Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

muj apetyt miał imie

odjechalam przed chwila

terenowym wehikulem czasopszestszeni

f podrurzy

jestem

miedzy jedna a usmom rekonstrukcja

fspomnien

hciałam zjeść garsc oliwek

w drodze

nad jezioro jedno, usme

mijam

fontanne

toftes gate


zatszymuje sie na hfile

siadam na laweczce

ftulam sie w... aker brygge



najpszedniejsze owoce grzenznom w gardle


fcionsz jest pieknie


tylko apetyt wyrzarty jakis taki

Opublikowano

Panie Marcinie,

domniemywam ze forum poswiecone jest wierszom/poezji,
a nie polemikom z przejetymi przede wszystkim swoja osoba
sfrustrowanymi krytykami osobowosci.
dlatego tesz ja zanieham dzielenia sie wrarzeniami na temat
klasy Pana Osoby.

rzycze Panu czilautowego środowania

;o)

Opublikowano

Wiersz to nawet jakiś jest. Co więcej, sensowny. Ale ta obrzydliwa maniera celowych błędów... Zupełnie niezrozumiała. Popraw to marta zuzia. Jeszcze jedna sprawa. Czuć ten klimat popkulturalny. Czy to dobrze? Jeśli w taką "niszę" chcesz się wstrzelić... To szybko spłoniesz.

Opublikowano

Panie Michale,

dziekuje za koment.

prawde mowiac bledow nie musi byc.
nie upieram sie.

ponadto nigdy nie traktowalam tej "kreatury"
jako wiersza/poezji.

som to dla mnie,
moje wyartykuowane "rzygi" ,
czy tesz innymi slowy
podsumowanie repertuaru emojcji pare lat temu.

to wszystko.

wrzucilam tą "kreature" na to forum
na porzarcie.

tym bardziej zdziwi mnie hoc 1 dobre słowo.

nie jestem poetka.
i nie marze bron Borze o fstszelaniu sie w popnisze.

tym bardziej doceniam Pana slowa konstruktywej krytyki.

:o)

słonecznej aury

Opublikowano

dziekuje za komentasz Tumus Eulusys :o)

pszy okazji o ortografii.

ortografia ma dla mnie taki sens jak kolor klawiatury
- prawie rzaden, hyba rze akurat potszebuje koloru do jakiejs instalacji
, muwie o zasadah.

owak pogoda ma fplyw na ortografie ofszem (czytaj - jaja se robie)
jak pada deszcz czesciej urzywam sz nisz rz
i odwrotnie jak jest wyrz pisze nirz przez rz nie pszes sz
;o)

ortografia nie ma dla mnie rzadnego znaczenia na codzien, prywatnie.
pisze na opak z 8 lat jusz, kfestia pszyzwyczajenie
i jest to dlamnie za kardym razem prysznic gradowy
kiedy
ludzie reagujom oburzeniem i to na powarznie.

jak by nigdy nie byli f kosmosie...


***

a Tfoje poematy zapadajom mi f szpik i bede Tfoim czestym gosciem.

hoc wole sie nie odzywac ..pszes te kamienie w ustah...
i nurz w brzuhu...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Marta, ortografia może i nie powinna dyrygować naszym życiem, ale przez wzgląd na innych powinniśmy pisać poprawnie. Słowa z "bykami" czyta się dwa razy dłużej i okropnie to męczy.
Opublikowano

Karline B.!

OK, OK!
no zgadzam sie ze meczy, ale ja zapominam, szczerze zapominam, ze meczy.
bo nawet moi przyjaciele juz sie przyzwyczaili i czytaja mnie bezproblemowo.
ale jak maja problem to pisze normalnie, spoko luz.

bede pisac ortograficznie na forum bo juz dociera do mnie ze to razi.

