Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

to miało być zdarzenie z udziałem listopada
ten wiersz
dachy pachnące świeżo skoszonym deszczem
wschody i zachody spięte ciszy agrafką
stąpanie bosych drzew
i zdarzyła się
dziewczyna na początku zdania
jak przedwczesny finał

święte niewidzące zapatrzenie
w ruchomą przestrzeń za oknem
czas darowany
w koszach pajęczyn uśpione godziny

budzę się z wiersza
dwie proste linie
we wrześniu
są nie do wytrzymania

  • Odpowiedzi 48
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wytłuszczone wersy moim zdaniem troszkę odstają od tego pięknego wiersza, a zakończenie w pierwszym momencie skojarzyło mi się z dodatnim testem ciążowym :>

Tosterze, spróbuj pociemniałych ust i wtedy ocenisz czy " smak odstaje... : )
Niebiesko - czerwone, sadzone jajka, to właśnie reklama radia Zet - parę lat temu, dobrze widoczna po " prawej stronie drogi ".

P.S.
Marta, ja cię proszę, ty mnie nie stresuj w piękny, niedzielny poranek, dodatnim testem ciążowym...
Wrrr...
: )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Jaki on piękny, ten niedzielny poranek? Zimno, leje a ja mam doła bez końca ;)
Dodatnie testy nie są złe, trochę stresu ale w bilansie radości więcej :)

Zimno, leje, dół...odczuwanie, to tak naprawdę, kwestia wyobraźni...
Jak sobie wyobrażę słońce, to ono jest...
: )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiersz dobrze uczesany, z przyjemnością się czyta.
Tylko peel gdzieś październik zgubił. ;)

A cóż wy tak, z tą prokreacją i antykoncepcją ? dajcie pożyć... : ))
Październik... ?
Peel nie uznaje " stacji pośrednich " ( to pożyczyłem sobie od Kasi Leoniewskiej ) ale czasami musi...
Dzięki.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiersz dobrze uczesany, z przyjemnością się czyta.
Tylko peel gdzieś październik zgubił. ;)

A cóż wy tak, z tą prokreacją i antykoncepcją ? dajcie pożyć... : ))
Październik... ?
Peel nie uznaje " stacji pośrednich " ( to pożyczyłem sobie od Kasi Leoniewskiej ) ale czasami musi...
Dzięki.
Każdy ma prawo się zagapić.. ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A cóż wy tak, z tą prokreacją i antykoncepcją ? dajcie pożyć... : ))
Październik... ?
Peel nie uznaje " stacji pośrednich " ( to pożyczyłem sobie od Kasi Leoniewskiej ) ale czasami musi...
Dzięki.
Każdy ma prawo się zagapić.. ;)

Tak to już jest, najpierw się człowiek zapatrzy a potem zagapi... ; )
Opublikowano

z reguły, kiedy czytam wiersz i znajduję coś takiego:
zachody spięte ciszy agrafką
wiem, że dalej już nie przebrnę :)
ale... u Ciebie pomyślałem, że to może jakaś prowokacja jest,
przemyślnie i skrzętnie skonstruowana. Jadę więc dalej i co?
przez ramię niedbale przerzucony
wilgotnych fioletów pęk

Hahahaha... Lecterze?
Powiem szczerze - dla mnie klapa. :/
Rozumiem, że listopad, może
w piecu napal?

Nie tym razem. :|
Pozdrawiam.

Opublikowano

zagłądam to twoich z rzadka,
ten wiersz wpadł mi z rana z racji czegoś ciekawego na orgu do przeczytania
i ogólnie sobie nie zły wyszedł,
zwłaszcza spodobało się kilka tych prozaicznych wkładek ... czy niech będzie wnośni

Opublikowano

to miało być zdarzenie z udziałem listopada
ten wiersz
dachy pachnące świeżo skoszonym deszczem
wschody i zachody spięte ciszy agrafką
stąpanie bosych drzew
i zdarzyła się
dziewczyna na początku zdania
jak przedwczesny finał

jak dla mnie bardzo dobra strofa, ciekawe obrazowanie - zapowiadał się naprawdę doskonały wiersz, nawet "ciszy agrafka" nie razi.

przez ramię niedbale przerzucony
wilgotnych fioletów pęk
pociemniałe usta
mają lekki posmak tańca

tutaj chyba miało być zmysłowo, ale wyszło ciężko, a nie lekko - strofa jak dla mnie do korekty albo całkowitej zmiany, bo znacznie odstaje od pierwszej.

