Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



gdzie wchodzę w komentarze innych, Pani Jolu?
temat tyczy się mojego wiersza - w komentarze do mnie włazi Krzywak - jeśli zauważa Pani różnicę ;)
wręcz pilnuje mojego dorobku
smutne - że śmieszy Panią takie zachowanie grandy
czy tego nie widać?
i gdzie grożę?
czym, Pani Jolu?
Nie pisałam, że mnie to śmieszy, pani wszystko przekręca,
wlazła mi pani na komentarze,
a pozytywki za moje plusy,
których nie mam prawa dawać,
pani zdaniem ja nie mam prawa nawet wyrazić swojego zdania,
bo zaraz pod nim wisi pani opinia.
cyt:
kto dał ci prawo ingerowania w moje konflikty z innymi forumowiczami?
masz pełnomocnictwo zainteresowanego?
masz argumenty, że źle go oceniłam?
- to moje zdanie - na które sobie zapracował - wara ci! - rozumiesz?
UDOWODNIJ MI NIENAWIŚĆ!
- krytykuję stan b.ZET - wiersze, nie ludzi - ale jak ktoś interpersonalnie włazi mi na głowę - tak, dam po pysku - personalnie - tyle!
koniec cyt.
po swoim pysku będzie się pani walić ???;))
a tyle ludzi to czyta, czy nie jest pani wstyd?
aaaa
tak - napisałam pod Panią, że ja plusa nie dam, ale pozytywkę - trzeba dokładniej artykułować, Pani Jolu :)

nie rozumiem Pani wzburzenia - i jak to się ma do mojego cytatu?
nie jest mi wstyd - proszę mi podać powód do tego wstydu?
proszsę mi podać dowód na krytykę Pani osoby
opinii - tak
wiersza - tak
osoby - nie

poczekam
  • Odpowiedzi 246
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Co to "autorytetów", to ja sobie wypraszam. To, że latam za free dla przeróżnych instytucji wręcz uważam za samodebilizm, z którego nie mogę się jakoś wyleczyć.

A co do wątku - to ja jeszcze jeden cytat przytoczę, źródło tej całej afery:
(i proszę zwrócić szczególną uwagę na zarzut do mnie - tutaj mnie kopie, że nic konstruktywnego nie wnoszę, a za wiersz Lectera dostałem kopa za całkiem, całkiem konstruktywny komentarz jak na mnie)
...
"Pan Krzywak nie przedłożył żadnych konkretnych kontrargumentów Balzakowi, a jedynie "pobożne" popierdywanie. natomiast outsider Vacker ograniczył się do nikomu niepotrzebnej analizy (zresztą wątpliwej i subiektywnej) pod względem poprawności wywodu/stylu i zasadności retoryki - bo o merytoryce mowy być nie może. Ewa oberwała za tendencyjne prowokacje słowne o wątpliwej wartości dla wątku - nieładnie tak traktować dyskutantki - ale Jej wkład w rozmowę, poza wzbudzeniem agresji - do tematu nie wniósł nic. Basia ograniczyła się do podrzucenia treści, które miały zdyskredytować Balzaka interpersonalnie, podważając jego równowagę emocjonalną - no, to było paskudne. I tak oto jesteśmy obserwatorami klasycznej POKAZÓWY - umiejętnej erudycji i lania wody na wodę i beztreściowego słowotoku - burzenia kropel w naparstku - burzenia o niczym - jedynie celem podkreślenia swojej pozycji/autorytetu/biegłości w sporach i rzekomej wyższości intelektualnej, czy jak to się tam górnolotnie nazywa ....
a później się dziwią, że człowiek się dostosowuje - że dziczeje – i że kopie, ech :(

ciekawa tylko jestem, czy ktoś się jeszcze na to złapie - bo dla mnie tandeta i hipokryzja straszna - tak, hipokryzja - po ostatnim występie Pana Krzywaka pod wierszykiem doHtora - gdzie domontował filozofię całą - całkiem o niczym i do niczego - mam poważne wątpliwości co do deklarowanych (zresztą prezentowanych i tu) poglądów/racji i intencji Pana Krzywaka w kwestii sztuki/poezji/trendów i innych takich... - i już nie uwierzę w ani jedno Jego słowo i w bezstronność całej tej klakierskiej świty - a Wy Forumy róbta co chceta...

kasia.

