Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

podnieś mnie
zasłona odsunięta
wraca na swoje miejsce

zanieś mnie
kot siedzi na parapecie
licząc nietoperze

zjedz mnie
modlę się oczami
rzęsami wytuszowanymi
krusząc gęstniejący mrok

wejdź
chcę zbierać deszcz

Opublikowano

Kobiecość żonglująca rekwizytami (niekoniecznie miłości) w sposób tak sugestywny, że dla mnie-czytającego przestaje być szczególnie istotne, na ile w tym kokieterii, a na ile osobistej, irracjonalnej wypowiedzi używającej symboli zrozumiałych przede wszystkim dla Tych Dwojga.

Mimo najszczerszych chęci dziś Pani nie umiem skrytykować :)
[sub]Tekst był edytowany przez Witold Marek dnia 20-07-2004 11:20.[/sub]

Opublikowano

Ech... kiedy znowu zgęstnieje mrok?

Wybrałaś, Autorko, dobrałaś spośród elementów nastroju bardzo trafnie.
Intymność pragnienia deszczu.

Pozdrawiam. A.

[sub]Tekst był edytowany przez Joanna_W. dnia 20-07-2004 11:45.[/sub]

Opublikowano

Tyle intymności w dwojgu ludziach... Przypomina mi to pierwszą głębię uczucia w kobiecie, która znalazła czułego partnera, i alegorię ich małżeństwa po pięćdziesięciu latach. To tak, jakby para ludzi przeszła przez wszelkie życiowe burze, znają się dobrze, dogłębnie, ale też, jakby ich osobowości jednak skrywała jakaś mgiełka tajemnicy, która dodaje niebanalności ich związkowi. Piękne, biorę do ulubionych jako wybitne. PZDR.

Opublikowano

+ świetny tytuł
+ ma klimat
+ koncówka iście zacna
+ łądnie opisany temat

- pierwsza strofa/zwrotka
- "zjedz mnie"
- "modle się oczami"

podoba się.... po raz kolejny :))

Tera

Opublikowano

kazdy wyraz nasycony jest tu niebywałą intymnością...każde zwykłe słowo nabiera innego wymiaru...nie podoba mi się jaeynie "zjedz mnie"...ale to chyba tak po prostu się czepiam:)

Pozdrawiam

Agnes

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie mam z tym problemu, by się odwrócić plecami do ludzi. Forsuję się ucieczką w najdziksze, nieodkryte ludzką stopą bory, wilgne od ciszy pradawnej, opalizujące błyskiem rubinowych ślepi, zawezwanych przez gęślarzy, z zaświatów widziadeł, klątwą najmroźniejszych wichrów, rozsadzających gałęzie i pnie, ostatnich konających tu z wolna drzew. W bezdni leśnych parowów. Lecz ludzie to też zwierzęta. Najgorsze, bezmózgie. Z psami gończymi u boku. Polują na nas. Dostojne wilki. Na własną zgubę szukają ran i dużych kłopotów. Jeśli trzeba życie oddam za swą naturę i wolność. Obława, krzyki i strzały. Niosą się na kilometry w pełnych grozy, cząstkach powietrza. Przybyłem do najświętszego zagajnika. By ukryło mnie w swych potężnych, prastarych korzeniach. Drzewo wszelkiego stworzenia. Ja omen śmierci i morderca niewinnych. Skomlałem wesoło i tarłem sierścią o pancerz boski z jego pooranej zmarszczkami wieków, brunatnej kory. Niech przyjdzie tu ta łaknąca krwi sfora. Ja im rozoram pazurami, karki i trzewia. Gardła strzaskam z lubością aż wywalą na wierzch, spienione w krwistej agonii jęzory.   Przybyła w porę jednak odsiecz. Las stał się pułapką w jednej chwili dla gniewnej pogoni. Labiryntem mitycznego monstrum. Duchy biją w dzwon puszczy. Leszy nawołuje swe wilcze dzieci. Odgłosem świętego rogu. Znamy dobrze jego ojcowski dzwięk. Wesołe wycie, szybuje do uszu demona. Czuję dobrze gniew swych dzieci. Pragnienie krwi, sączące się z rozwartych szczęk. Labirynt zamknął swe ściany na wieki. Nastała z wolna noc. Deszcz na runo i mech, cicho siąpie. Trzask gałęzi tak jednaki z odgłosem łamanych kości. Co chwila przerywa błogość snu. Pod drzewem stworzenia, odgłosy uczty wystawnej. Muchy wesoło brzęczą w ustach. Żuki wturlają się we wnęki oczodołów. Uczta w imię zwycięstwa i przeciw naturze człowieka. Na świeżym jeszcze, myśliwego trupie.
    • w porannym ogrodzie śpiew niosą od piano do forte źdźbło przy źdźble i trzepot skrzydeł  nasza lotność i wyobraźnia   pnąca się w górę w feerii nieznanych barw mgłami przepasana codzienność   w jednym przypadkowym spojrzeniu kojącej magii nieskazitelny promień słońca  poprzez pierwsze dojrzałe czereśnie   przez rosy wilgotne wsuwa się i drży pośród zbudzonych klawiszy na strunie G   kapie miód na piasek południowych mórz    
    • @Rafael Marius dzięki, dawno cię nie było:) już się martwiłam:) moja wnusia już się nie boi, jest bardzo inteligentna i cały czas za mną wodziła, okręcała się w wózku, całowałam ją cały czas, chodziła po moim zimnym mieszkaniu opatulona. Bawiła się, jadła. Od razu poznała, gdzie jest. Jest taka słodka, śliczna i ma lekko śniadą cerę. Dostała ode mnie laleczkę z pachnącą buźką, jest taka fajną firma mimikane. chcę, żeby się bawiła lalkami.
    • @Gosława Poprawi mi się humor jak wreszcie ktoś będzie chciał tu czytać moje teksty i komentować. Bo to już ostatni portal jaki mi pozostał w polskim internecie :)
    • @Gosława

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Poeta stara się uchwycić w locie to, co nieuchwytne. Wyszło fantastycznie.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...