Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gdyby tak z miłością pogadać
wyszeptać sercem do ucha
dłonie zanurzyć we włosach
modlitwą cicho zapukać

chciwym blaskiem oczu ją zbadać
w spojrzeniach ukryć słowa
przenikać przez duszę i myśli
ot taka zmyślona rozmowa

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



oczywiście, serce oddać jej, a samemu spłonąć na stosie miłosnych uniesień. znaczy, serce ocalić, ciało spalić, znaczy chuć spalić...:))))

- wierszyk, Emilu, przyjemny.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


aż korci, by pociagnąć dalej :)

gadaj z miłością gadaj
szeptaj sercem do ucha
usta we włosach zanurz
zobacz jak ona słucha

ten blask bijący z oczu
spojrzeniem swoim ogarnij
przeniknij całą do końca
i pragnij chciwie pragnij

Ładny wiersz Emilu. Miłość jest tym, czego człowiek najbardziej pragnie.

Serdecznie pozdrawiam :-)
Krystyna S.
Opublikowano

pięknie to Emilu zrobiłeś
a ja mogę tylko dodać
w bliskości tematu

komunia

porozumiewać zacznijmy się modlitwą
chwalebną
błagalną
dziękczynną
i ust nie rozchylając szacunkiem siebie karmmy
to lekkostrawne, a pożywne danie
miłości dioptrią w oczy zaglądajmy
przez pokornie opuszczone powieki

człowiek to nie wszystko
a tylko jego miano, mienie, mniemanie
coś jednak w nim drzemie wielkiego
przebudzenia czas, pora na delektowanie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hmm...
chyba mam jakiś defekt :( bo....
nie dowierzam takim tekstom

słowa, słowa, słowa, słowa
Postać: Poeta do Maryny; akt I, scena 10 i Maryna do Poety; akt I, scena 15.

;)
Opublikowano

parole, parole, parole...
F.isiu, to z pewnością jest jakiś defekt...
Zapewne uważasz, że miłości nie można oceniać w kategorii czerni i bieli. Dlatego u Ciebie pojawia się w zmieszanych odcieniach szarości.
Syndrom miłości niespełnionej burzy najpiękniejsze wyobrażenia o miłości. Miłość niespełniona, to specyficzny rodzaj nienawiści. Miejmy się na baczności przed jej ofiarą - myślącym samotnikiem(Sakutaro Hagiwara)
Wiesz, jaka jest różnica między fantazją a miłością? Fantazja nie pozostawia po sobie mokrych plam... hahaha :)
Seks, jest nieodłącznym towarzyszem miłości, ale zupełnie dobrze sobie radzi bez niej, bo seksu nie można zastąpić walerianą, ale Walerianem-z pewnością. hihihi...
Pozdrawiam F.isię serdecznie. Koniecznie walcz z defektami.
Co przyniesie dzień jutrzejszy? e.g.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ja o gruszce, Ty o pietruszce ;)
'przywiązuję' (śnurkiem) znaczenie do słów , zostało mi to z "zuchów" (w tym właśnie upatruję swe defekciarstwo, afe... - toż całe zet-ha-pe zakorzenione było w błędach i wypaczeniach ;)

lubię "adekwatność" słownictwa (również jego braku), dla mnie słowo - droższe pieniędzy ;)
'gawędziarstwo', owszem, posiada pewien koloryt, zatrzymuje na chwilę, ale nie zostawia głębszych wrażeń (np. mokrych plam ;)

:)
Opublikowano

F.isiu droga, wszystko zależy od tego ile się wrazi... hahaha.Wrażenia są obięte teorią względności podobnie, jak wyobrażenia o ich skutkach.
Pozdrawiam, Emil G.awędziasz. Czasami wanish do dywanów utwierdza mnie w przekonaniu do tego, że śniłem przed kominkiem z moją kobietą życia... hahaha

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Emilu, jeśli G.awędzisz ciepłym barytonem, to..... hmm...
poczynię zakupy (dwa: dywan i wanisz) i sprawdzę co wyrażają, wrażenia - wyrażę
;)
Opublikowano

F.isiu droga, baryton jest zbyt ciepły, niebezpiecznie ciepły. Szczególnie kiedy mruczę do ucha... hahaha. Lepiej, żebyś mnie nigdy nie usłyszała, boś przepadła z kretesem... hahaha
Emil G.awędziasz-samochwała. hahaha
Gdybyś jednak chciała nadstawić ucha i usłyszeć co nieco o miłości, chociaż to tylko mms nagrany telefonem komórkowym, to proszę bardzo... ale koniecznie w słuchawkach, bo jakość niespecjalna.
portalsukcesu.pl/?category,show,34501
Ale wiesz sama dobrze, jako dojrzała kobieta, która wie czego chce, że na "żywca" smakuje zupełnie inaczej. Brakuje strumienia ciepłego powietrza, które wypełnia ucho pewnym trudnym do określenia tchnieniem myśli i wtedy wanish jest niezbędny-nie tylko do dywanów... hahaha
Pozdrawiam harcerskim zhp - okrzykiem czuj-czuj i marz. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...