Ostatnio edytowany przez kasiaballou (2009-09-24 04:23:38)

Opublikowano

zwierzęta bardzo lubię, o tym już zapomniałam i proszę też zapomnieć :)
można tam mięso, ja jestem wegetarianką, zjadłam wiersz w innej interpretacji, ale nie mogłam strawić, cóż zdarza się bek.. pani Kasi smakowało, palce lizać.
Pani Kasiu nie będę więcej pisała bo szkoda mi czasu na odpowiedzi na pani bajki.
proszę ort poprawić w powyższym.
Ukłony do pasa ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niczego mi nie udowodniłeś, Krzywak - niczego.
i ty o tym wiesz - i czytelnicy też wiedzą
gdzie twój honor?
gdzie dowody?
wtedy nie miałeś i teraz nie masz

- nie będę Ci odpisywać - lub będe - kwestia kaprysu i gargulowego traktowania twojej osoby.

PO RAZ ENTY PYTAM
JAKIE KŁAMSTWA?
JAKIE OSZUSTWA?
JAKIE TWA?

- po raz enty zakręcisz pustym młynkiem, Krzywak
lejesz wodę - nie masz nic poza obsesją na moim punkcie - bo ci nie czapkuję - bo cię olałam i olewam

nie jesteś dla mnie orzechem - ale czymś, co się upięło i dynda
i to ty kłamiesz
wykazałam w tym zamieszczonym wątku z listu - twoją dwulicowość - twoją hipokryzję - twoją niekonsekwencję, twoje zranienie, twoje uganianie się za moimi postami i wierszami - twoją vendettę

tyle
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



możesz sobie wypraszać - ja cię nie raz wypraszałam a wleczesz się za mną - no, wręcz wszędzie.

podpisuję się pod cytowanym postem w całej rozciągłości - i podtrzymuję.
nie zgadzam się
- z wierszami
- z opiniami
i nie mam nic do ludzi - poza klakierami, i silikonowymi tuzami - czuję, że mogę znielubić - całkiem personalnie - się obaczy

:P
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ty naprawdę uważasz czytających za niedokołysanych?
tak
tak
poskarż się jeszcze, chłoptasiu
nasmarkaj ludziom w rękaw - niedobra kasia ;)

jesteś żałosny
nie udowodniłeś mi kumpelstwa
znowu lejesz wodę
odczep się -zapomij o mnie
albo wreszcie raz pokaż - że wiesz, o czym mówisz

fakty poproszę
albo skończę dyskusję i znów będziesz przez trzy wiersze nieszczęśliwy
;D

edit:
argumenty - albo cię olewam
- po raz kolejny
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


póki co tych czytelników, na których co jakiś czas się powołujesz, i którzy niby widzą obłudę Krzywaka, a rację przyznają tobie, chyba ich za bardzo nie ma;)
bo ci, którzy się wypowiadają, raczej mają gorsze zdanie o tobie;) zatem na kogo się powołujesz? na przyjaciół z rojeń?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pani Kasiu ta dyskusja jest śmieszna, wiem cosiek na ten temat, wtykania nosa w komentarze innych... ocenie podlega wiersz, a pani czepia się czytelników i wchodzi niepotrzebnie w komentarze skierowane nie do pani. Radzę ostrożnie dyskutować, słowa czasem bolą bardziej niż kop. Proszę nie grozić publicznie.
Pozdrawiam J.S.
Każdy ma prawo robić z siebie debila publicznie. Czyż nie?
Ma prawo :))
pozdrawiam J.S.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ty naprawdę uważasz czytających za niedokołysanych?
tak
tak
poskarż się jeszcze, chłoptasiu
nasmarkaj ludziom w rękaw - niedobra kasia ;)

jesteś żałosny
nie udowodniłeś mi kumpelstwa
znowu lejesz wodę
odczep się -zapomij o mnie
albo wreszcie raz pokaż - że wiesz, o czym mówisz

fakty poproszę
albo skończę dyskusję i znów będziesz przez trzy wiersze nieszczęśliwy
;D

