Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 75
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nooo, to argument najpoważniejszy z tych, które mogę sobie wyobrazić...
Ktoś, komuś zabrał zabawki... ; )
Dyskusja z emocjami nastolatki, której wujek B domalował wieeeelkie poetyckie wąsy, byłaby niepoważna...
Opublikowano

pomiędzy uwikłaniem człowieka w "dzianie się przedmiotów" a rezygnacją - wycofaniem się w prywatność i bierne uczestnictwo w świecie jest - jak sugeruje tytuł - oczekiwanie na gwałtowną i spektakularną zmianę, na "wiatrołom" otwierający nową perspektywę i dający szansę na wyrwanie się z inercji, powtarzalności...
noc jako czas wypoczynku, intymności - okazuje się dla peela trudną do zniesienia torturą bycia sam ze sobą, w świecie samoudręczeń, w refleksji, wspominaniu, ekspiacji...
akcent na bezustannym wysiłku wyrwania się z izolacji, powrotu do świata, do ludzi - jest chyba najlepszą cząstką tego wiersza...i po lekturze pozostawia dominujący ślad walki peela ze sobą;
liryk, czysty liryk...
J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nooo, to argument najpoważniejszy z tych, które mogę sobie wyobrazić...
Ktoś, komuś zabrał zabawki... ; )
Dyskusja z emocjami nastolatki, której wujek B domalował wieeeelkie poetyckie wąsy, byłaby niepoważna...
Lepszy taki argument wyartykułowany/napisany
niż samo "kosz", nieprawdaż? Domysły mogą być niebezpieczne.
Dyskusja z urażonym ego podstarzałego bufona, który ma ambicje większe
od możliwości, a który wyrósł w jakiś zagadkowy
sposób na mentora wśród tłumu idiotów byłaby niepoważna - wobec tego
pewnie dobrze, że nie dyskutujemy*. Serdeczności /j


*Skoro na taki poziom ma Pan ochotę...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




W życiu każdego pretendenta, starającego się (za wszelką cenę) o laur artysty i to najchętniej "nieśmiertelnego" przychodzi taki moment, taki zakręt, po przebyciu którego musi dokonać wyboru: "ByćBytem", wiernym sztuce, nawet kosztem rezygnacji z miernego udziału potencjału własnego - i to jest tzw. syndrom KLASY.
Albo: "byćbytem", dla bytu, za wszelką cenę - i to jest tzw. syndrom KASY.

Nasuwa się tylko jeden, logiczny wniosek, poparty podobnymi zjawiskami w historii sztuki, która sztuką nigdy nie była, a jednak egzystuje i to całkiem...nieźle, boleśnie namacalnie, ponieważ jej wartościowanie przez tzw. „dylematy” odbywa się i ogranicza jedynie do niedużej różnicy w pisowni…;)


Tak, jest Pan bogaty, Panie „eL”.
Nie, nie podoba mi się ten banalny zlepek słów, ta parada oczywistości, ta ambonowa poza peela - myśliciela, uzurpującego sobie miano autora jakiejś uniwersalnej, czy też nowatorskiej myśli/ filozofii. Te pretensjonalne spostrzeżenia, płytkie refleksje, zwane liryką, a dalej: nawet wierszem. I te przebrzmiałe powtórzenia, które już nie budują klimatu, ale natarczywie kaleczą i molestują uwagę czytelnika, który za swój czas otrzymuje stek średniowysmażonych wtórności.

MINUS
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




W życiu każdego pretendenta, starającego się (za wszelką cenę) o laur artysty i to najchętniej "nieśmiertelnego" przychodzi taki moment, taki zakręt, po przebyciu którego musi dokonać wyboru: "ByćBytem", wiernym sztuce, nawet kosztem rezygnacji z miernego udziału potencjału własnego - i to jest tzw. syndrom KLASY.
Albo: "byćbytem", dla bytu, za wszelką cenę - i to jest tzw. syndrom KASY.

