Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

mizernie wyglądasz cieniu
podpierając ścianę papieru
bijąc ją atramentem chaosu
dziś nie pójdziesz spać
tyle prawdy jeszcze do wypicia

sznur zmęczenia zaciska mi szyję
a ciężki oddech samotności
nie pozwala opaść powiekom

wtrącony w środek lasu
przekrzyczę wściekłą noc?
jak się odnaleźć w świecie luster?
echo nie wraca

Opublikowano

Wiersz oparty jest na pewnego rodzaju "związkach frazeologicznych":

ściana papieru, atrament chaosu, prawda do wypicia, sznur zmęczenia, ciężki oddech samotności, przekrzyczeć wściekłą noc, odnaleźć w świecie luster, niewracające echo.

Na tak małej przestrzeni. Zdecydowany przesyt. To jest największy mankament liryka. Szafowanie zwrotami, choć wcale nie wyświechtanymi jest wielce szkodliwe dla całości, bowiem pozostajemy (czytelnicy) "na frazach", a znaczenie odsuwamy machinalnie (dzięki autorowi) na plan dalszy.

Tak nie może być.

Opublikowano

mizernie wyglądasz cieniu
papierową podpierając ścianę

Może tak? Bo faktycznie to razi właśnie w tym miejscu. Jeszcze coś zrób z 'atramentem chaosu', 'sznurem zmęczenia' i 'światem luster'.

Poza tym wiersz mi się podoba.

Opublikowano

"Wyświechtane górnoloctwa" - to też jakiśtam związek frazeologiczny i to mój komentarz do wcześniejszych komentarzy. Może i dużo środków artystycznych, ale są przemyślane i użyte tak, że nie burzą całości malującego się przed czytelnikiem obrazu. Każdy ma inne spojrzenie, każdy ma inny pomysł, a przede wszystkim każdy ma inny warsztat artystyczny! Obłudą byłoby, jakbyśmy żądali od każdego poety pisania tak, jak nam się podoba, a zapominali, że to on jest twórcą bytów, rzemieślnikiem koncepcji, który z niemrawej materii, ubierając w słowa buduje obrazy według tego, co myśli i czuje.
Deszcz_on nie przejmuj się takimi komentarzami, sam dostaję ich wiele i często są to komentarze ludzi, którzy nawet nie zdołali zrozumieć jaki zamysł ma mój wiersz.
Poza tym ciekawy temat, sam niedawno go użyłem, więc zachęcam do przeczytania również mojego wiersza o takim samym tytule. Pozdrawiam życząc powodzenia i udanej twórczości.
P.S. Nie dawaj się i nie pisz nigdy "pod dyktando"! ;-)

Opublikowano

Nie zgodzę się w pełni. Autor jest tu nowym bywalcem, nie można więc kogoś jasno klasyfikować nieznając warsztatu jego twórczości. Piszę to jako swego rodzaju krzyk.

Wielokrotnie umieszczając swoje wiersze miałem niesamowity ubaw z zamieszczonych komentarzy. Wszyscy bowiem rozmyślają czemu taki a nie inny zwrot został użyty, jakby miało to priorytetowe znaczenie, zupełnie nie zastanawiając się nad sensem i przesłaniem całości utworu. Nie bierz Michale słów mojej krytyki zbytnio do siebie, chcę tylko zwrócić uwagę, i rzucić pytanie, co jest ważniejsze - analityka czy systetyka.

I tu powstaje moja prośba - nie oceniajmy utworu po artyzmie ale po warsztacie jego autora.

Poza tym dodam, że niejednokrotnie oceniałeś Michale moje utwory. Z większością uwag się zgadzam, choć zapewne jakiś spór zawsze by pozostał. Jednak ja jestem tu już "starym bywalcem", w porównaniu do osoby, pod której wierszem toczymy dyskus, więc mniemam, że mój osobisty warsztat jest znany.

Opublikowano

Tumusie. Mam nadzieję, że chcesz dochodzić sprawiedliwości. Ja tak bowiem staram się działać. Nie zamierzam kogokolwiek krzywdzić. Komentuję to, co widzę, czego doświadczam. Na tym forum zajmujemy się wierszami - tworami. O tej sprawie już niegdyś pisałem, jednak dla Ciebie - starego bywalca powtórzę. Oceniamy twór takim, jakim jest TERAZ. Bez pryzmatów. Oczywiście, biorę pod uwagę czyjś "debiut", ale tylko w takim aspekcie, w jakim staram się stosować do każdej oceny. Tzn. Konkret, pomoc, opinia. Pokazanie komuś faktów, jest o wiele większą troską o Jego "bycie", niż przemilczenie i zamknięcie się w stwierdzeniu - ale on jest nowy.

Czy gdy jakaś osoba zamierza koncertować, choć robi to pierwszy raz, czy słuchacz mówi - no tak... rozumiem, że źle grał wkońcu to jego debiut. Czy mówi spaprał sprawę, nie przygotował się wystarczająco, czuję się zawiedziony, po co ja tu przyszedłem? Ja idę za kulisy i serdecznie komentuję. Jeśli ktoś chce skorzystać, zrobi to z pożytkiem dla siebie i widowni. Jeśli nie, jego sprawa.

Opublikowano

Nie kwestionuję Twojego zaangażowania i merytorycznej oceny. Myślę jedynie nad analitycznym rozbieraniem utworu nie skupiając się jednocześnie nad całością problematyki. Obaj jesteśmy, jak widać indywidualistami, więc mamy rozbierzne spojrzenie. Ala mam tylko pytanie - czy ważniejsza jest synteza, czy analiza utworu? Rozpatyrywanie użytych słów, środków artystycznych, czy zagłębienie się nad problematyką, rozpatrzenie, czy autor w pełni osiągnął cel, na jaki się porywa? A jeśli ten problem, zjawisko widzimy inaczej, toczmy merytoryczny spór, z którego (jak np. w trakcie wieczorków poetyckich) zarówno autor, jak i osoby toczące dyskusję wyciągną ważne dla siebie wnioski.
Nie odbieraj więc, proszę, moich słów jako zarzutu. :-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata po podjęciu wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 
    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
    • @P.MgiełPoeci tak ładnie tęsknią...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...