Z chałupy - VI

VI
"Co?... na­praw­dę?... Eh! sma­lo­ne duby!..."
"Jako żywo! wie­cie, że nie kła­mię:
Jak mgła siny stał przy sa­mej bra­mie -
Wi­dać nie ma spo­ko­ju duch Kuby.

Albo wten­czas, gdym z Bart­ko­wej huby
Wra­cał do dom - świę­te krzy­ża zna­mię! -
Ten pies czar­ny!... te dwa wę­gle w ja­mie!
Pa­nie! chroń mnie od po­wtór­nej pró­by!"

I tak gwa­rzą, a deszcz w okna bije,
Drzwi coś skrzy­pią, sły­chać szczęk łań­cu­chów.
Wi­cher ję­czy, pies w po­dwór­ku wyje.

Na ko­min­ku reszt­ki ognia ga­sną,
Pół­noc wci­ska się w iz­deb­kę cia­sną,
Strach przej­mu­je w tę go­dzi­nę du­chów...

Czy­taj da­lej: Przy wigilijnym stole – Jan Kasprowicz