Któż jest ten Polak, kto, co, zrodzon na obcej ziemi
I z obcą w żyłach krwią, dłońmi ku niebu drżącemi
Za Polską modły śle i imię jej wymawia?...
Kto ten monarcha, kto?... co, w oblężonej stolicy,
Gdy mury miasta drżą, sam i pogodnolicy,
Na polską pomni krew i o nią się zastawia?
To ty, o starcze, ty, jeden bez win i trwóg,
To ty, na globie sam, jako w niebiesiech Bóg,
To ty, trzech koron pan, któremu krew i wiek
I szturm, i bunt, i grot, jakkolwiek piersi ucela,
Nie znaczą nic, są jako tępy ćwiek
W dłoni zmartwychwstałego Zbawiciela.
Patrzcież nareszcie już, o patryjoci z krwi,
Ile szeroką jest ta Rzeczpospolita tam —
I gdzie heroizm, gdzie, ów całopalny, lwi,
Piekielnych nieulękniony bram?
Oh, Europo, każ, niech zamilknie potwarca,
Bo bezinteresowność przerosła ciebie!
Słowa oblężonego starca
Palą się w niebie!