Nasuwa się tylko jeden, logiczny wniosek, poparty podobnymi zjawiskami w historii sztuki, która sztuką nigdy nie była, a jednak egzystuje i to całkiem...nieźle, boleśnie namacalnie, ponieważ jej wartościowanie przez tzw. „dylematy” odbywa się i ogranicza jedynie do niedużej różnicy w pisowni…;)


Tak, jest Pan bogaty, Panie „eL”.
Nie, nie podoba mi się ten banalny zlepek słów, ta parada oczywistości, ta ambonowa poza peela - myśliciela, uzurpującego sobie miano autora jakiejś uniwersalnej, czy też nowatorskiej myśli/ filozofii. Te pretensjonalne spostrzeżenia, płytkie refleksje, zwane liryką, a dalej: nawet wierszem. I te przebrzmiałe powtórzenia, które już nie budują klimatu, ale natarczywie kaleczą i molestują uwagę czytelnika, który za swój czas otrzymuje stek średniowysmażonych wtórności.

MINUS

Oj, Kaśka, marudzisz jakbyśmy mieli za sobą ze czterdzieści lat małżeństwa. Gdzież te " niegdysiejsze śniegi " - dowcip, błyskotliwość, inteligencja. Głęboko zniesmaczony odgrzewaniem ciągle tego samego kotleta odbieram ci zaszczytny, honorowy tytuł Mojej Ulubionej Blondynki... ; )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




W życiu każdego pretendenta, starającego się (za wszelką cenę) o laur artysty i to najchętniej "nieśmiertelnego" przychodzi taki moment, taki zakręt, po przebyciu którego musi dokonać wyboru: "ByćBytem", wiernym sztuce, nawet kosztem rezygnacji z miernego udziału potencjału własnego - i to jest tzw. syndrom KLASY.
Albo: "byćbytem", dla bytu, za wszelką cenę - i to jest tzw. syndrom KASY.

Nasuwa się tylko jeden, logiczny wniosek, poparty podobnymi zjawiskami w historii sztuki, która sztuką nigdy nie była, a jednak egzystuje i to całkiem...nieźle, boleśnie namacalnie, ponieważ jej wartościowanie przez tzw. „dylematy” odbywa się i ogranicza jedynie do niedużej różnicy w pisowni…;)


Tak, jest Pan bogaty, Panie „eL”.
Nie, nie podoba mi się ten banalny zlepek słów, ta parada oczywistości, ta ambonowa poza peela - myśliciela, uzurpującego sobie miano autora jakiejś uniwersalnej, czy też nowatorskiej myśli/ filozofii. Te pretensjonalne spostrzeżenia, płytkie refleksje, zwane liryką, a dalej: nawet wierszem. I te przebrzmiałe powtórzenia, które już nie budują klimatu, ale natarczywie kaleczą i molestują uwagę czytelnika, który za swój czas otrzymuje stek średniowysmażonych wtórności.

MINUS

Oj, Kaśka, marudzisz jakbyśmy mieli za sobą ze czterdzieści lat małżeństwa. Gdzież te " niegdysiejsze śniegi " - dowcip, błyskotliwość, inteligencja. Głęboko zniesmaczony odgrzewaniem ciągle tego samego kotleta odbieram ci zaszczytny, honorowy tytuł Mojej Ulubionej Blondynki... ; )

O, Lecter, kiedy brakuje argumentów merytorycznych, chwytasz za włosy?
Niskie, jak dopinanie blond treski szowinistyczną wsuwką - ale zabieraj!
Chociaż mi spódniczka przestanie odstawać...;)

