Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

skraplają się uczucia
wcale nie wiosenne
jesienny żałośnie
przenika duszę
rany parzą piekielnie
codzienność niesie
przeklęte

nie ogarniam porządku dnia
w garach dla pokrzepienia
parzę dłonie żeby smakowało
dzisiaj jutro pojutrze

moje dla was
przesłanie

Opublikowano

Alunko,
zdecydowanie wolałam podartą duszę.
skąd ten wybór? duszę bym zaplusowała.
tym bardziej, że w tym wierszu sugerowałam zmiany...
ale masz niezwykłą zdolność łapania chwil i ubierania ich w lekkie słowa, jak motyle
tylko, że ten wiersz akurat nie jest lekki, przeciążony trochę, co z resztą wyłapał od razu Lecter.

buziaki,
będzie lepiej :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Macieju a wiesz o co w wierszu chodzi...?
Chyba nie!
To Ci podpowiem...biegam raniutko do pracy ...., robię zakupy , gotuje ,piorę odrabiam" lekcje"...
I tak ...w "wolnych chwilach"....piszę , czytam ...a nocą książki...i tak mam!
Jestem przekonana że ciebie ...nie dotyczy!
Ooo i o tym właśnie piszę!!!
Pozdrawiam!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Macieju a wiesz o co w wierszu chodzi...?
Chyba nie!
To Ci podpowiem...biegam raniutko do pracy ...., robię zakupy , gotuje ,piorę odrabiam" lekcje"...
I tak ...w "wolnych chwilach"....piszę , czytam ...a nocą książki...i tak mam!
Jestem przekonana że ciebie ...nie dotyczy!
Ooo i o tym właśnie piszę!!!
Pozdrawiam!

Aluno to ja ci również podpowiem, biegam raniutko do pracy później na dyżur na uczelnię, później na trening z dziećmi, od 22 przeważnie mamy próby w zespole, później wracam jem śpie i tak na okrągło, czasem coś poczytam i jak mi się nie podoba to o tym napiszę
nie robię tego złośliwie, tylko po prostu jestem szczery,
i w moim subiektywnym odczuciu w mojej estetyce ten wierszmi się nie podoba
a ciebie pozdrawiam serdecznie ((-:
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


skraplają się uczucia... moja nieoceniona Matka Chrzestna zwykła tak nazywać konieczność wizyty w ubikacji...:D
A na serio, już ten wers jest tragiczny, a podarta dusza mnie dobiła i wszystko mi opadło.
Niestety...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


skraplają się uczucia... moja nieoceniona Matka Chrzestna zwykła tak nazywać konieczność wizyty w ubikacji...:D
A na serio, już ten wers jest tragiczny, a podarta dusza mnie dobiła i wszystko mi opadło.
Niestety...
To Adamie ...ta ubikacja no...no...to może Daj od razu do klopa ten wiersz!
Po co go wstawiać jak z góry na niego sikasz!
Ale na pewno TWA!
MAM NADZIEJĘ ŻE ANGELLO COŚ Z TYM ZROBI , BO NIE PIERWSZA I NIE OSTATNIA TAK POTRAKTOWANA!
I to nie uraza bo Tobie się nie widzi , ale gdzie konstrukcja i.....

Skromności nigdy dość!
:(
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


skraplają się uczucia... moja nieoceniona Matka Chrzestna zwykła tak nazywać konieczność wizyty w ubikacji...:D
A na serio, już ten wers jest tragiczny, a podarta dusza mnie dobiła i wszystko mi opadło.
Niestety...
To Adamie ...ta ubikacja no...no...to może Daj od razu do klopa ten wiersz!
Po co go wstawiać jak z góry na niego sikasz!
Ale na pewno TWA!
MAM NADZIEJĘ ŻE ANGELLO COŚ Z TYM ZROBI , BO NIE PIERWSZA I NIE OSTATNIA TAK POTRAKTOWANA!
I to nie uraza bo Tobie się nie widzi , ale gdzie konstrukcja i.....

Skromności nigdy dość!
:(
hmmm, ale to nie było porównanie, raczej skojarzenie z anegdotą, nadto jednego wersu nie całego wiersza. Obawiam się, że to się nazywa nadinterpretacja, zwłaszcza że wtedy wypadałoby mi zaminusować chyba. Tym bardziej, że nie przypominam sobie, żebym używał takich porównań w stosunku do jakichkolwiek utworów. Cóż anegdota pozostaje autentyczną, a wers pozostaje fatalnym, reszta wiersza również. Cóż zalecam czytanie komentarzy ze zrozumieniem.
Oczywiście przepraszam, ale ze zdumienia będę wychodził przez jakiś czas jeszcze...
Opublikowano

z tą podartą duszą oczywiście się pomylilam, chodziło o wiersz podarta miłość
www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=93825

a moja sugestia, to absolutne skrócenie
kwestionowanego fragmentu do dwoch wersów, zajrzyj do warsztatu.
"żal przenika
a rany parzą przeklęte"
i to była propozycja do dalszej pracy.

i nie przejmuj się tak bardzo wszystkimi komentami, niektórym sprawia przyjemność taki atak. wrzuć na luz. w wierszu jest całkiem niezły zamysl, tylko ten środek przyciężki.
minus od Lectera to nie żadna hańba, bynajmniej :)
buziaki, rozchmurz się :)
/b

Opublikowano

temat się wałkuje w nieskończoność, o mojej walce z chamstwem tez pewnie wielu pamięta, ale nikogo to nie obchodzi. seria wierszydel straszydeł pojawia się na ten temat, widać moda taka i nie mają o czym tylko o innych wypisują bzdury.

temat organizacji wpadł mi w oko od razu po powrocie na org:
www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=92866

temat widać też w wątku Angella z czasów prehistorycznych, nikt nic w tym temcie nie robi. Usuwanie uzytkowników nie jest dobrym sposobem, bo poza frajdą "zemsty" niczego nie rozwiązuje. jest zwyczajnie głupie.

Porównanie do "sikania" uważam za haniebne, świadczy o braku podstawowej kultury osobistej.

Nie daj się zwariować :)
buziaki
/b

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...