edit:
argumenty - albo cię olewam
- po raz kolejny

Każdy cytat to fakt, zresztą napisałem ci już, że ja akurat nie odczuwam strachu czy masz za sobą 5 czy 15 osób - póki mam racje.
Ja rozumiem, że anonimowość zapewnia ci wygodę plucia, co po raz enty udowadniasz, ale tym razem strzeliłaś sobie samobója, a wiesz, że nawet w słowie pisanym panuje coś takiego jak konsekwencja. I po prostu nie omamisz tych, którzy czytają wątki, które usuwasz, bo są niewygodne.
dodam jeszcze, że nie podałas ani jednego kontrargumentu - chyba, że wpisy kolegi "6 kilo" to wpisy dotyczące tylko i wyłącznie utworu literackiego. Fakt, wpisałem mu, że jego wiersz to "wypociny", ale wpisałem to przez to, jakim stylem odpisał "Panu Białemu" - i to znowu ja pisałem o tekście i znowu przez cholernego twojego pecha nie popełniłem błędu jak ty. A to, żeśmy potem sobie pojechali, to już konsekwencja wpisu. Ale twoja pozytywna recenzja jeszcze tam jest wklejona, możesz sobie przypomnieć, jak już zapomniałaś. Ale to nawet nie kwestia recenzji, stronniczości itp, tylko kwestia zasad - jeżeli ma się zasady, to się ich trzyma. A u ciebie to tak - jak "6 kilo" pisze "krzywak" z małej litery (mimo, że mu zwracałem uwagę) to jest fajny, a jak Olesia "kamila" z małej, to jest niefajna. I tyle, bo jak widać prosta logika cię przerasta. I teraz wyobraź sobie, dlaczego nikt tobie nie wierzy?
A swoją drogą olanie mnie będzie dla ciebie wygodne i tak to sobie możesz tłumaczyć, co nie znaczy, że się nie będę wpisywał, bo będę. Ja osobiście wolałbym robić to pod wierszami, ale z drugiej strony znowu oskarżysz mnie o patronaty, migdalenie się i takie tam hocki klocki, więc sobie daruje, dopóki jakimś cudem nauczysz się samokrytycyzmu. Bo wiesz jak to jest - na razie siejesz defetyzm i zamęt i śmiem przypuszczać, że brak odwagi do przyznania się do własnego nazwiska świadczy, że jesteś nasłana przez jakieś tam mroczne siły złego Boruty. Bo to już po prostu przestaje być normalne.
I dlatego czuwam i czuwać będę.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



uważasz że niechęć kontynuowania rozmowy świadczy o braku argumentów? uważasz, że aby mieć rację należy podczas dyskusji zatknąć na kartce ostatnie słowo? a ja się założę, że gdybyś musiała rozmawiać sama ze sobą, wasza rozmowa trwała by w nieskończoność; nie ze względu na mnogość argumentów, ale ze względu na ogrom czegoś innego ;)

tak - tak uważam
i w przypadku Olesi - ona sama dowiodła, że nie ma argumentów
czy jest sens dalszej rozmowy, jak się ktoś wyeksploatował przed czasem?
a może dajmy jej chwilę na zebranie myśli?
bo urażona być nie może - obrażona być nie powinna - znudzona?
aaaa - to tak jak ja :))

oj Kaśka jaka ty jesteś bezbronnie naiwna jednak w tych swoich błędnych przypuszczeniach i nader gorączkowych osądach - tak, jaa, to prawda ostateczna jest, że w bardzo spektakularny sposób potrafisz bronić własnych giga-tez;D które kochasz bezgranicznie do tego stopnia, że nie potrafisz dostrzec obiektywnie jakie one są niekiedy wynędzniałe; i jaka ty jesteś w związku z tą ślepą miłością zjadliwa i wynędzniała kiedy kolejny raz zaczyna pomiatać tobą furia, a ty w swojej zapalczywości znowu robisz schematyczną, dobrą minę do własnej wyKrzywionej gry, ale srać; nich ci, róbta co chceta ;)

słuchaj no:
"można nabierać cały świat jakiś czas i kilka osób cały czas, ale nie można nabierać wszystkich ciągle"
pozder

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    •  

       

      Autorzy:

      Tekst - Michał Leszczyński

      Rozmowa z AI - Krzysztof Czechowski

       

       

      Bezkasie

       

      Ta piosenka opisuje realia, uwierz

      jakimi są po prawdzie więc to wspaniałość

      życie jest bajeczne życie bywa marzeniem

      nie ma dla nas ani wystaw ani meczy w Madrycie

      pragma kuleje ojej ojej

      pragmatyka nie styka bo taka tu taktyka

       

      Na bezkasiu uwielbiają ciebie przytrzymać

      nie zbiesisz się im, a nawet ich przeprosisz

      albowiem warto tutaj się nieco dorobić

      świat oczekuje działań z zaangażowania

      (zakochaliśmy się w siódmych potach na siłowniach)

       

      na bezkasiu toż wiadomo i rak jest rybą

      trza dążyć trzeba próbować trza trwać

      zmieniasz ciągle więc nie odstawiasz lipy

      zeszyt urasta w wersy, przybierają twoje nuty

      (ważna jest waga notesu oraz ciężar pięciolinii)