***

w ogole dziekuje za dobre slowo.

wehikul ...
dla mnie cierzki bardzo sam w sobie

w sumie dobrze rze afera jest w okol ortorafii

;o)

bajecznie pieknego wieczoru dla Ciebie

Opublikowano

No, to wyjaśnienie mnie zupełnie satysfakcjonuje. :-)
Masz prawo do takiego wzlotu artystycznego, jaki tylko Ci się podoba. Choć powiem szczerze, że niestety mnie męczy czytanie tego. Ale jesteś bystrą osobą wiedzącą czego chce i jak tego dokonać.
Powodzenia!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czekam, w którymś lipcowym popołudniu albo… Czekam na ciebie. Jedyna...   Wiesz, zatracam się w jasnej smudze słońca pełznącej po ścianie. Kiedy jeszcze tu jestem, kiedy jestem tu jeszcze… I w jasnym krysztale zamykam twoją twarz. Zaginam do środka krawędzie.   Czekam. Czekając na ciebie. A nuż coś wyniknie? Nie wiele z tego wynika. Jedynie biel ścian naciera na mnie. I szarość wirujących pyłków. Tych obło0ków wzruszonych gwałtownym spazmem oczekiwania.   Kochasz mnie jeszcze? Bo ja kocham cię. I kocham jeszcze. I tęsknię.   Otwieram drzwi wielkiej szafy. Za drzwiami resztki dawnego życia. Pozostałości. Krawaty po ojcu, umarłym trzydzieści lat temu. I jakieś szmatki. Wytarte. Nie wiem od czego to. Od czego…   Matka wiedziała. To miało być do czegoś. Do zszycia. Do wszycia. Matka wiedziała…   Posłuchaj mnie, bo słuchają mnie tylko cienie. Te cienie skryte po kątach. Albo od drzew, od tych gałęzi, co szurają cieniście po ścianie w jaskrawym zza okna słońcu. Bądź po tych obrazach w ramach drewnianych. W milczeniu.   Po tych obrazach przyniesionych przez matkę przed laty. Od artysty malarza.. Od takiego jednego, co chodził i sprzedawał.   Nastawię płytę, dobrze? Trochę trzeszczy i szumi. Igła wgłębia się w rowki i żłobi te mikroskopijne kaniony…   Nastawię głośniej. Posłuchamy razem. Jak wtedy przy świetle padającym z ukosa. Kiedy zachód stawał się krwisty.   I taki zimny. I martwy… Czy ty mnie trochę…   Powiedz…   W czerwonym słońcu o zachodzie to brzmi jakoś inaczej. W tym pustym domu. W tym martwym...   … w tej pustce wzbierającej przedśmiertna purpurą...   Posłuchamy jeszcze?   Wiem, płyta się trochę zacina. Ale jest mi cieplej przy tobie. Kiedy czuje twoje odbicie dalekie. Mimo że dalekie...   Jesteś tutaj albo cię nie ma. Sam już nie wiem. Kiedy chwytam dłonią, kiedy łapię… - przecinam próżnię. Nic więcej. I nic więcej.   I nie wiem już sam. I nic już nie wiem. Absolutnie… Lecz kiedy zaciskam powieki. Mocno…   Ciii. Coś słyszę… Nie, to tylko brzęczenie pszczoły w takiej gorącej godzinie. W takim skwarze i znoju…   Jaskrawy blask jarzy się na krawędziach wszystkich przedmiotów, rzeczy…   I widzę. Widzę ciebie. Idącą środkiem drogi.   Widzę ciebie taką lekką, płynącą w powietrzu. W tym powietrzu pełnym dmuchawców. Lecących w powiewie tchniętym oddechem.   I widzę ciebie jak idziesz w przyszłość niedosiężną. W zblakłych źrenicach masz jeszcze resztki tamtych światów.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-09)    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Świetne! Mógłbym się podpisać.     Pozdrawiam.
    • I nagle słychać  Tupanie i szepty Oddech na szyi W diamenty się splótł    Zalał mnie pot Jak wrzątek ogórka w słoiku    I sztywno  I sztywniej   ...   Spojrzenie we mgle ugrzęzło  Jasność i ciemność  Przemyca do źrenic   Słowa na sznurkach wędrują do uszu   Wyrwać się? Wyjść chcę!   Tonę w bezruchu    Palcami po radiu Pokrętłem w lewo i prawo     Za mała - Za duża - Za brzydka - Za...   Nieinteligentna - Nie strojna - Nie...   Przemądrzała - Prze..   Przy...     Kawę czy kawą?
    • tu leczyć nic nie potrzeba tu wszystko od razu widać załapie szybko estetyk jest talent -złapana ryba   żonglerka nastrojem na nic niedopowiedzeń nie słychać a z puenty mocne zagranie zostanie już białą myszą   a talent rzuca się w oczy bo wiersz to coś ma w sobie nikt nie wie czym zauroczył poetka - myślisz i powiesz :)))
    • @huzarc fajnie, za mundurem panny sznurem:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...