Wiem, Panie, jedną miłość dałęś, a tak różną,
Że ją godzę w mym sercu i łączeę na próżno.
W jednej oczy, jak gwiazdy w przesterzeniach zatapiam,
W oczach drugiej swe serce i kruszęi stapiam.
I jak w kocioł pęknięty w nie bijąc na przemian,
Z akordów niebo tworzę i żądzy ocean,
Błękity jedną serca nachylam połową,
Drugą błękit odpycham i schylam na nowo.
Daj, Panie, bym połączył to morze z błękitem,
Ciemnną serca głębinę z serca jasnym szczytem.
Bym żar chłodem owinął, chłód przepalił żarem,
Pojął miłość, co skrzydłem mi jest i ciężarem.