       

      Ta piosenka opisuje realia, uwierz

      jakimi są po prawdzie więc to wspaniałość

      życie jest bajeczne życie bywa marzeniem

      nie ma dla nas ani wystaw ani meczy w Madrycie

      pragma kuleje ojej ojej

      pragmatyka nie styka bo taka tu taktyka

       

      Na bezkasiu chodzisz bardzo często głodny

      świat jawi się przyszłością, blaski miewa retro

      tęsknota ułoży ci opowieść w piękną piosenkę

      być sytym oznacza rzekomo artystyczne niedobrze

       

      na bezkasiu pojedziesz maksem na Podlasie

      ani Stany ani Brytania nie są wcale dla ciebie

      smycze nie po to są aby się urwać z choinki

      zerwać bukiety kwiatów brzmi nieromatycznie

       

      Ta piosenka opisuje realia, uwierz

      jakimi są po prawdzie więc to wspaniałość

      życie jest bajeczne życie bywa marzeniem

      nie ma dla nas ani wystaw ani meczy w Madrycie

      pragma kuleje ojej ojej

      pragmatyka nie styka bo taka tu taktyka

       

      Na bezkasiu opiszesz świat jakim podobno jest

      najedzonym – mawiają – brakuje metafor weny

      wizja kogoś zachwyci, coś trafi w czyjeś gusta

      masz mieć poeto gorzej, a nie przeto najlepiej

       

      Na bezkasiu na ambitniejszych też są patenta

      dorobisz się rachunków wręczą ci półbezkasie

      żebyś nie fruwał za mocno za szeroką okolicą

      żeby twój tekst chwalił zamiast nazbyt jęczeć

      (półbezkasie artystycznych nie nazbyt pasie - draka taka)

       

      Ta piosenka opisuje realia, uwierz

      jakimi są po prawdzie więc to wspaniałość

      życie jest bajeczne życie bywa marzeniem

      nie ma dla nas ani wystaw ani meczy w Madrycie

      pragma kuleje ojej ojej

      pragmatyka nie styka bo taka tu taktyka

       

      Na bezkasiu tylko taniec w wersji freak masz za friko.

      Pyk pyk, kiwa się noga, przytakuje ręka, tułów pracuje.

      O głowie tutaj i tak się nie pamięta, bo po co, bo na co.

      Tam ta rara. Ta dam. Ta dam (dyskusyjny to akapit).

