Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

na gwałt potrzebuję
choć dobrego słowa
na tyle miłego żeby
mogło głaskać
aż się zrobię giętka
cieniutka i drżąca
jak papier pod piórem
uległa i płaska

chcę żebyś mnie ujął
i zmieścił w dwóch zdaniach
żadnego ci miejsca
nie będę zasłaniać
a ustne poprawki
nanosił językiem
przezmyślnym przesprawnym
jak nigdy mnie wypieść

Opublikowano

Alicjo droga, ten wiersz akurat mi nie leży, jeśli mam być szczera. Pierwsza strofa jest nierymowana (co nie jest Twoją najmocniejszą stroną - chyba przyznasz), a druga nagle rymowana (co sprawia wrażenie niespójności i po prostu błędu literackiego).
A co do treści - rozumiem Cię nader dobrze, ale uważam, że zbyt bezpośrednio to mówisz. Sztuka nie powinna nazywać po imieniu; sztuka powinna delikatnie sugerować. I wiem, że Ty akurat jesteś Mistrzynią niedopowiedzianej, tajemniczej sugestii. A ten wiersz nie jest w Twoim stylu ani na Twoim poziomie.
Pozdrówka.

PS. A nie zajrzałabyś do mojego wierszydełka na poprzedniej stronie? Ciekawa jestem, czy akurat Tobie on przypadnie, czy nie. (Chodzi o "Ożywicę").
Pa.

Opublikowano

zgwałcę cię więc słowem
jak mi bóg jest świadkiem,
szybkim i lubieżnym
a tak na dokładkę

sczochram też językiem
długim, giętkim, zwartym,
dopóki parujesz
sezamem otwartym

a kiedy już zmiękniesz
zakończę gdybanie
i w błyszczące uda
wejdę całym... zdaniem :)

Alu, gdzie żeś Ty była, gdzie żeś?

Szukasz poetów w zamorskich krajach
piszących ciepłe wiersze
o czerwcach i majach?
wiatr zdmuchuje słowa
bawi się zdaniami
świstając pomiędzy wersami :)

Pozdrawiam i nie będę się targował o naparstek natchnienia...
Wytoczę najlepsze beczki wina z mojej poetyckiej piwnicy... :)

Opublikowano

nareszcie coś spontanicznego, prawdziwego -takiej poezji potrafię wierzyć.
bardzo mi się podoba - bardzo.
ciekawe przeplatanie się pięknej liryki kobiecej z akcentami wysublimowanej, bo ukrytej pod wieloznacznością - erotyki.
prawdziwy, bez_achowy transfer subtelnych fantazji i "niegrzecznych", ale jakże autentycznych oczekiwań.
- poza ostatnim słowem - niepotrzebnie trywializuje przekaz, ale co tam :))
gratuluję.

kasia.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




puk puk z dobrym słowem przychodzę
płaściutko pod kartkę wciśnięty
przenikam przez nit w cudzysłowie
nawiasy wypełniam w zagięciach

przez łuków strzelistych krągłości
w klucz G wiolinowy już pukam
przecinki i kropki w przenośniach
wirują patrz stąd do pępuszka

gdy zmieścisz się już w jednym zdaniu
i potem w dwóch słowach beztrosko
zwiniemy się w kartkę wczytani
byś muzą mi była
też wiosną
:)

Piękny wiersz Alicjo, jesteś niepodrabialna,
ale bardzo inspirująca :)
Pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

zasłużyła pani na pieszczoty słowne bardzo udanym kobiecym erotykiem. nie ważne że podobno błąd literacki się wkradł to nie istotne. pięknie o miłości cielesnej, delikatnie i zmysłowo. a tu trzeba zasnąć.
pozdrowienia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oxyvio miła

Pierwsza zwrotka jest rymowana,

słowa - drżąca
głaskać - płaska

Co do reszty, no cóż, jedne dzieci są podobne do rodziców, inne do kominiarza.
Przy okazji zajrzę do Ciebie

serdeczności :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Emilu miły,

Dziękuję za wiersz, ech... :)
Jestem z Wami, zaglądam, czytam ale ostatnimi czasy mam język w gipsie.
Pewno za dużo paplałam i teraz muszę pocierpieć. Mam nadzieję, że się zrośnie.

Słoneczka
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


już biegnę co tchu
już pukam do drzwi
choć garść ciepłych słów
chcę zostawić Ci

zrobiłem puk puk
nie otwiera nikt
zamknięte na klucz
nieciekawie mi

lecz nagle chrzęst chrzęst
drzwi odmyka ktoś
spod spuszczonych rzęs
usta szepczą chodź

ech szkoda dwóch zdań
i literek stu
zdobywamy grań
rozszalała chuć
.
.
.



ale wyznam wam
drobny sekret ten
pewno ze mnie drań
to był tylko sen
:)))

pozdrawiam Jacek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no i patrzcie widzicie
tuż przed puentą odjechał
nic gorszego przytrafić
jak kochanek poeta
się nie może kobiecie
jak ochota raz najdzie
żeby ciut poswawolić
to zostawia na lodzie
i się z rymem miętoli
albo śni coś nieboże
albo sens gdzieś zgubił
na poetę kochani
już mnie nikt nie namówi


Dziękuję Jacku, pozdrawiam jakbyjesiennie :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...