Biedna ty, Muzo moja! cóż ci się dziś stało?
W oczach twych płoną jeszcze nocne twe chimery,
I widzę, jak kolejno mienią blask twej cery
Szał ze zgrozą milczącą i zlodowaciałą.
Czyliż zielony sukkub i diabełek sprzeczny
Miłość i strach ci wlały do swego kielicha?
Czy cię dłoń despotyczna jakiejś mary spycha
W toń jakiejś Minturnowej głębiny bajecznej?
Chciałbym, ażebyś zdrowia zapachem dyszała
I by w łonie twym zawsze silna myśl mieszkała.
I by twa krew chrześcijańska drgała w takt rytmiczny,
Tak jak w melodii greckiej dźwięków szereg liczny,
Gdzie raz Feb, ojciec pieśni, niby król przebywa.
To znów Pan włada boski — wielki ojciec żniwa.