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Moja wada fabryczna. ;)
    • Myśl Polska             Na temat kryzysu w różnych dziedzinach życia społecznego napisano dotąd całe biblioteki książek i artykułów. Wielu obserwatorów dochodzi obecnie do wniosku, że dotychczasowe reguły gry czy to w gospodarce, czy w polityce przestały mieć znaczenie.             Dezorganizacja życia społecznego prowadzi do anomii i atrofii. Zjawisko to odzwierciedla stan umysłów ludzi odpowiedzialnych za organizację ładu społecznego. Panuje zamęt pojęciowy i poznawczy, pogłębia się deprecjacja rozumu i wyobraźni na rzecz mylących pojęć postprawdy i postpolityki.             Sytuacje kryzysowe są immanentną cechą rozwoju i nie powinno nikogo dziwić, że raz na jakiś czas uświadamiają nam takie nagromadzenie napięć wokół jakichś podmiotów i problemów, iż dochodzi nieuchronnie do gwałtownego załamania dotychczasowych struktur i degradacji wartości. Logiczne prawidła ładu społecznego ulegają deformacji, a z czasem stają się w ogóle nieprzydatne do zrozumienia zachodzących procesów. Tak dzieje się także w odniesieniu do nauki uniwersyteckiej i szkolnictwa wyższego, które w ciągu trzech ostatnich dekad ulegały systematycznemu niszczeniu.             Zredukowanie  procesów tworzenia i przekazywania wiedzy do "numerycznych wskaźników" prowadzi nie tylko do tłumienia niezależnej aktywności intelektualnej, ale i moralnego zepsucia ze względu na źle pojętą rywalizację, mierzoną nie poprzez realne osiągnięcia, ale punkty, granty, miejsca w rankingach. W efekcie promuje się postawy osób niekoniecznie kreatywnych i odważnych w poszukiwaniach badawczych i dydaktycznych, ale sprytnych i cynicznie zaradnych, agresywnie rozpychających się i toksycznych wobec wszelkiej konkurencji.             Kryzys wymaga skupienia się na jego istocie, a nie na potocznych czy powierzchownych skojarzeniach załamania czy bankructwa dotychczasowych wzorów zachowań. Pojęcie to jest jednak nadużywane czy wręcz trywializowane. W odniesieniu do uniwersytetu inaczej przejawia się w sferze nauk humanistycznych i społecznych, a inaczej w ścisłych. W sferze życia uczelnianego kryzys przejawia się na różnych płaszczyznach, od sposobów zarządzania, poprzez stan badań, na dydaktyce kończąc. Ma też wymiar psychologiczny, dotyczący odporności zespołów studenckich i pracowniczych na różne wyzwania, wymagające asertywności i gotowości do poświęceń, w imię uczciwości i prawdy.             Gwałtowny wzrost współczynnika skolaryzacji na poziomie studiów wyższych (pod względem statystycznym, a nie jakościowym) wiązał się ze zmianami ustrojowymi w Polsce po tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym roku. Żywiołowy rozkwit szkolnictwa niepublicznego, za którym nie nadążał wzrost liczebności kadry nauczającej, musiał wpłynąć negatywnie na jakość dydaktyki i badań.  Pogoń pracowników za wyższymi zarobkami przy stałym niedoinwestowaniu i mizernych uposażeniach (wieloetatowość) pogrzebała szanse na utrzymanie wysokiego poziomu studiów. Nieuchronny stał się upadek autorytetu nauczycieli akademickich. Do tego doszły dziwaczne formy ograniczania inwencji twórczej poprzez sformalizowanie sylabusów, czyli zakresu przedmiotowego zajęć, ewaluację punktacyjną, czy narzucanie odgórnych, abstrakcyjnych i biurokratycznych kryteriów kwalifikacji.             Uczelnie wyższe stopniowo traciły swoją tradycyjną tożsamość akademicką na rzecz kapitalistycznych zakładów produkcyjnych, nastawionych na zysk, a nauka stała się towarem, podlegającym komercjalizacji. Studia, które miały kiedyś charakter elitarny, stały się powszechnie dostępne za określoną cenę, choć przecież od czasów Platona wiadomo, że nie wszyscy młodzi ludzie mają odpowiednie predyspozycje umysłowe (psychiczne i intelektualne), aby skutecznie sprostać wymogom studiowania. Przywołując sienkiewiczowskiego Zagłobę, można pokusić się o parafrazę, że nie każdy ma wystarczająco dużo oleju w głowie.             Likwidacja eliminacji na studia poprzez egzaminy wstępne otworzyła uczelnie wyższe na młodzież nie tylko słabo przygotowaną do studiowania, ale często nieprzekonaną do takiej drogi zdobywania kwalifikacji. Drogi wymagającej samozaparcia, dyscypliny wewnętrznej, determinacji i wyrzeczeń. Za tym poszło poluzowanie kryteriów ocen postępów studiowania. Można było zaobserwować paradoks, że trudniej było wstąpić na uczelnię niż z niej "wylecieć".             