A moje IQ, to nie etykietka na musztardzie ;P

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dzień rozpływa się w szeptach  słońce wilgotnieje i gaśnie. Dotyka mnie kruchość drzew, wypełniam usta mleczną mgłą.   Jesteś tak blisko, używasz mnie… Zatopieni w sobie czerwienią bieli. A kiedy Twoje oczy błękitnieją  moje stają się czarne.!       :)                   
    • Myszkę powiesiłam, taka urocza jest:) niech sobie wisi:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Rafael Marius pleść wianki to każdy powinien umieć :)
    • Wchodzi on - Polityk- Polityczna Tłusta Świnia Koronkowa, kłamstwem nabłyszczony, wykarmiony na ludzkiej cierpliwości jak monstrum z promocji, które zjadło cały kraj i jeszcze pyta o deser. Skóra mu świeci jak szynka premium namaszczona budżetem, oczy lśnią krzywdą smażoną na głębokim oleju publicznych pieniędzy. Półki szepczą między sobą, drżąc jak przeterminowane sumienia: „Patrzcie! To ten, który otłuścił się na ludziach tak bardzo, że wózek go nienawidzi!” On nie idzie. On płynie - lawina krawatów, biurokracji i tłuszczu władzy. Każdy jego krok  skrzypi jak konstytucja po setce poprawek, wózek jęczy jak urząd pod jego cięzarem. Chipsy padają na kolana - bo wiedzą, że jego spojrzenie ma kalorii więcej niż one same. Jogurty płaczą w kubeczkach: „Nie zabieraj nas, panie, my jesteśmy tylko mlekiem, nie obietnicą!” Ser żółty topnieje, tworząc kałużę chciwości, gęstą jak miód z komisji śledczej. Banany wyginają się w paragrafy i paragrafiki, chcąc wyglądać bardziej praworządnie. Kiełbasy drżą jak wspomnienia budzetów, które „zniknęły przez przypadek” w jego kieszeniach - kieszeniach z czarnych dziur, zdolnych wciągnąć nawet dobre intencje. Kasjerki patrzą na niego jak na zjawę z zamrażarki moralności. Skaner nie śmie go zeskanować. Paragon, dotknięty jego palcem, zwija się w Ewangelię Znikającego Rabatu. A mop klęka i staje się Berłem Posadzki Zniewolonej - narzędziem jego foliowego panowania. Reklamówka otwiera swoje plastikowe usta i błaga: „Panie… nie wsadzaj mnie tam… już tylu przede mną nie wróciło…” Ryby w lodówkach zaczynają śpiewać psalmy o złodziejstwie, bo wiedzą, że dziś on jest ich jedynym świętym i jedynym katem. Puszki kukurydzy stukają jak zegary politycznej degradacji, ogórki w słoikach drżą jak ręce premiera po trudnym oświadczeniu. A on? Śmieje się. Śmiechem tłustym, wypasionym, jakby każda złotówka zamieniała mu się w dodatkowy plaster boczku. I ten śmiech przesuwa regały, gasi neony, sprawia, że butelki oleju ronią łzy kwasu tłuszczowego. Gdy bierze wózek -  ten klęka. Gdy wchodzi na dział z pieczywem -  bułki sypią się jak nadzieje narodu. Gdy przechodzi przy kasie, torty mdleją ze wstydu, a mleko zastyga w bieli czystej żałoby. I wtedy ludzie  - zwykli ludzie, z pustymi koszykami i wypłukaną godnością - patrzą na niego jak na tłuste nadużycie w ludzkim garniturze, na kulę chciwości, która zjadła wszystko, co dobre, i nawet nie beknęła. Patrzą i mówią szeptem, by nie usłyszał: - Chryste Panie… my naprawdę płacimy na tego durnia? A potem wybuchają śmiechem - takim mocnym, tak szczerym i bolesnym, że aż torty zaczynają klaskać, reklamówki mdleją, a chipsy śmieją się same z siebie. Bo groteska jest tak wielka, że aż pęka w szwach, a prawda tak tłusta, że nie da się jej zmieścić w żadnym koszyku.                
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ślicznie.     Rozumiem. A dla mnie to nostalgiczne wspomnienia z dzieciństwa. Ja też potrafiłem pleść wianki i nie tylko dla moich sympatii.
    • @Marek.zak1Nie wiem, czy dobrze sobie wyobrażam, ale zaczynam już widzieć podwójnie. :) W każdym razie - na pewno mieszka tu duch. :) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...