Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

na nitkach babiego lata
odleciałaś tamtej jesieni
na zawsze

gotowa zmieniać dobroć na bilon
ze strumieni łzawych kaprysów
czułością przepędzałaś chmury
kreśląc tęczę dotknięć

(choć czas zaciera ślady
wciąż noszę w sobie)

włosy z niebieską spinką
na rozpromienionej twarzy
zaczarowane kręgi wody
gdy puszczałyśmy kaczki
i kolorowe piórko cyranki
z dzikiej plaży

niełatwo zapomnieć
mamo

Opublikowano

Witaj.Jakoś źle brzmi:włosy z niebieską spinką na rozpromienionej twarzy.Nie wiem czy źle czytam, (jakoś mi wychodzi spinka na twarzy ) czy masz coś do poprawienia.Ale ogólnie jest o.k. Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Joasiu, ten przecinek można wyczytać, a skoro cały wiersz bez interpunkcji, to osamotniony przecinek...nie, nie wstawię.
Cieszę się, że wiersz się podoba.
Dziękuję.
Serdecznie pozdrawiam :)
Krysia
Opublikowano

Ja się jeszcze "poczepiam".Gdyby czytać tak jak radzi Oxyvia J.wychodzi :" na rozpromienionej twarzy zaczarowane kręgi wody".A może tak:"na rozpromienionej twarzy włosy z niebieską spinką zaczarowane kręgi wody gdy......itd".Ale to Twój wiersz ,a to tylko moje rady( niekoniecznie dobre).Serdecznie pozdrawiam,miło było tu zajrzec.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miło, że poświęcasz tyle czasu. Czepiaj się, to też miłe, bo świadczy o zainteresowaniu wierszem. "na rozpromienionej twarzy zaczarowane kręgi (mogą być np. metaforą rumieńców) i jednocześnie kręgami na wodzie - taki chwyt poetycki itd. itd.

Cieplutko pozdrawiam Dana :)
Opublikowano

jest coś w tym wierszu co porusza, chodź momentami teatralnie wydelikacone, czego nie lubię.
przyznam się, że jakoś ostatnio nie pasowały mi Twoje wiersze, ten zaś silnie na mniej oddziałuje.
oczywiście, strumienie łzawych kaprysów to głęboka wpadka, ale tytuł, początek i puenta (ach tak!
myślałam, że będzie o lesbijkach ^), są co najmniej w porządku. pozdrawiam, angie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję Angie, że się tu zatrzymałaś. W obronie "wpadki" powiem tylko, że jest to, wg mnie, naturalny obraz z dzieciństwa...zastosowałam celowo...
O lesbijkach?!! Nie przyszlo mi to do głowy:)
serdecznie pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, masz rację. Jeden przecinek byłby idiotyczny. A bez przecinków można czytać różnie - jak komu odpowiada.
Pewnie, że się podoba. :-)
Miłych snów, Krysiu.
Joa.
Opublikowano

Ja jednego nie chwytam - kto zamienia "dobroć na bilon"? Z treści wynika, że bohaterka wiersza i nie wiem, czy to jest nacechowane pozytywnie, czy negatywnie... Ale to może wynika z niedoczytania, albo z niezrozumienia.
Cała reszta - liryk, i to dobry liryk.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"odleciałaś: (...)
.........
gotowa zmieniać dobroć na bilon"
("ona" zawsze gotowa "rozmieniać się na drobne" czyli rozdawać dobro (całą siebie),
więc chyba pozytywnie?
Dziękuję za pozytywną ocenę.

