Jeżeli ten list wierszem piszę, to z przyczyny
Prozaiczniejszej niźli prozą-gadaniny -
I czynię jak ów doktor, wolny od pustoty,
Co wtedy tylko tańczył, gdy miał brać na poty.
- Wkrótce albowiem wszystko Ludzkość z-użyteczni,
Ludzie będą, dla wprawy w gimnastykę, grzeczni:
Jak kichnie kto? będzie to hasłem dla sąsiada,
Że Bursa stoi słabo i że renta spada -
Jak poprawi krawatę, prosty z tego wniosek,
Że wiele jest o cenach bawełny pogłosek.
"Jak się masz?" - będzie stawką, a "bądź zdrów" - wykrętem,
Panny będą rachować fijołki z procentem.
Arbuzy pójdą w górę. Kapusta Czerwona
Zburczy Różę Stolistną, że nioceniona,
I każe jej do Chwastów wdzięczyć się za płotem;
Niezapominkę zmięsz z błotem, jak nic-potem!
Z Słonecznikiem, choć ten jest osobą stateczną,
Zajdzie w ulotną sprzeczkę, ale niebezpieczną,
Którą on zniesie, patrząc w niebo jak astronom.
Na Hijacynty gorzej wpadnie niż ekonom
I nie wstrzyma jej kuzyn Pasternak, ni Czosnek,
Sławny z rozsądku, błahych nieprzyjaciel piosnek -
On, co jeszcze na puszczy, z Cebulą do współki,
Ledwo że nie zbuntował Mojżeszowe pułki,
Padząc, by lud w nim uznał rzecz nad wolność starszą
I wrócił wielbić Czosnek z amnestią monarszą.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Lecz Ogrodnik cóż na to? - poskrobie się w głowę
I uda, że nie słyszy, bo ma w domu krowę.