Przejście na egzaminy testowe i formalne zaliczenia zajęć spowodowały rzeczywistą utratę wpływu osobowości i charyzmy wykładowców na słuchaczy. Często przecież uczęszczało się na wykłady ze względu na estymę i sławę wykładowców, a nie świadomość treści wykładanego przez nich przedmiotu. Egzaminy ustne u wybitnych postaci to była kiedyś istna przygoda intelektualna, zapamiętana nieraz do "końca życia". Pozwalała na indywidualizację kontaktu osobistego, szczerą wymianę opinii na tematy związane z rozumieniem przedmiotu nauczania, orientowanie się na przyszłe seminaria dyplomowe, a nawet wybór kariery akademickiej. Zetknięcie się z autorytetem naukowym na zajęciach i podczas egzaminów nobilitowało studentów, było powodem dumy, że  poprzez kolejne "wtajemniczenia" stają się autentycznymi uczestnikami wspólnoty akademickiej.             Obecnie nikomu już nie zależy na przywróceniu wysokich standardów nauczania i egzekwowania wiedzy. W odniesieniu do wybitnych postaci nauki z poprzednich pokoleń obowiązuje swoista amnezja. Został zerwany wartościowy przekaz międzypokoleniowy. Modne jest nawet odcinanie się od pamięci o wybitnych poprzednikach, co ma związek z przypisywaniem ich do poprzedniej (niechlubnej) formacji ustrojowej, albo poprzez ich pryzmat z ryzykiem pomniejszenia zasług i osiągnięć dzisiejszej kadry naukowej.             Ze względu na rewolucję technologiczną mamy do czynienia z utożsamianiem wiedzy z informacją, przez co słuchacze tracą oparcie w argumentacji, ukształtowanej w długim procesie historycznym. Wiedza o przeszłości staje się niepotrzebnym balastem, a nauczyciele odwołujący się do doświadczenia historycznego uchodzą za anachronicznych i nierozumiejących teraźniejszości.             Studenci z entuzjazmem przyjmują wszelkie formy luzowania reżimu studiów. Tak odniesiono się do wymuszonej pandemią covid nowej formy zajęć zdalnych, prowadzonych w trybie online. Obecnie pod byle pretekstem postuluje się powrót do takich form dydaktyki. A przecież każdy zorientowany w życiu akademickim wie doskonale, że są to zajęcia pozorowane, ocierające się o fikcję. Prowadzący tracą możliwość  kontrolowania aktywności swoich słuchaczy, a nawet biernego ich udziału, a co dopiero jakiejkolwiek interaktywności. Słuchacze natomiast nabywają najgorsze nawyki samooszukiwania się. Efektywność takich zajęć jest doprawdy nijaka.             Zajęcia ze studentami w humanistyce przekształciły się w określanie swoich stanowisk wobec prawd oficjalnie uznanych czy zadekretowanych. Odejście od krytycznego myślenia spowodowało  godzenie się na odgórnie i z zewnątrz dyktowane interpretacje rozmaitych zjawisk. Musiało to doprowadzić do spolaryzowania środowisk uczelnianych, a zwłaszcza narzucenia podziałów poprzez etykietowanie i stygmatyzowanie każdego, kto swoim zdaniem, poglądem czy stanowiskiem odbiega od reszty.             Na zajęciach dydaktycznych zanikła kultura debaty. Brakuje merytorycznych argumentacji, rzetelnych analiz oraz rzeczowych ocen. Obowiązuje specyficzny klimat "poprawności politycznej" tak wśród studentów, jak i prowadzących zajęcia, aby nie narażać się "sobie nawzajem", ale i potencjalnym cenzorom. Ta obawa przed ewentualnym skarceniem przez zwierzchników leży u podstaw konformistycznych postaw nauczycieli akademickich. Dość powszechne stało się bowiem przywoływanie do porządku wykładowców krnąbrnych i osobnych. Wypieranie opinii nieszablonowych i krytycznych wobec większości szkodzi debacie akademickiej i poszukiwaniu oryginalności, sprzyja skostniałej schematyczności, sztampowości  i dogmatyzacji stanowisk.             Jednym z narzędzi kontroli wykładowców są anonimowe ankiety, w których studenci wypisują oceny, będące wynikiem nie tyle uczciwej diagnozy, ile złośliwości, fantazji i konfabulacji. Przez zwierzchników ankiety te, często  niereprezentatywne dla liczby uczestników zajęć, są traktowane jako niepodważalne "akty oskarżycielskie" i stanowią element  negatywnej oceny pracownika. Przypomina to logikę Pawlika Morozowa. Tymczasem nikt nie zastanawia się nad ich wadliwością z punktu widzenia zgodności z faktami. Wystarczyłoby ankiety przeprowadzać już po zakończeniu egzaminów z danego przedmiotu, pod nazwiskiem wypełniającego. Taka metoda uczyłaby autorów opinii odpowiedzialności za słowa, a także dawałaby studentom poczucie podmiotowego i wiarygodnego uczestnictwa w doskonaleniu procesów nauczania.             