Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

znalazłam dzisiaj w koszuli bilet
i bilet ten ugryzł mnie w rękę
hola hola, bo zawołam konduktora
a konduktor będzie miał wąsy

widzisz, znowu się rozmarzyłam;
jest taki przystojny, aż pe-elka musi usiąść
(pech!) w promieniu starszej pani

- ty się dziecko chyba zapominasz
o nałożnicach na wszelkich przystankach
(tu mamy dramat na cztery łokcie
lecz moja kwestia to i tak
didaskalia)

*

jest mi z tobą ciepły szalik
jak pas cnoty w wielkim mieście
wino zmyje pocałunki
i tramwaje
(w pewnym sensie)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"hola hola, bo zawołam konduktora"??? - ło, nie ;(
"aż pe - elka musi usiąść" - nie ogarniam tego zabiegu, niestety

W sumie taaakim w półżarcie, dynamiczny tekścik, ale potrafisz wiecej, ba; nawet o wiele :)

Pozdrówki :)
kasia.
Opublikowano

Latawcu miły:)...zgubiła mi sie gdzieś przy czytaniu treść wiersza...bardziej przyciąga uwagę forma...tym razem niezbyt mi sie podoba, bo przyzwyczajona jestem do lepszych Twoich utworów...ale to chyba komplement;):)..pozdrawiam:)
Bernadetta

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A mnie się podoba, bo ja to się kocham w wierszach Latawców.
I też rozmarzyłem się, październik już mi nie straszny i ciepło
myślę nawet o prezydencie :)


Postawmy sprawę jasno, panie Mendelssohn:
gdyby powtórnie nie odkrył pan Bacha -
nie poznałbym Bacha

i tym drzewem byłby w tle
tym północnym kształtem w mgle
wymijaniem kiedy mijam
i mijanym gdy mnie mija
ja szumiącej wody toń
ja jesiennych ognisk woń
ja rozmowy cichej głos
ja rozwiany w biegu włos
ja wieczornych świateł gra
wszystkim byłbym tylko ja.

Miałaby mnie moja matka
moja żona, moje dzieci
nawet ten rozdarty głośnik
co mu "Pasja" z nosa leci
miałby mnie, a nie ja jego
tak tak tak, panie Mendelssohn.

Nocą jeżdżę tramwajami
to dziewiątka, to piętnastka
motorniczy z marzeniami
co muzyką Bach go trzasnął.
Nie wystarczał panu Goethe?
Goethe zachwycony panem?
Musiał mi pan tego Bacha
powyciągać na tramwaje?
Pasażerka z małym dzieckiem
to spóźniona wsiądzie para
a ja... ja, panie Mendelssohn
widzę Sebastiana Jana:

Bach tym drzewem ciemnym w tle
Jan północny kształt we mgle
Bach szumiąca wody toń
Jan jesiennych ognisk woń
Bach rozmowy cichej głos
Jan rozwiany w biegu włos
Bach wieczorna świateł gra
wszędzie Jan Sebastian Bach.

Czy pan wie, ilu jeszcze
takich Bachów drży i czeka
by ich nie chwyciła czasem
Mendelssohnów wścibska ręka?
Czy pan słyszy te nieznane
fugi, pasje i kantaty?
Te skradzione uszom oczy:
kto to taki? kto to taki?
Bo przecież, nie ja.

Ja tam jestem drzewa w tle
ja północny kształt we mgle
ja szumiąca wody toń
ja jesiennych ognisk woń
ja rozmowy cichej głos
ja rozwiany w biegu włos
ja wieczorna świateł gra
ja tam wszędzie właśnie ja
a na przystankach ona

