Wino mordercy

Autor:
Tłumaczenie: Bohdan Wydżga

Ha, niema żoneczki! Dusza pijana
Ile chce pić może. Pić moje prawo,
Bom sobie to prawo zarobił krwawo. —
Nie będę jej krzyków słuchał co rana!

Szczęśliwym, jakby mi królestwo dali:
Słoneczko pogodne, wietrzyk balsamy…
Chodzę sobie gdzie chcę… Czas taki samy,
Jak w ten rok… kiedyśmy się pokochali.

— Pić! Żeby się napić, ledwie by stało
Dla mego pragnienia wódki i wina —
Słuchajcie, to moja miara jedyna —
Ile trumna strzyma! — A to nie mało.

Czy pana na trumny nie stać ogromne?
Tożem ja ją na dno zepchnął do studni —
Cembrowin dorzucił! — W głowie wciąż dudni…
— Wiem, gdzie jej mogiła — ho, nie zapomnę!

Chytrzem ją wywabił... Mówię jej: „Za to,
Com naponiewierał, nie bądź mi krzywa;
Chodź za miasto — stara miłość odżywa:
Będziem się kochali, jak w one lato.

Przyjdź na szlak, gdzieś nieraz ze mną chadzała“.
Taka nieszcęśliwa, znać, dola trupia
Była jej pisana, — bo przyszła głupia!
— Ot, bez rozumuśmy wszyscy bez mała!

Choć pomizerniała, lecz ładna była,
A przeklęte serce do niej mnie parło
Jak do wódki. — Ażem chwycił za gardło
I rzekł: „Tu godzina twoja wybiła!...“

Hej, tłuszczo pijacka! czy choć jednemu
Myśl by przyszła: z wina sporządzić całun —
I pić, pić na umór — wódkę, czy ałun?
Gdy jest — pić pozwolę z sobą takiemu!

Ha, nikomu?! Gady! Tłuszczo smrodliwa —
Bez duszy, bez czucia, bez serc, bez siły!
Czy kiedy choć chwilę wasz mózg opiły —
No — czy zaznał, co jest żądza prawdziwa:

Z pochodem przeklętym wężów nudności,
Patrzących zielono z flasz jadowitych,
Szydzących plugawie z łez z winem pitych —
Przy szczęku łańcuchów, chrobocie kości?!

Otom sam, jak palec — wolny i hardy!
Więc jeszcze tej nocy na śmierć się spiję.
Słuchać hołota! Nim północ wybije,
Położę swą głowę tam, na bruk twardy —

Bez żalu, wyrzutów — jak pies bezdomny!
Wóz naładowany brukiem i błotem
Najedzie z ponurym na mnie gruchotem —
Jak kat prosto na mnie! Ów wóz ogromny
 
Niech zmiażdży tę czaszkę — łeb bez sumienia —
Lub niech przez pół przetnie — porwie wnętrzności.
Drwię z niego, ze śmierci — tak jak z Wieczności,
Z Boga, czy Szatana — i z Odkupienia!

Czytaj dalej: Padlina - Charles Baudelaire