Studenci poddawani presji poprawnościowej stają się w większości wyznawcami "prawd objawionych", czy dotyczy to wewnętrznego życia politycznego kraju, czy też stosunków międzynarodowych. Sprawa wojny na Ukrainie czy ludobójstwa w Strefie Gazy jest "papierkiem lakmusowym" takich przekonań.             Zamiast wiedzy opartej na faktach obowiązuje narzucona z zewnątrz zideologizowana narracja. Każde odstępstwo od przyjętych oficjalnie poglądów rodzi dysonanse poznawcze i rozczarowania, a te nie sprzyjają komfortowi psychicznemu żadnej ze stron. Stają się źródłem narastających frustracji, które w określonych sytuacjach, pod wpływem splotu czynników, rodzą agresję. To, co wpływa na niską jakość akademickiej dyskusji, to rezygnacja z racjonalnego dostrzegania obiektywnych faktów na rzecz emocji i osobistych przekonań. Wiedza naukowa schodzi na plan dalszy, a w pewnych sytuacjach jest w ogóle zbędna. Powszechny dostęp do mediów społecznościowych sprzyja chaosowi poznawczemu i szumowi informacyjnemu. Te powodują  zamęt w umysłach młodych ludzi, którzy nie potrzebują żadnych weryfikacji czy falsyfikacji głoszonych poglądów. Skutkuje to ucieczką od wewnątrzsterowności i samodzielnego myślenia, brakiem krytycznej refleksji oraz logicznego wnioskowania. Wieloletnia obserwacja populacji pracowników i studentów Uniwersytetu Warszawskiego pozwala mi na sformułowanie opinii o silnym rozdygotaniu emocjonalnym środowiska akademickiego. Trudne, a nawet skandaliczne sytuacje na tle aferalnego zarządzania zespołami pracowniczymi oraz występki kierowników jednostek wydziałowych przeciw prawu i dobrym obyczajom nie spotykają się niestety ze skutecznym rozwiązywaniem problemów. Liczne przejawy mobbingu wobec pracowników uczelni  bardzo silnie rezonują wśród studentów. Sprzyjają temu media publiczne i społecznościowe. Nic nie da się ukryć, ani „pozamiatać pod dywan”. Tym bardziej  bulwersuje inercja i  opieszałość władz uczelni w takich sytuacjach oraz stosowanie podwójnych standardów w ocenie piętnowanych zachowań. Powyższe konstatacje prowadzą do zastanowienia się nad kondycją moralną i psychologiczną całego środowiska akademickiego. Jeśli kadra nauczająca nie potrafi skutecznie radzić sobie z narastającymi problemami demoralizacji i zepsucia, to jak mogą sobie dać z tym radę sami studenci? Kto może zapewnić uzdrowienie stosunków wewnątrzuczelnianych, gdy kryzys objął relacje międzyludzkie oraz cały system organizacji i zarządzania (transparentność decyzji, podział środków, odpowiedzialność indywidualną, oceny pracownicze, awanse, kryteria zatrudnienia, swobodę wypowiedzi i in.)?  Pytanie o rolę władz uczelni w tych procesach jest tym bardziej zasadne, gdyż liczne doniesienia w skali kraju wskazują, że są to sitwiarskie grupy interesów, zorientowanych na obronę bezpiecznego dla nich status quo. Wykorzystywanie przez nie autonomii uczelni służy przykrywaniu realizacji interesów koteryjnych i układów dalekich od standardów demokratycznych. Zamiast bezproduktywnego rozprawiania o fałszywej równości, należy więcej uwagi poświęcić budowaniu odporności psychicznej studentów i pracowników. Jeśli chodzi o tych pierwszych należy już na wstępie, u progu studiów, oferować im szkolenia z zakresu „przysposobienia psychologicznego”. Okazuje się, że przypadłości wieku wczesnego, takie jak nadpobudliwość, lęki, fobie społeczne i napady złości czy agresji, przenoszą się w dzisiejszej rzeczywistości na lata późnego dojrzewania. Nie jest przecież prawdą, że na uczelnie wstępuje młodzież całkiem dojrzała i już ukształtowana. Często są to ludzie o bardzo egoistycznym i narcystycznym usposobieniu, pozbawieni empatii i wrażliwości. Młodzież wstępująca na uczelnie wyższe wymaga więc zdiagnozowania rozmaitych deficytów i wyjścia jej naprzeciw. Co z tym zrobić? Potrzebna jest przemyślana edukacja na rzecz rozwiązywania sytuacji kryzysowych. Powinnością uczelni jest jak najszybsze dostarczenie informacji, gdzie młodzi ludzie mogą zwrócić się o wsparcie, z jakich form skutecznej pomocy ze strony uczelni mogą skorzystać w razie potrzeby. Pożądany jest powrót do przemyślanej „pedagogiki społecznej”, gdy okazuje się, że źle pojmowana wolność jednostki sprzyja rozkwitowi rozmaitych dewiacji i patologii. Z promowaniem wiedzy o prawach studenckich musi iść w parze wiedza o obowiązkach i konsekwencjach ich nieprzestrzegania. Wielu studentów boryka się z problemami egzystencjalnymi.  