Nad rzeką

Taka mi się ma­rzy wiel­ka rze­ka,
co ze źró­deł wy­so­kich wy­cie­ka
i w dół z dzi­kim ło­sko­tem się wali,
rwąc wsze tamy, co się pię­trzą fali.

Het po­ry­wa po­do­błocz­ne buki,
sta­cza gła­zy cięż­kie i ol­brzy­mie,
wały kru­szy i roz­mia­ta w sztu­ki,
a sto gro­mów gra w jej srebr­nym dy­mie!

Pędź, pędź, rze­ko!... Na kra­wę­dzi sie­dzę
i twe wody roz­sza­la­łe śle­dzę,
pod no­ga­mi mi spie­nio­ne pły­ną - -
na kra­wę­dzi wi­szę nad głę­bi­ną...

Tam da­le­ko - da­le­ko - oce­an zie­lo­ny,
ci­chy, wiel­ki - - świę­te wód bez­brze­że - -
nad nim wi­chry gra­ją­ce jak dzwo­ny,
Bóg do­stoj­ny - - i to świę­te "wie­rzę..."

Bóg do­stoj­ny - Wiel­ki i Wspa­nia­ły,
Bóg do­stoj­nej, spi­żo­wej mar­two­ty - -
z dy­go­cą­cej nad głę­bi­ną ska­ły
pa­trzę, pa­trzę... o bez­den tę­sk­no­ty!...

Czy­taj da­lej: Lubię, kiedy kobieta... - Kazimierz Przerwa-Tetmajer