Czemuś mi, Panie, zabrał tamtych ust kochanie
I dałeś usta inne, pełne żądzy, za nie?
Czemu, jako ptak skrzydłem, serce bije trwogą
I znaleźć usta w ustach kochanie nie mogą?
I oczy, które winny być zwierciadłęm grzechu,
W źrenicach moich topisz i w moim oddechu,
I jak ogniem przepalasz nimi duszy strunę,
Gdy po niej, tonąc w oczach, oczami przesunę.
Ty, któryś z serca mego czynił lutnię drżącą,
Z dźwięków zbudowała kościół z miłością gorącą,
Zabierz z tej lutni strunę, która drży nad wszystkie,
I oczy oczom oddaj, usta ustom czyste.