Serdecznie pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dzień rozpływa się w szeptach  słońce wilgotnieje i gaśnie. Dotyka mnie kruchość drzew, wypełniam usta mleczną mgłą.   Jesteś tak blisko, używasz mnie… Zatopieni w sobie czerwienią bieli. A kiedy Twoje oczy błękitnieją  moje stają się czarne.!       :)                   
    • Myszkę powiesiłam, taka urocza jest:) niech sobie wisi:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Rafael Marius pleść wianki to każdy powinien umieć :)
    • Wchodzi on - Polityk- Polityczna Tłusta Świnia Koronkowa, kłamstwem nabłyszczony, wykarmiony na ludzkiej cierpliwości jak monstrum z promocji, które zjadło cały kraj i jeszcze pyta o deser. Skóra mu świeci jak szynka premium namaszczona budżetem, oczy lśnią krzywdą smażoną na głębokim oleju publicznych pieniędzy. Półki szepczą między sobą, drżąc jak przeterminowane sumienia: „Patrzcie! To ten, który otłuścił się na ludziach tak bardzo, że wózek go nienawidzi!” On nie idzie. On płynie - lawina krawatów, biurokracji i tłuszczu władzy. Każdy jego krok  skrzypi jak konstytucja po setce poprawek, wózek jęczy jak urząd pod jego cięzarem. Chipsy padają na kolana - bo wiedzą, że jego spojrzenie ma kalorii więcej niż one same. Jogurty płaczą w kubeczkach: „Nie zabieraj nas, panie, my jesteśmy tylko mlekiem, nie obietnicą!” Ser żółty topnieje, tworząc kałużę chciwości, gęstą jak miód z komisji śledczej. Banany wyginają się w paragrafy i paragrafiki, chcąc wyglądać bardziej praworządnie. Kiełbasy drżą jak wspomnienia budzetów, które „zniknęły przez przypadek” w jego kieszeniach - kieszeniach z czarnych dziur, zdolnych wciągnąć nawet dobre intencje. Kasjerki patrzą na niego jak na zjawę z zamrażarki moralności. Skaner nie śmie go zeskanować. Paragon, dotknięty jego palcem, zwija się w Ewangelię Znikającego Rabatu. A mop klęka i staje się Berłem Posadzki Zniewolonej - narzędziem jego foliowego panowania. Reklamówka otwiera swoje plastikowe usta i błaga: „Panie… nie wsadzaj mnie tam… już tylu przede mną nie wróciło…” Ryby w lodówkach zaczynają śpiewać psalmy o złodziejstwie, bo wiedzą, że dziś on jest ich jedynym świętym i jedynym katem. Puszki kukurydzy stukają jak zegary politycznej degradacji, ogórki w słoikach drżą jak ręce premiera po trudnym oświadczeniu. A on? Śmieje się. Śmiechem tłustym, wypasionym, jakby każda złotówka zamieniała mu się w dodatkowy plaster boczku. I ten śmiech przesuwa regały, gasi neony, sprawia, że butelki oleju ronią łzy kwasu tłuszczowego. Gdy bierze wózek -  ten klęka. Gdy wchodzi na dział z pieczywem -  bułki sypią się jak nadzieje narodu. Gdy przechodzi przy kasie, torty mdleją ze wstydu, a mleko zastyga w bieli czystej żałoby. I wtedy ludzie  - zwykli ludzie, z pustymi koszykami i wypłukaną godnością - patrzą na niego jak na tłuste nadużycie w ludzkim garniturze, na kulę chciwości, która zjadła wszystko, co dobre, i nawet nie beknęła. Patrzą i mówią szeptem, by nie usłyszał: - Chryste Panie… my naprawdę płacimy na tego durnia? A potem wybuchają śmiechem - takim mocnym, tak szczerym i bolesnym, że aż torty zaczynają klaskać, reklamówki mdleją, a chipsy śmieją się same z siebie. Bo groteska jest tak wielka, że aż pęka w szwach, a prawda tak tłusta, że nie da się jej zmieścić w żadnym koszyku.                
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ślicznie.     Rozumiem. A dla mnie to nostalgiczne wspomnienia z dzieciństwa. Ja też potrafiłem pleść wianki i nie tylko dla moich sympatii.
    • @Marek.zak1Nie wiem, czy dobrze sobie wyobrażam, ale zaczynam już widzieć podwójnie. :) W każdym razie - na pewno mieszka tu duch. :) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...