Ptak i człowiek

CZŁOWIEK.
Ptaku nie śpiewasz? A bracia twoi
 W leśnej gęstwinie,
Nad melodyjnie szumiącą rzeką,
Każdy do pieśni swe gardło stroi
 I echo płynie,
 Płynie daleko...
W promienie słońca, co się uśmiecha
 Światłem obłoku,
Blaskiem potoku
I niebo w iskier ocean mieni,
 Radosna pieśń ta się wplata,
I w nieskończonej dźwięczy przestrzeni
 Wszechświata.
Czemu w zadumie siedząc ponurej
Nie łączysz głosu z bratniemi chóry?

PTAK.
Kiedy, jak listek wiatrem niesiony,
Przelatywałem nad gaj zielony,
Ujrzałem gniazdo w gąszczu usłane.
Na gnieździe matka zraniona
Od nielitosnej, zabójczej kuli,
Krew wylewając przez ranę,
Bezpióre pisklę do krwawego łona
 Konając tuli
I w jasny błękit rozpięty nad sobą
Patrzy z bezbrzeżną, okropną żałobą,
I nad swem dzieckiem, matka nieszczęśliwa,
Zbyt słaba, by błagać jękiem,
Niema, oczyma litości przyzywa...
W tej chwili pieśń ma byłaby oddźwiękiem
Prośby o litość tej niebu jasnemu
Rzuconej z ziemi, więc milczę...

CZŁOWIEK.
 Wiem czemu.

Czytaj dalej: Lubię, kiedy kobieta... - Kazimierz Przerwa-Tetmajer