ona i Jan
Sebastian i ona
Ona Bach.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jest. Choćby go nie było, jest. Tylko jeszcze. (może nigdy?) o nim nie wiemy.
Mendelssohn.. jego muzyczny talent uwielbiał sam Goethe. Ale Mendelssohn
szczerze przyznał po latach, że jego największym dokonaniem było
odkrycie na powrót ludzkości zapomnianego od 150 lat Jana Sebastiana Bacha.
Tak więc, Kochane Latawce - zawsze jest jakiś Jan, albo Sebastian, i nawet
jeśli wydaje się, że nie ma... nagle ni stąd ni zowąd: Bach! :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kiedyś wieczorem od niechcenia, Gdy przeleciałem pilotem po kanałach, Ujrzałem na ekranie plazmowego telewizora, Jak jakiś głupkowaty celebryta, Swoim nowym stylem się przechwalał… A z oczu jego biła pogarda, W pogardliwym uśmieszku wykrzywiły się usta, Gdy tak ochoczo nad ,,plebsem” się wywyższał...   Szpanując drogim ciuchem markowym, Jak to przeważnie celebryci, Także i ten nie stronił od pogardy, Od szaraczków czując się lepszym… Przeto myśląc niewiele, Dla celebryty zaraz ułożyłem ripostę I rymując od niechcenia wersy kolejne, W taki oto zakląłem ją wiersz:   ,,To mój styl jest najlepszy na świecie, Bo samemu takim oto jestem, Na przekór konwenansom wszelakim, Czerpię z życia pełnymi garściami. Dni codziennych przygody, W sny zaklinam prawem księżycowych nocy, By piękna ich zazdrościły mi nawet gwiazdy, Na firmamencie świata uwięzione na wieki...   Mój styl jest najlepszy na świecie, Choć gołym okiem go nie dostrzeżecie, Utkany z bezcennych z całego życia wspomnień Niewidzialny noszę swój sweter… Jednym ruchem znoszonej czapki, Zgarniam z nocnego nieba całe gwiazdozbiory, By niczym cukru kryształkami, Grzane piwo wieczorem nimi posłodzić…   Mój styl jest najlepszy na świecie! A niezaprzeczalnym tego dowodem Że kruczoczarną noszę swą bluzę, Od kuzyna gwiazdkowy prezent… A stare przetarte spodnie, Za wygraną na loterii niegdyś kupione, Miłym dla mnie są przypomnieniem Tamtej bezcennej chwili ulotnej…   To mój styl jest najlepszy na świecie… Bo niby dlaczego nie??? Kto zabroni mi tak myśleć, Tego będę miał gdzieś! Zaraz też wyłączyłem telewizor, A z dumą spojrzawszy w lustro, Sięgnąłem po stare wysłużone pióro, By podzielić się z Wami tą myślą…"
    • Gdy za oknem pada deszcz, piszę wiersze o zapachu jesieni. Życie znów prosi do tańca, a ja wciąż nie umiem tańczyć. W tłumie tamtych ludzi zawsze czułem się jak Stańczyk. Dlatego teraz — ja i goździkowa kawa. Uwielbiam ten klimat goryczy. Nie muszę być miły, siadam spokojnie i spuszczam demony ze smyczy. Zawsze lubiłem ten półmrok. Wiosna rodzi kwiaty, a ja czekam, aż umrą.
    • 10/10/2025 „Tak samo”   Czasami przychodzi znienacka, w zwykły, nużący wieczór. Tak! Zrobię to — odważę się. Idę, jestem, chodzę, mówię, poznaję. Raz czuję zachwyt, częściej przychodzi znużenie. Serce rozpalone lawą fizyczności, ciśnieniem ogromnym, próbującym wydostać się na powierzchnię po latach uśpienia. I nagle przychodzi chwila, która mówi: błędne koło. Przecież tym razem miało być inaczej. Było inaczej, a skończyło się tak samo.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Kto wie, czy winni                       są, czy niewinni;                      t a m /c i  nadają                      na innej linii...                        Ja zaś odbieram                      na  własnej  fali,                      więc myślą żeśmy                      się nie spotkali.                                   ***                         (Jakąż ma  o w a                       minę zawziętą...                       Nie, ja nie jestem                       owej k l i e n t k ą)            
    • @Berenika97    Jak w rzeczywistym życiu: czasem tym, czego potrzeba, aby "(...).Wszystko poszło świetnie (...), jest <<(...) "Stuprocentowy, najprawdziwszy, autentyczny grzech" (...)>> . Przy założeniu, że przy Osobowym Wszechświecie, mieszczącym w Sobie dobro i zło, grzech jako taki w ogóle istnieje.     Dobrze napisane opowiadanie, które  przeczytałem z zaciekawieniem. Serdeczne pozdrowienia.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...