz­tał
pe­łen owo­ców bia­łych,
gdzie zdrój zie­lo­ny try­ska,
gdzie oczy mięk­kie w mro­ku
tak pół mnie, a pół Bogu.
Twych kro­ków ko­ro­wo­dy
w uro­jo­nych ale­jach,
twe od­bi­cia u wody
jak w pra­gnie­niach, w na­dzie­jach.
Two­je usta u źró­deł
to syte, to znów głod­ne,
i twój śmiech, i pła­ka­nie
nie od­pły­nie, zo­sta­nie.
Unio­sę je, prze­nio­sę
jak ra­mio­na­mi - gło­sem,
w czas da­le­ki, wy­so­ko,
w ob­co­wa­nie ob­ło­kom.

Czy­taj da­lej: Portret kobiecy – Wisława Szymborska