święte niewidzące zapatrzenie
w ruchomą przestrzeń za oknem
czas darowany
w koszach pajęczyn uśpione godziny
dwa jajka sadzone
niebieskie i czerwone
radio zet dla ciebie

"w koszach pajęczyn uśpione godziny" - po prostu świetne! nic dodać, nic ująć.
reklamy radia zet nie znałam, więc nie wiedziałam kompletnie o co w tym chodzi, dopóki nie postanowiłam przeczytać komentarzy. teraz już poniekąd łapię, więc strofka jest ok, chociaż bez wielkich emocji i powalającej na kolana rewelacji.
święte niewidzące zapatrzenie - u nas się na to mówi po prostu zaczaj ;)))

budzę się z wiersza
dwie proste linie
we wrześniu
są nie do wytrzymania

bez "są" w ostatnim - dodasz jedno znaczenie i co więcej, będzie lepiej brzmiało. jest ok.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





z reguły, kiedy czytam wiersz i znajduję coś takiego:
zachody spięte ciszy agrafką
wiem, że dalej już nie przebrnę :)
ale... u Ciebie pomyślałem, że to może jakaś prowokacja jest,
przemyślnie i skrzętnie skonstruowana. Jadę więc dalej i co?

Po to natura dała ci instynkt samozachowawczy, byś z niego korzystał... : )
Dzięki, Hajku.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wigotne fiolety, pociemniałe usta, posmak tańca... brrr
Druga kawa uświadomiła mi, że czasami sięgamy do tych samych pisemek : )
" Są ", są na właściwym miejscu.
" Zaczaj " - kupuję.
: )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





z reguły, kiedy czytam wiersz i znajduję coś takiego:
zachody spięte ciszy agrafką
wiem, że dalej już nie przebrnę :)
ale... u Ciebie pomyślałem, że to może jakaś prowokacja jest,
przemyślnie i skrzętnie skonstruowana. Jadę więc dalej i co?

Po to natura dała ci instynkt samozachowawczy, byś z niego korzystał... : )
Dzięki, Hajku.
Toć korzystam. Ale powiedz, tak bez metafor ;P co złego jest w "agrafce ciszy", albo w " pęku wilgotnych fioletów"?
W tej formie mniej zadęcia jedynie, a wrażenie wcale nie gorsze.
Cały czas nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to jakiś test ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





z reguły, kiedy czytam wiersz i znajduję coś takiego:
zachody spięte ciszy agrafką
wiem, że dalej już nie przebrnę :)
ale... u Ciebie pomyślałem, że to może jakaś prowokacja jest,
przemyślnie i skrzętnie skonstruowana. Jadę więc dalej i co?

Po to natura dała ci instynkt samozachowawczy, byś z niego korzystał... : )
Dzięki, Hajku.
Toć korzystam. Ale powiedz, tak bez metafor ;P co złego jest w "agrafce ciszy", albo w " pęku wilgotnych fioletów"?
W tej formie mniej zadęcia jedynie, a wrażenie wcale nie gorsze.
Cały czas nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to jakiś test ;)

W agrafce ciszy nie ma nic złego. Pęk wilgotnych fioletów, to " o jeden most za daleko "...
Nikogo nie testuję, niczym się nie bawię.
Lubię balansować na krawędzi kiczu, badać " wytrzymałość " słowa, " odzyskiwać " banał.
To ryzykowna gra o dużą stawkę - można polecieć z hukiem na pysk ale jak się uda, jest się w poetyckim niebie... : )
Opublikowano

Bardzo sprawne rozwinięcie przydroznego spotu reklamowego.
Kwintesencja postępowej poezji. Sporo emocji. Malo refleksji.
No i koniecznie jakiś - jak to się przed wojną mówilo - schlagwort.
Krótko: "cukier krzepi!"
Podziwiam kreatywność językową przydatną w agencjach reklamowych.
Zastanawia mnie uporczywa ucieczka od myslenia...
Ale ponieważ zdecydowanie nie odbiegaod tutaj średniego poziomu - plus.
Pozdrawiam
Stefan

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • oglądam nieśmiałe  dawne marzenia  które nie ujrzały światła dziennego    gdyby… tak czasami myślę    jaka byś była  w bliskim spotkaniu    tam wtedy  czarowałaś  byłaś niezachodzącym  słońcem  a ja  ja chmurami na niebie    bawiłaś się  moim cieniem    6.2025 andrew 
    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...