Usamodzielnianie się wymaga umiejętnego godzenia zarobkowania na własne utrzymanie z rytmem zajęć i zaliczeń na uczelni.  Nie wszyscy przy tym potrafią radzić sobie ze stresem, doraźnymi trudnościami, załamaniem czy depresją. Dlatego  szybkie rozpoznanie uwarunkowań sytuacyjnych może mieć decydujące znaczenie dla budowania odporności psychicznej i zdolności adaptacyjnych. Szczególną rolę w tych sprawach powinien odgrywać samorząd studencki. Niezwykle ważne są różne formy szybkiego włączania studentów do aktywności akademickiej. Rozbudzanie pasji i zainteresowań jest silnym bodźcem do przemyślenia życiowych wyborów. Aktywność naukowa, kulturalna, wolontariacka, samopomocowa sprzyja nie tylko minimalizowaniu stresu, zwiększaniu satysfakcji życiowej, pielęgnowaniu uzdolnień, ale i przyjaznego stosunku do ludzi, akceptacji  odmienności oraz solidarności z potrzebującymi. Generalnie, środowisko studenckie nie wyróżnia się jednak jakąś nadzwyczajną aktywnością. Jest zatomizowane i apatyczne, poza wąskimi kręgami słabo artykułuje swoje zbiorowe interesy. Na przykład ma niewielki wpływ na modernizowanie programów nauczania czy wprowadzanie nowoczesnych metod w dydaktyce. Obowiązujące ustawodawstwo w dziedzinie szkolnictwa wyższego promuje znaczny udział młodzieży w kreowaniu władz uczelni. Ze względu na system rozmaitych zależności mamy jednak w praktyce do czynienia z dziwacznymi przejawami pajdokracji czy infantokracji.  Samorząd studencki chętnie bowiem odgrywa rolę lobbingu na rzecz wskazanych mu kandydatów do władz uczelni (zwłaszcza prorektorów i prodziekanów ds. dydaktycznych). To rodzi zobowiązania o charakterze korupcjogennym i demoralizującym. Kryzysowa kondycja uczelni skłania do wystąpień oskarżycielskich, adresowanych do władz różnych szczebli, za liczne zaniedbania tak w sferze bezpieczeństwa, jak i monitorowania nastrojów społecznych. Najgorsze jest oderwane od faktów moralizowanie, przerzucanie się odpowiedzialnością i poszukiwanie „kozłów ofiarnych”. Także doraźne wdrażanie pomysłów na rzecz radykalnych środków zabezpieczających uczelnie przed przemocą może mieć szkodliwe konsekwencje. Zamiast emocji powinna zapanować racjonalna powściągliwość, mająca na celu  dokonanie rzetelnej autodiagnozy źródeł zła, patologii zobojętnienia, tolerowania postaw nagannych, wykroczeń wobec prawa i moralności, pobłażliwości wobec bylejakości i niemrawego reagowania na nadużycia. Warto pamiętać, że zaistniały kryzys może być wstrząsem, bodźcem ku naprawie, punktem zwrotnym, a niekoniecznie zwiastunem katastrofy i klęski. W dyskusjach o przeobrażaniu się tożsamości akademickiej trzeba przywrócić wiarę w moc sprawczą nauki niezależnej. Uczelnie wyższe muszą powrócić do myślenia autonomicznego, a nawet kontestacyjnego. Władza tylko wtedy znów zacznie się liczyć z głosem ludzi intelektu – naukowców, nauczycieli i studentów, jeśli ci staną się jej rzetelnymi i odważnymi recenzentami i krytykami, a nie uległymi akolitami i kolaborantami. Zbyt gorliwi lub całkiem bezbarwni ministrowie do spraw nauki i szkolnictwa wyższego muszą mieć świadomość bezpośredniej odpowiedzialności przed środowiskami akademickimi, które nadzorują, a nie tylko  przed wodzami swoich partii, którzy  delegują ich na te stanowiska. Bankructwo polskiej inteligencji jest faktem, ale to nie oznacza, że uczelnie wyższe całkowicie zrezygnują ze swojej misji kształtowania intelektualnej awangardy społeczeństwa.   Prof. Stanisław Bieleń
    • @Wędrowiec.1984 coś w tym jest i zapewne masz rację. Przyjemnie jest wiedzieć lub chociaż domyślać się czyj utwór się czyta. Brakuje mi Twoich ostatnio - tez jakże charakterystycznych.
    • @Jacek_Suchowicz Miły...
    • @Łukasz Jasiński po co nam prezydenci, ja chcę monarchię konstytucyjną i Króla :) ja chcę wybrać króla:) Teraz jest łatwiej o mieszkania:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...